wtorek, 29 kwiecień, 2025
pluken
Home / Komentarze i opinie / Polska i Ukraina: by kryzys historyczny przeszedł do historii
Fot. polukr.net
Fot. polukr.net

Polska i Ukraina: by kryzys historyczny przeszedł do historii

Share Button

Aktualny stan relacji polsko-ukraińskich po raz kolejny zmusza do refleksji nad podstawami funkcjonowania idei partnerstwa strategicznego obu krajów.

Po raz kolejny wypadałoby w tym miejscu zadań pytanie „dlaczego jest tak źle, skoro jest tak dobrze?”. Jeśli Polska i Ukraina są strategicznymi partnerami – jak deklarują to przywódcy obu krajów, realizowane są wspólne projekty w dziedzinie obronności czy energetyki, rozwija się wymiana handlowa i ruch osobowy pomiędzy oboma krajami – dlaczego jesteśmy świadkami wymiany dyplomatycznych złośliwości, wskazujących na zaistnienie kolejnego kryzysu w relacjach dwustronnych?

Skrzynka z narzędziami

Obecny spór pomiędzy Polską a Ukrainą dotyczy w zasadzie wyłącznie ocen i interpretacji wydarzeń historycznych. Patrząc z perspektywy relacji dwustronnych różnych krajów nie jest to sytuacja wyjątkowa, co więcej – upływ nawet kilkudziesięciu i więcej lat nie gwarantuje, że problem automatycznie znika z porządku dziennego. Głównym powodem takiego stanu rzeczy (poza ewentualnymi działaniami podmiotów trzecich) jest fakt, iż historia, zwłaszcza ta tragiczna i pozwalająca postawić „nas” w pozycji ofiary, a „ich” w pozycji kata, jest niezwykle wygodnym instrumentem bieżącej walki politycznej. Narzędzia te są z powodzeniem wykorzystywane zarówno w Polsce jak i na Ukrainie jako skuteczne instrumenty mobilizacji własnego elektoratu, głównie przez formacje skrajne (choć nie jest to regułą). Pokusie tej ulegając politycy różnych szczebli po obu stronach granicy polsko-ukraińskiej.

Wielką naiwnością byłoby sądzić, że politycy zrezygnują z wykorzystywania tak łatwo dostępnego i skutecznego instrumentu, podobnie jak naiwnym byłoby mieć nadzieję, że nie znajdą się ludzie podatni na podobne sugestie. Ta niezbyt optymistyczna refleksja powinna być nieobcą również tym przedstawicielom elit politycznych w Polsce i na Ukrainie, którzy patrzą nieco dalej niż do kolejnych wyborów. Zrozumienie wagi i znaczenia relacji dwustronnych pomiędzy Polską a Ukrainą jest bowiem podstawą dla realizacji skutecznej polityki zagranicznej przez oba kraje: polityki wschodniej Polski oraz zachodniego wektora polityki zagranicznej Ukrainy. Oba państwa posiadają na wspomnianych kierunkach krytycznie ważne interesy: dla Polski jest to przede wszystkim budowanie i utrzymywanie stabilności na wschodniej granicy (a niezbędnym tego elementem jest przyciąganie Ukrainy do struktur zachodnich); dla Ukrainy jest to dążenie do maksymalnej integracji ze strukturami euroatlantyckimi przy jednoczesnym uniezależnianiu się od wpływów rosyjskich (co jest również w żywotnym interesie Polski jako czynnik sprzyjający naszemu bezpieczeństwu). Ich realizacja bez wzajemnego zrozumienia i dobrych relacji najprawdopodobniej okazałaby się niemożliwa, co byłoby niebezpiecznym tak dla Warszawy jak i Kijowa.

Niestety, problem instrumentalnego wykorzystania zaostrzenia w relacjach polsko-ukraińskich dotyczy nie tylko świata polityki, ale i mediów. Pogarszaniu nastrojów sprzyjają bowiem nie tylko ośrodki nazywające się mediami, a naprawdę funkcjonujące jako instrumenty propagandowe, ale również ludzie niekompetentni, nieposiadający dostatecznej (lub praktycznie żadnej) wiedzy na temat specyfiki relacji polsko-ukraińskich czy problemów w ramach tychże. To, w połączeniu z przysłowiowym „parciem na szkło” (czy raczej ekran, bo mowa głównie o mediach internetowych) tworzy bardzo niebezpieczna mieszankę sprzyjającą nawet jeśli często niezamierzonej, to szkodliwej dezinformacji, a przy okazji samonapędzającą się spiralę wzajemnych oskarżeń i często niesprawiedliwych ocen. Marginesem (na szczęście) pozostają głosy histeryczne, mówiące o rzekomym dążeniu do zmiany granic z jednej lub drugiej strony. Choć nie można ich lekceważyć, to należy lokować je w obszarze zabiegów z pogranicza propagandy niskich lotów i folkloru politycznego.

W poszukiwaniu złotego środka

Tworzenie „czarnych list” z zakazami wjazdu tylko i wyłącznie za prezentowanie poglądów odmiennych od naszych własnych jest rozwiązaniem z katalogu najgorszych z możliwych. Wyklucza bowiem możliwość podejmowania jakiegokolwiek konstruktywnego dialogu i dążenia do znalezienia kompromisu w obszarach, w których są rozbieżności co do ocen danego problemu. Należy przy tym pamiętać, że kompromis w omawianym wypadku nie musi, a być może nawet nie powinien oznaczać uzyskania stanu stuprocentowej zgody i zbieżności w ocenie wydarzeń historycznych sprzed blisko 80 lat. Należy na samym początku przyjąć realistyczne założenie, że nie jest to możliwe – i skupić się na poszukiwaniu takiej formuły dwustronnych relacji w obszarze historycznym, która pozwoli z jednej strony na badanie przeszłości, z drugiej zaś nie będzie negatywnie wpływać na współczesność i przyszłość wzajemnych relacji.

Wydaje się, że koniecznym warunkiem powyższego pozostaje uświadomienie sobie faktu, iż niezbędne jest stworzenie swego rodzaju „protokołu rozbieżności” – grupy faktów i postaci, co do których oceny są, były i zawsze będą rozbieżne. Do tego jednak konieczne jest zrozumienie, że świat nie był, nie jest i nie będzie czarno-biały – i tu wracamy do problemu funkcjonowania wskazanego na początku tekstu mechanizmu identyfikacji „my-oni” w myśl modelu „dobrzy-źli”, tak chętnie i bezrefleksyjnie wykorzystywanego przez politykę i media.

Za pozytywne sygnały w obecnej sytuacji uznać należy wystąpienie strony ukraińskiej z inicjatywą omówienia spornych kwestii na forum Komitetu Konsultacyjnego Prezydentów Polski i Ukrainy, jak również pozytywne przyjęcie tej inicjatywy przez stronę polską. Dialog i wyciąganie konstruktywnych wniosków z rozmów pozostają jedyną drogą do rozwiązania spornych kwestii, czego zresztą już nieraz byliśmy świadkami w relacjach polsko-ukraińskich, nawet w sprawach trudnych, które latami oczekiwały na swój, jak się okazywało z czasem, pozytywny finał. Pojawiające się rozbieżności na tle historycznym na szczęście nie uderzają we współpracę w sferze wojskowej czy gospodarczej, jak również nie wpływają w zasadniczy sposób na działalność przedsiębiorstw, choć w razie przedłużania się i eskalacji napięć można sobie wyobrazić sytuacje tego typu – ważne więc, by już na tym etapie niwelować ryzyka ich wystąpienia, tak, by obecny (i żaden następny) kryzys na tle historycznym wkrótce przeszedł do historii.

Dariusz Materniak

Share Button

Czytaj również

Fot. ukrinform.ua

W obwodzie tarnopolskim rozpoczęły się prace ekshumacyjne

Archeolodzy z Polski i Ukrainy pracują w pobliżu wioski Pużniki Prace wspólnej polsko-ukraińskiej ekspedycji archeologicznej …