W drugiej połowie kwietnia odbyły się rozmowy pełnomocnika Rządu do spraw strategicznej infrastruktury energetycznej Piotra Naimskiego ukraińską delegacją pod przewodnictwem Ołeksandra Laktionowa, dyrektora projektów strategicznych Naftohazu, dotyczące przyszłości projektu rozbudowy ropociągu Odessa – Brody. Jedyne komentarze jakie pojawiły się w polskich mediach opierały się na wypowiedziach Laktionowa, które padły podczas Kongresu Przemysłowego Obronność i Energetyka Europa i Ukraina 2017 zorganizowanego przez Fundację im. Pułaskiego.
Magistrala Odessa – Brody jest pierwszym elementem Euroazjatyckiego Korytarza Transportu Ropy Naftowej, który w założeniu ma służyć do importu surowca znad Morza Kaspijskiego (Azerbejdżanu, Turkmenistanu i Kazachstanu) przez Azerbejdżan, Gruzję, Morze Czarne i Ukrainę, aż do Polski i basenu Morza Bałtyckiego. Na terytorium Ukrainy ten rurociąg (już istniejący fragment) dostarcza ropę do lokalnych rafinerii. Dodatkowo, poprzez korytarz transportowy o przepustowości 34 mln ton rocznie „czarne złoto” tłoczone jest do Mozyrza na teren Białorusi.
Głównym celem projektu budowy ropociągu Odessa – Brody było zróżnicowanie źródeł dostaw ropy do ukraińskich rafinerii oraz rozwój możliwości tranzytu nafty przez tereny naszego wschodniego sąsiada. Rurociąg Odessa-Brody, którego koszt budowy wyniósł 100 mln USD, został oddany do użytku w maju 2002 roku. Ma długość 674 km, a przepustowość terminala i istniejącej pierwszej nitki waha się między 9 a 14 mln ton rocznie.
Odcinek Brody – Adamów jest kolejnym etapem mającym umożliwić tłoczenie ropy kaspijskiej do polskiej rafinerii w Płocku i dalej do naftoportu w Gdańsku, gdzie ma nastąpić połączenie z aktywnym już rurociągiem „Przyjaźń”. Rozbudowa odcinka Brody – Adamowo znalazła się w 2013 roku na liście 35 „projektów będących przedmiotem wspólnego zainteresowania” (Projects of Energy Community Interest – PECI) zaakceptowanych przez Radę Ministrów Europejskiej Wspólnoty Energetycznej. Projekty te, zwane potocznie Projektami wspólnego zainteresowania (PWZ), pozwalają na stopniowe tworzenie unii energetycznej poprzez integrację krajowych rynków energetycznych w Europie oraz dywersyfikację źródeł energii i tras przesyłowych. Jak poinformowała odpowiedzialna za powstanie rurociągu spółka „Sarmatia”, w 2016 roku projekt Adamów – Brody to jedyny wśród PWZ plan rozbudowy infrastruktury przesyłowej ropy. Dodała również, że „projekty z listy PECI mają prawo do skorzystania z przyspieszonego trybu uzyskania niezbędnych dla budowy pozwoleń oraz innych instrumentów wsparcia UE”.
Na realizację projektu budowy łącznika Adamów – Brody wpływ mają dwa czynniki: ekonomiczny, czyli czy opłacalne jest powstanie tego rurociągu oraz polityczny. W marcu bieżącego roku miało zostać oddane studium wykonalności projektu przygotowane na zlecenie spółki „Sarmatia”. Jak do tej pory żadne ustalenia z wyżej wymienionego studium nie zostały podane do publicznej wiadomości. Polskie spółki paliwowe dość ostrożnie podchodzą do kwestii potencjalnych zysków z tej inwestycji. Zarówno PKN Orlen jak i Lotos są notowane na Warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych, a ich udziałowcy oczekują pewnych zysków i dywidend. Czy Euroazjatycki Korytarz Transportu Ropy Naftowej jest na 100% wstanie im to zapewnić? Wielu analityków miało co do tego poważne wątpliwości.
Do niedawna nie było pewne jaki wolumen przesyłu może zagwarantować Azerbejdżan, posiadający dość skomplikowane relacje z Rosją. Jednak w zeszłym roku nastąpił przełom w stosunkach między Kijowem i Baku. Oba rządy porozumiały się w kwestii dostaw ropy do naftoportu w Odessie i w marcu bieżącego roku ruszyły pierwsze dostawy dla Ukrainy. W 2018 roku wolumen dostaw azerskiej ropy ma wzrosnąć do wielkości 2 mln ton.
Konkurencją dla tych dostaw na naszym rynku stały się zakupy ropy z Iranu. Polska postawiła na rozbudowę naftoportu w Gdańsku licząc na przyszłe dostawy ropy z krajów Półwyspu Arabskiego. W rozmowach o rozbudowie rurociągu Odessa – Brody polski rząd złożył alternatywną propozycję dla niepewnych dotąd transportów kaukaskich węglowodorów – przesyłanie ropy z Gdańska na południe, do ukraińskich rafinerii. Jednak jak zauważył Ołeksandr Laktionow w swoim wystąpieniu podczas Kongresu Przemysłowego Obronność i Energetyka 2017 „Polska prezentuje stanowczą postawę bo rozbudowała naftoport w Gdańsku. Ale dostawy z krajów Zatoki Perskiej do tego naftoportu muszą pokonać odległość 15 tysięcy kilometrów. Dostawy do naftoportu przez Ukrainę to tylko 7500 km”.
Właśnie perspektywą krótszej drogi dla ropy irańskiej przedstawiciele strony ukraińskiej zachęcają polski rząd do dalszej współpracy nad stworzeniem rurociągu Adamów – Brody. W 2016 roku po raz pierwszy do 15 lat podróż do Iranu odbył minister spraw Zagranicznych Ukrainy, Pawło Klimkin. Wizyta ta może dać impuls dla nowej współpracy między tymi krajami. Jak zauważył w wywiadzie dla portalu Tsn.ua ukraiński ambasador w Teheranie, Sergiej Budyliak: „Iran zaoferował nam bezpieczeństwo energetyczne, a (w zamian – przyp. red.) Ukraina – strategicznie, w dłuższej perspektywie może zapewnić bezpieczeństwo narodowi Islamskiej Republiki Iranu w sektorze spożywczym.”
Strona ukraińska jest bardzo zaangażowana w projekt Euroazjatyckiego Korytarza Transportu Ropy Naftowej. I trudno się temu dziwić. Od kilku lat rząd w Kijowie wkłada mnóstwo wysiłku w odzyskanie energetycznej niepodległości. Równocześnie, Ukraina ostrzega, między innymi polski rząd, przed zbytnią zależnością od węglowodorów pochodzących z Federacji Rosyjskiej. Tym bardziej, że Moskwa jest bardzo aktywnym graczem na arenie międzynarodowej. Pod koniec kwietnia rosyjskojęzyczne media donosiły o posiedzeniu rosyjsko – katarskiej komisji międzyrządowej, której celem było omówienie współpracy między innymi w kwestiach energii jądrowej, wspólnej produkcji i obrotu węglowodorami.
Równolegle, rozpoczęcie prac nad budową Turkish Stream pogłębia współpracę Ankary z Moskwą. Skutkiem tego mogą być próby ograniczenia żeglugi tankowców przez Cieśninę Bosfor. Wystarczy, że Turcy powołają się na możliwość wystąpienia zagrożenia ekologicznego na ich wodach terytorialnych. Taki precedens miał miejsce w lipcu 2016 roku podczas nieudanej próby obalenia rządów prezydenta Recepa Erdogana. Niepokoić również może obecność rosyjskiej floty na Morzu Czarnym i na Bałtyku. Ćwiczenia przeprowadzane na obszarze wód międzynarodowych mogą poważnie zakłócić swobodę ruchu morskiego na tych akwenach. Podobnie budowa drugiej nitki Nord Stream może zostać użyta jako rodzaj „przeszkadzajki” w swobodnym poruszaniu się po Morzu Bałtyckim.
Powstanie magistrali łączącej Brody z Adamowem, a potem z Płockiem i Gdańskiem może znakomicie poprawić bezpieczeństwo energetyczne zarówno Polski jak i Ukrainy. Możliwość otrzymywania ropy zarówno z południa, z Odessy, jak i z północy, czyli Gdańska uniezależni całkowicie oba nasze kraje od kaprysów Moskwy. Niezależnie od pochodzenia ropy będzie ona stałym strumieniem płynęła do rafinerii produkujących paliwa. Jeśli ropa kaspijska nie popłynie bezpośrednio do Polski to będzie ją można przekierować na Słowację, gdzie polski koncern Orlen będzie mógł ją przerabiać w tamtejszej rafinerii.
Bezpieczeństwo energetyczne naszego kraju w większym stopniu jest zależne od decyzji politycznych niż ekonomicznych. Jeszcze w grudniu 2015 roku premier Beata Szydło deklarowała powrót do idei budowy ropociągu Odessa-Brody-Adamów-Płock-Gdańsk. Obecnie wszyscy specjaliści zajmujący się tym tematem zdają się być zgodni, że nie ma szans na reaktywację tego pomysłu. Przyczyna tak gwałtownej zmiany nastawienia jest właściwie nieznana. Ukraina ciągle jeszcze chce współpracować z naszym krajem. Jeśli nie znajdzie chętnych w Polsce to poszuka innych partnerów, a znakomita ropa kaspijska zamiast do naszych, polskich rafinerii trafi do rafinerii niemieckich, wzmacniając gospodarkę naszego zachodniego sąsiada.
Roma Bojanowicz