
Wśród całego mrowia mniej lub bardziej kuriozalnych pomysłów i propozycji rozwiązań problemu nielegalnej imigracji do Europy (zarówno tych zakładających przyjmowanie wszystkich jak i odsyłanie wszystkich z powrotem) w ostatnich dniach w Polsce pojawił się także ten zakładających budowę muru na granicy polsko-ukraińskiej.
Na wstępie należałoby zadać pytanie, dlaczego pomysł budowy trzymetrowego ogrodzenia z metalowej siatki dotyczy właśnie granicy polsko-ukraińskiej? Z dotychczasowych obserwacji wynika bowiem, że to nie granica polsko-ukraińska, ale polsko-białoruska potencjalnie jest najbardziej zagrożona napływem nielegalnych imigrantów z krajów Bliskiego Wschodu i Azji Środkowej. O ile na granicy polsko-ukraińskiej zatrzymano w całym 2015 roku kilkadziesiąt osób próbujących nielegalnie dostać się do Polski, to liczba takich prób na krótszym o blisko 100 km odcinku z Białorusią była o wiele większa i przynajmniej raz doszło także do starć pomiędzy Strażą Graniczną a grupą imigrantów z Czeczenii (będących obywatelami Federacji Rosyjskiej) na polsko-białoruskim przejściu granicznym w Terespolu.
Trzeba przy tym pamiętać, że to właśnie Federacja Rosyjska jest o wiele ważniejszym niż Ukraina krajem tranzytowym dla imigrantów z Syrii i innych państw regionu o niestabilnej sytuacji wewnętrznej – władze rosyjskie chętnie wydają wizy wjazdowe obywatelom państw trzecich o ile ci deklarują zamiar dalszej podróży do UE, co więcej – ułatwiają im dotarcie do przejść granicznych na granicy strefy Schengen. Jeden ze szlaków, którym przemieszczają się imigranci prowadzi właśnie przez Białoruś – zdarza się, że na wspomnianym przejściu granicznym w Terespolu nawet po kilkadziesiąt osób dziennie stara się o wjazd na terytorium Polski i tym samym UE bez posiadania odpowiednich dokumentów.
Dlaczego więc padł pomysł budowy płotu właśnie na granicy z Ukrainą? Argument przytaczany przez pomysłodawców i relacjonujące tą sprawę media o rzekomo „ogarniętej chaosem Ukrainie” jest delikatnie mówiąc nietrafiony. Wie to każdy, kto w ostatnim czasie miał okazję przebywać po drugiej stronie granicy. Konflikt toczący się w Donbasie można uznać za zamrożony i nic nie wskazuje by w najbliższym czasie miało się to zmienić, choćby wobec zaangażowania Federacji Rosyjskiej na Bliskim Wschodzie, które raczej będzie się zwiększać niż zmniejszać, co jednocześnie uniemożliwi Moskwie podejmowanie aktywnych działań militarnych na szeroką skalę na innych frontach. Zresztą nawet w okresie największego natężenia walk na wschodzie Ukrainy polskich granic nie szturmowały dziesiątki tysięcy uchodźców – a prawdopodobieństwo, że się to zmieni było i nadal jest niewielkie.
Patrząc z czysto praktycznego punktu widzenia przydatność owego metalowego ogrodzenia w sytuacji napływu dużych grup uchodźców jest co najmniej dyskusyjna. Faktycznie w żadnym kraju UE najprawdopodobniej nie istnieją procedury wskazujące co robić w wypadku napływu na granicę grupy uchodźców liczniejszej niż kilkaset osób. Zamieszki, jakie miały miejsce we wrześniu i październiku na granicy Serbii i Węgier były zaledwie niewielkim incydentem, a w żadnym wypadku nie doszło do realnej próby szturmu na zbudowane tam ogrodzenie. Innymi słowy: niewielką grupę uchodźców można zatrzymać przy wykorzystaniu dostępnych Straży Granicznej i Policji środków – i ogrodzenie na granicy nie jest do tego potrzebne wobec posiadania przez wspomniane służby o wiele bardziej zaawansowanych środków technologicznych niż kawałek siatki. Dużej, liczącej kilka lub kilkanaście tysięcy osób grupy zdesperowanych imigrantów nie zatrzyma metalowa siatka ani nawet mur – do tego konieczne byłoby najpewniej użycie pododdziałów sił zbrojnych, przy czym jak zostało powiedziane – jak dotąd nie ma opracowanych rozwiązań i procedur dotyczących chociażby ewentualnego użycia broni wobec takich osób.
Patrząc z perspektywy historycznej ani Linia Maginota nie uratowała Francji przed inwazją niemiecką w 1940 roku ani Wielki Mur Chiński czy rzymskie fortyfikacje nie uchroniły Chin i Rzymu przed najazdami koczowników i będącym ich konsekwencją upadkiem. Rozwiązań należy szukać więc gdzie indziej. Najlepszym z dotąd opracowanych i sprawdzonych jest dobra współpraca pomiędzy służbami granicznymi i porządkowymi po obu stronach granicy. Współpraca pomiędzy polskimi i ukraińskimi służbami granicznymi ma długą i pozytywną tradycję, zarówno w sferze praktycznych działań jak wymiany informacji. Inwestycje w sprzęt i infrastrukturę po obu stronach granicy, także ze środków Unii Europejskiej sprzyjają neutralizowaniu problemu nielegalnego przekraczania granicy jeszcze po stronie ukraińskiej, zwykle wiele kilometrów od granicy Polski. Sensownym rozwiązaniem wydaje się być wydanie środków, finansowych, jakie trzeba byłoby przeznaczyć na budowę pomnika strachu i głupoty w postaci w metalowego płotu, dającego co najwyżej iluzję bezpieczeństwa na sprzęt i szkolenia funkcjonariuszy służb granicznych w Polsce oraz na Ukrainie – bo tylko harmonijna współpraca we wspólnym interesie jest w stanie zabezpieczyć nas przed skutkami obecnie trwających migracyjnych.
Dariusz Materniak