Jak informuje w poniedziałkowym wydaniu dziennik „Rzeczpospolita”, aktualnie mamy ostatnią szansę na zachęcenie do przyjazdu do Polski pracowników z Ukrainy. Głównymi konkurentami Polski na tym rynku są Czechy, Słowacja, a od niedawna także Niemcy.
„Już teraz Czesi zabierają nam coraz więcej pracowników z Ukrainy, a wkrótce przyjdzie czas na Niemcy, do których może wyjechać duża część fachowców” – mówi w komentarzu dla dziennika Marian Przeździecki, dyrektor ukraińskiego oddziału agencji zatrudnienia Work Service. Agencje pracy już od kilku miesięcy obserwują mniejsze zainteresowanie pracą w Polsce.
„Pomimo zapowiedzi uproszczenia procedur dla Ukraińców nic się nie zmienia. Stoimy w miejscu, podczas gdy inne kraje zaczynają się na nich otwierać” – mówi Michał Wierzchowski, dyrektor agencji zatrudnienia EWL, wskazując, że takie uproszczenia wprowadziły już Czechy i Słowacja, a coraz istotniejszym graczem na rynku pracy stają się Niemcy, które wkrótce (od stycznia 2019r.) otworzą swój rynek dla pracowników z Ukrainy. Równolegle, oferowane zarobki zarówno w Czechach i na Słowacji, a także w Niemczech są wyższe, niż w Polsce.
„Naszym atutem w konkurencji o pracowników z Ukrainy jest bliskość geograficzna i kulturowa, i fakt, że wielu z nich zna warunki życia w Polsce. Mimo to realnym zagrożeniem jest konkurencja ze strony krajów, gdzie płace są wyższe. W dodatku polityka migracyjna naszego państwa jest mało czytelna, nie skraca się czas oczekiwania na zezwolenia na pobyt i pracę, a niektórzy politycy łączą migrację zarobkową z zagrożeniem migracyjnym. Potrzebna jest otwarta deklaracja rządu, że Ukraińcy są w Polsce mile widziani” – komentuje dla Rzeczypospolitej Jacek Piechota, prezes Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej.
Na podstawie: rp.pl,