Polacy, którzy wciąż przebywają w południowo-wschodniej części Ukrainy, w Mariupolu, nie ustają w prośbach kierowanych do rządu w Warszawie o ewakuację z tego miasta. Twierdzą, że pomimo teoretycznego zawieszenia broni w mieście wcale nie jest spokojnie ani bezpiecznie.
Ukraińscy obywatele polskiego pochodzenia tłumaczą, że nie chcą być ciężarem dla państwa polskiego, nie potrzebują jałmużny ani utrzymania. „Jedynie na początek przydałaby się jakaś pomoc, miejsce do zamieszkania a potem każdy już o siebie zadba” – mówi Włodzimierz Andrusiewicz, Polak z Donbasu, który w czasie pokoju na Ukrainie prowadził własną firmę.
Sytuacja w chwili obecnej w Mariupolu jest stabilna, jednak nikt nie łudzi się, że spokój zawita tam na stałe. Przez miasto prowadzi jedyna droga lądowa do okupowanego przez Rosję Krymu. Obecnie przejścia graniczne są zablokowane przez Tatarów nie dociera więc żywność, mieszkańcy obawiają się, ze w każdej chwili Rosjanie mogą chcieć dostać się do półwyspu.
O przyjazd do Polski ubiega się 80 z 200 osób polskiego pochodzenia przebywających w Mariupolu. Nie każdy ma taka możliwość, Ci którzy mają szanse to osoby posiadające Kartę Polaka lub udokumentowane polskie pochodzenie oraz działacze polonijnych organizacji.
Na podstawie: wp.pl