wtorek, 11 luty, 2025
pluken
Home / Wiadomości / Okupowany Donbas to getto i szaleństwo
Фото: PolUkr.net / Андрій Поліковський
Фото: PolUkr.net / Андрій Поліковський

Okupowany Donbas to getto i szaleństwo

Share Button

Anna (imię zmienione ze względów bezpieczeństwa) jest ukraińską patriotką z Doniecka. Z pomocą wolontariuszy przyjechała do Lwowa w sierpniu 2016 roku, znalazła tu pracę i mieszkanie. Nie chce podawać imienia, jako że na okupowanym Donbasie pozostali jej krewni, którzy mogliby ucierpieć po publikacji tej rozmowy. Anna opowiedziała Portalowi Polsko-Ukraińskiemu o swoich wrażeniach z życia w okupowanym przez Rosjan i separatystów Doniecku.

Dla wielu mieszkańców Donbasu nie było różnicy, czy będą mieszkać na Ukrainie czy w Rosji – byleby żyć dostatnio. Dlatego na „Rewolucję Godności” w Doniecku mało kto czekał. Mówiono, że „na górze” wszystko się rozstrzygnie, a Janukowycz i Achmetow nadal będą gospodarzami na Donbasie. Mniej ważne, kto będzie rządził w Kijowie, jako że od dawna postacią numer jeden w regionie był właśnie Rinat Achmetow. W ciągu trzech lat, które minęły od początku wojny, na okupowanych terytoriach nadal działają jego firmy, przy czym jest jeszcze bardziej poważanym, jako że dostarcza pomocy humanitarnej – opowiada Anna.

Na ile realnie potrzebną jest ta pomoc?

Żywność, jaką przywożą firmy kierowane przez Achmetowa jest zawsze przeterminowana, to zawsze połowa z tego, o czym mowa w oficjalnych spisach. Ale ta pomoc jest bardzo ważna dla wszystkich mieszkańców po 50. roku życia. Wielu z nich nie ma innych możliwość zarabiania i kupienia czegokolwiek do jedzenia.

Jak zmieniła się sytuacja w Doniecku po pojawieniu się prorosyjskich bojowników?

Nikt nie śpieszył się z wyjazdem. Wielu uważało, że za 2-3 tygodnie czy kilka miesięcy wszystko wróci do normy. Nawet, gdy Rosjanie zaczęli zmasowane ataki, w tym z użyciem artylerii, wielu nadal przekonywało, że to wszystko szybko minie. W końcu, po półtora roku ja także zrozumiałam, że nie minie i nie skończy się.

Jak zmieniały się nastroje ludzi – było więcej tych, którzy byli za Ukrainą czy odwrotnie?

Najwięcej było nie tych za Ukrainą, ale tych, którzy rozumieli, że z Ukrainą było wygodniej niż z Rosją. Wielu popierało Rosję, ale uciekało do Kijowa, bo tam lepiej się żyje, są niższe podatki, więcej wolności. Kijów, ich zdaniem, jest dużo bardziej cywilizowanym, niż Moskwa. Ludzie ci nadal mieszkają w ukraińskich miastach, ale oglądają rosyjską telewizję i nienawidzą Ukrainy. Taka „kasza w głowach”. Wielu mieszkańców Doniecka nie chciało również „brudzić sobie rąk” udziałem w wojnie. Myśleli, że ukraińskie władze i armia przyjdą i zrobią wszystko za nich i wszystko będzie jak dawniej. Naiwna wiara po trzech latach wojny – że wszystko może być tak, jak kiedyś.

Jaka jest teraz sytuacja w Doniecku?

Nie byłam tam od pół roku. Nie mogę tam pojechać z dokumentami przesiedleńca z Lwowa, gdyż od razu oznacza to pójście „do piwnicy”. A to może oznaczać tortury i śmierć. Dla separatystów Kijów jest „swój”, ruski, a Lwów to ośrodek „banderyzmu”. Nie mogę więc pojechać do domu zanim nie skończy się wojna. Nie mówiąc o tym, że nie ma tam perspektyw na pracę i normalne życie.

Dlaczego wyjechałaś dopiero w 2016 roku?

Nie miałam dokąd pojechać. Nie miałam rodziny czy znajomych w innych regionach Ukrainy. Trudno było wierzyć także państwowym programom. Podobnie zresztą jak 80% mieszkańców Donbasu, którzy nigdy nie wyjeżdżali poza granice własnego obwodu czy nawet miasta. A wielu z tych, którzy wyjeżdżali, przywoziło jedynie wieści, jak źle jest w innych częściach kraju.

Jakim było życie w okupowanym Doniecku przez te dwa lata?

Można powiedzieć, że był to ciągły stan szoku. Wszystko wyglądało nierealnie. To jak w opowieściach babci o II wojnie światowej – spadają pociski, wybuchy, wokół śmierć. O, na przykład, obok stała kobieta, a za chwilę już jej nie ma – tylko fragmenty ciała. Trzeba poruszać się w okolicach własnego domu – tam zawsze jest bezpieczniej. I jedno, co ważne – by o tym nie myśleć, bo inaczej zwariujesz. Zresztą to nie tylko ostrzały artyleryjskie – któryś z bojowników może po prostu chcieć wyjść na ulicę i zacząć strzelać – tak zresztą się zdarzało. Albo po prostu możesz komuś z nich się nie spodobać…

W takich wypadkach można do kogoś zwrócić się o pomoc?

Nie ma do kogo. Okupowany Donbas to getto. Jest życie w postaci sklepu, rynku czy kina. Poza tym jednak nie masz żadnych praw. Spróbuj się komuś poskarżyć, to zaraz wydadzą cię sąsiedzi i pójdziesz „do piwnicy”. A donosy to zjawisko masowe – taka powtórka z 1937 roku (masowe czystki w czasach stalinowskich – przyp. polukr.net).

Czy wielu ludzi Twoim zdaniem popiera władze tzw. Donieckiej Republiki Ludowej?

Wszyscy milczą. Nikt nie mówi prawdy, każdy się boi. Dlatego trudno powiedzieć, ilu naprawdę popiera DNR. To zapewne przede wszystkim ludzie starsi, po 60. roku życia. Mają nadzieję, że przeczekają ten trudny okres. Za wszystko, co ich spotyka obwiniają Ukrainę, a jak jest naprawdę – nie ma dla nich żadnego znaczenia. Z kolei dla młodszych ważne jest, by skończyła się strzelanina. Aby przeżyć dzień, a wieczorem się napić. Ważne, by przeżyć. I tak od trzech lat. A jeśli obok cały czas strzelają, zabijają, umierają, nie chcesz się wychylać. To potrafi złamać człowieka. W ogóle, lepiej jest się nie wyróżniać w żaden sposób. Jak ktoś zwróci na siebie uwagę, przyjdą, zobaczą gdzie mieszkasz i zabiorą wszystko. Ludzie „niewygodni” znikają. Bezpieczniej jest iść i po prostu patrzeć pod nogi, o nic nie pytać…

Czy jest tam dostęp do ukraińskich mediów? Czy wszyscy wierzą w rosyjską propagandę?

Nie ma ukraińskiej telewizji. A młodzież w Internecie ogląda jedynie rosyjskie seriale, raczej nie szuka ukraińskich wiadomości. Wielu ludzi w 100% wierzy rosyjskim programom. Zresztą sami separatyści ostrzeliwują od czasu do czasu dzielnice Doniecka, a następnego dnia informują w mediach o rzekomych ostrzałach ze strony Sił Zbrojnych Ukrainy. To wszystko po to, by na nowo rozpalać nienawiść – że to „oprawcy” z Ukrainy strzelają do ludności cywilnej. Ludzie w to wierzą, jako że korzystają jedynie z rosyjskich mediów.

Czy coś mogłoby się zmienić, gdyby dostęp do mediów ukraińskich był powszechniejszym?

Myślę, że zmiany byłyby niewielkie, jako że problem jest dużo głębszy. Gdyby pojawiłaby się nagle władza ukraińska, wielu ludzi szybko „przefarbowałoby się” na ukraińskich patriotów, zaczęłoby krzyczeć „Sława Ukrainie”, postawiłoby na pomniku Banderę zamiast Lenina, ale w głębi duszy nadal pozostałoby takimi samymi. Możliwe, że część ludzi młodych zmieniłaby poglądy, ale większość ludzi po 40. – mało prawdopodobne.

Jeśli nie można sprawić, by stali się lojalnymi wobec Ukrainy, to może chociaż – nieszkodliwymi?

To możliwe, pod warunkiem, że poprawiłaby się stopa życiowa. Do tego jednak potrzebne jest podejście, nie przymierzając, jak do chorych w zakładzie psychiatrycznym. Ale głębokich zmian nie będzie. Zmiana rosyjskiej przestrzeni informacyjnej na ukraińską byłaby szokiem. Wielu nie uwierzyłoby, jeśli nie potwierdziłby tego Achmetow lub rosyjska telewizja i nadal twierdziłoby, że to kłamstwo. Musi minąć dużo czasu, by ludzie zmienili swój sposób myślenia. Kiedy rozpoczynały się walki na Donbasie w 2014 roku wielu miejscowych mówiło, że chcieliby, aby wszystko było tak jak na Krymie. Ale stało się inaczej. Wielu zrozumiało swój błąd, ale nie ma co liczyć na to, że będą w stanie przyznać się do błędu.

Czy wielu młodych ludzi chce walczyć w szeregach DNR/LNR?

Większość myśli – nie jestem tak głupi, by walczyć. Wśród miejscowych w szeregach separatystów walczą głównie alkoholicy lub ci, którzy nie mają nic do stracenia. Na początku było wielu „ideowych”, ale obecnie to może 10-15% tych, którzy walczą w szeregach separatystów, Marzą o jakiejś niezależnej republice, ale nie tylko od Ukrainy, ale i od Rosji. Sądzę, że ok. 60% walczących to Rosjanie, pozostali – miejscowi.

Na czym opierają się te marzenia o niezależnej republice? Czyi na micie, że Donbas „karmi” Ukrainę?

Tą tezę popularyzowali Janukowycz i Achmetow. Wbili to wielu ludziom do głów – że poradzimy sobie bez nich. Trzy lata wojny i brak perspektyw na przyszłość wiele zmieniło w głowach „ideowców”, ale nadal są tacy, którzy uważają, że są silni. Przeważa pogląd, że trzeba przeczekać i najgorsze minie. W wielu jest złość na Ukrainę. Uważają, że Ukraina żyje lepiej, gdyż nie płaci im emerytur i innych świadczeń. Co ciekawe, nie ma w ich głowach dysonansu, że kraj, przeciwko któremu walczą, nie ma obowiązku niczego im płacić.

Czy działają jeszcze duże przedsiębiorstwa? W jaki sposób ludzie zarabiają na życie, jeśli nie walczą?

Duże fabryki i inne zakłady praktycznie nie funkcjonują. Pracuje mały biznes, sklepy. W porównaniu z tym co na Ukrainie, pensje są niskie, a ceny wyższe. Wielu ludzi wyjechało pracować do Rostowa i Moskwy, wielu na Ukrainę. Niektórzy od czasu do czasu wracają, sprawdzają, co u ich w domu. Powstał nawet swego rodzaju „biznes” – tym, którzy zostali, wyjeżdżający płacą, by doglądali ich dobytku. Wielu jednak boi się wyjechać z Doniecka – ze względu na wpływ rosyjskiej propagandy.

Jakie jest nastawienie do blokady okupowanych obszarów?

To taka blokada, że jak ktoś ma taką potrzebę, to przewiezie to, co jest mu potrzebne. Czarny rynek pracuje idealnie. Może nawet lepiej, niż przed wojną.

Jak miejscowi patrzą na przestępstwa, jakie popełniają Rosjanie – zabójstwa, porwania?

Żołnierze rosyjscy zachowują się kulturalnie. Sądzę, że to świadoma strategia tak zwanych „życzliwych ludzi”. Z kolei Czeczeni nie mają żadnych hamulców. Zwykle to oni odbierali siłą mieszkania czy pojazdy w 2014 i 2015 roku. Świadomości, że robią to za zgodą Rosjan – nie ma. Zresztą mówić o tym jest niebezpiecznie. Tak samo milicjanci DNR zwykle nie używają siły – co innego ich ochroniarze czy kierowcy.

Ochroniarze?

Tak, milicjanci DNR mają ochronę. Może być tak, że milicjant stoi i pali papierosa, a obok kierowca może pobić kogoś na śmierć. Ale to nie jest najgorsze. W 2014 i 2015 roku Czeczeni porywali kobiety. Do mojej matki zadzwonił znajomy i doradził, bym ukryła się na jakiś czas. Zwykle porywano młode kobiety w wieku 20-30 lat, które były następnie gwałcone i zabijane. Z kolei od przełomu 2015/2016 roku zaczął się handel ludźmi – dla okupu, lub „na sprzedaż”, także dla celów transplantacji organów. Wielu twierdzi, że to wina władz Ukrainy, jako że nie dogadały się z Czeczenami z Rosji. I wina Poroszenki, bo nie dogadał się z Putinem, winny jest Majdan, bo usunął Janukowycza. Winni są wszyscy, ale nie Putin, Rosja, Janukowycz czy sami mieszkańcy Donbasu.

Rzadko się o tym mówi.

W Doniecku raptownie zwiększyła się liczba urodzeń dzieci. O przyczynach też się nie mówi, ale to właśnie efekty masowych gwałtów. Może 15% dzieci rodzi się z normalnych związków. Jeszcze jedna straszna rzecz – jedną z form zarobkowania rodzin wielodzietnych w Doniecku jest sprzedaż dzieci dla celów usług seksualnych. Wiele rodzin żyje w skrajnym ubóstwie i nie mają nawet środków na zakup podstawowych rzeczy. Wielu ludzi na Donbasie nie wytrzymało tego wszystkiego i zapadło na choroby psychiczne.

Załóżmy, że Ukraina w ten czy inny sposób odzyska kontrolę nad Donbasem. Co trzeba zrobić, by normalnie żyć w jednym kraju z ludźmi, którzy popierali rosyjską okupację?

Z wieloma ludźmi jest tak, jak z psem, u którego był pan. Dla nich była to Rosja. Jeśli Ukraina poda im rękę, mogą ugryźć – dlatego trzeba równocześnie demonstrować siłę i pokazać łaskę. Ale teraz, gdy rosyjskie stereotypy umocniła nie tylko propaganda, ale i krew, trudno będzie o pojednanie. Na Donbasie w wielu rodzinach są zabici. Ich krewni myślą, że winna temu jest Ukraina. Ludzie będą bać się i milczeć, jeśli Ukraina będzie silną. Będą okazywać lojalność, ale bez demonstrowania swoich prawdziwych poglądów. To mentalność, która w 5 sekund może sprzedać i Rosję i Ukrainę. Pozostaje pytanie o cenę.

Rozmawiali: Adam Lelonek, Roman Rak, Ihor Tymots

Share Button

Czytaj również

Fot. Flickr/Петро Порошенко

Ukraina oczekuje na otwarcie negocjacji z UE w kwietniu 2025 roku

Wicepremier Ukrainy ds. integracji europejskiej i euroatlantyckiej, Olga Stefaniszyna, wyraziła nadzieję na rozpoczęcie rozmów z …

One comment

  1. To piekło jak wypowiada się ukraińska patriotka, zrządził nie kto inny niż prezydent Poroszenko. W 2014 roku zapowiadał na jednej z konferencji, że tamtejsi mieszkańcy będą siedzieć w piwnicy …”i tak własnie tak, wygramy tą wojnę”. Nota bene wystąpienie to jest dowodem w sprawie Ukrainy przeciwko Rosji przed trybunałem w Hadze. Długo czasu nie wierzyłem w te słowa, do czasu.

    https://www.youtube.com/watch?v=DVIDR9JSPFs

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.