Z Mychajło Senkiwem, deputowanym do rady m. Iwano-Frankiwska z ramienia partii „Swoboda” rozmawia Dariusz Materniak.
D.M.: Jak ocenia Pan perspektywy wstąpienia Ukrainy do Unii Europejskiej w związku z faktem, iż w listopadzie tego roku ma zostać podpisana umowa stowarzyszeniowa?
M.S.: Patrząc na Ukrainę w przenośni, jak na człowieka, można powiedzieć, że ma ona zupełnie zdrowe ręce, nogi i serce, ale niestety układ nerwowy jest poważnie chory. Na najwyższym szczeblu władzy mamy do czynienia z wielką ilością problemów, do których trzeba zaliczyć przede wszystkim korupcję, instrumentalne posługiwanie się wymiarem sprawiedliwości, nadużywanie władzy przez polityków i wiele innych. Teraz mamy do czynienia z taką sytuacją, że Ukrainę za jedną rękę trzyma Rosja, a za drugą – Unia Europejska – i każdy ciągnie ją w swoją stronę. Moskwa proponuje Ukrainie wstąpienie do Unii Celnej, a Bruksela przedstawia perspektywę wstąpienia do UE, ale po spełnieniu określonych warunków. Dzięki integracji z Europą, Ukraina ma szansę stać się cywilizowanym krajem nie tylko na forum międzynarodowym, ale także podnieść swoje wewnętrzne standardy – to szansa, aby rząd i parlament oraz inne organy państwa funkcjonowały zgodnie ze normami europejskimi i nie przeszkadzały funkcjonowaniu samorządów, aby szanowano wolności obywateli, aby na Ukrainie faktycznie funkcjonował trójpodział władzy na wykonawczą, ustawodawczą i sądowniczą. Dzisiaj niestety nie możemy mówić, że ten system podziału władzy działa sprawnie. Sądy prawie wszędzie przekształciły się w kontrolowane przez dygnitarzy i urzędników jednostki. To znaczy, że obywatel po prostu nie wierzy w sprawiedliwość.
D.M.: Generalnie jednak, wydaje się, że w sensie cywilizacyjnym, Ukrainie jest bliżej do Europy niż do Rosji?
M.S.: Mentalnie, Ukraina, zwłaszcza zachodnia, wyraźnie dąży do Europy. Wynika to z naszej historii, tradycji i kultury – w końcu przez ponad 700 lat, ta część Ukraina była częścią Europy. Stosunki pomiędzy Ukrainą, a Europą, w tym wypadku realizowały się przede wszystkim za pośrednictwem Polski. Wyglądały różnie na różnych etapach naszej wspólnej historii: w XVII wieku, po pokoju Andruszowskim, Ukrainę podzielono pomiędzy Polskę i Rosję, następnie w okresie rozbiorów Polski część Ukrainy, jak to sie u nas nazywa – prawobrzeżna, znalazła się w ramach Cesarstwa Rosyjskiego, a reszta stała się częścią Austrii, a potem Austro-Węgier. Sytuacja ta powtórzyła się w okresie międzywojennym, kiedy zachodnia część Ukrainy weszła w skład II RP, a centralna i wschodnia stała się częścią ZSRR. Podobnie jest i dzisiaj – stosunki pomiędzy Europą a Ukrainą w znacznym stopniu są realizowane za pośrednictwem Polski: nie ma drugiego kraju z którym mielibyśmy tak bliskie relacje jak z Polską, która chce widzieć w Ukrainie swojego wschodniego partnera, pewnie bardziej niż w Rosji, gdyż Ukraina jest bardziej zdatna do dialogu i współpracy niż Rosja. Co prawda w relacjach polsko-ukraińskich nie brakowało w przeszłości trudnych momentów, ale wydaje mi się, że obecnie można z optymizmem patrzeć w przyszłość.
D.M.: Czy zgadza się Pan ze stwierdzeniem, że kwestie historyczne, także te związane z przypadającą na ten rok siedemdziesiątą rocznicą wydarzeń na Wołyniu należałoby pozostawić historykom, aby nie miały one wpływu na obecne relacje Polski i Ukrainy?
M.S.: Absolutnie się z tym zgadzam. Najlepiej, aby to właśnie historycy wypowiadali się na te tematy, przede wszystkim po to, aby nie dopuścić do powtórzenia się podobnych sytuacji w przyszłości. Nie należy rozpatrywać tych wydarzeń w celu rozstrzygania czyje racje są ważniejsze, albo czyje ofiary były ważniejsze – należy patrzeć na tą sprawę w szerszym kontekście i zrozumieć, że wszystkie wydarzenia historyczne, także te zaczynając od 1918 roku i do 1943 roku odbywały się w pewnych historycznych okolicznościach i wpływały na nie pewne ówczesne trudne relacje pomiędzy ludźmi i narodami. Potrzebna jest chłodna ocena, w której będzie jak najmniej emocji. Poza tym, jeśli już rozmawiamy o wspólnej historii, warto także podkreślać to, co było w niej pozytywnego. Trzeba pamiętać także, że naszym wspólnym przeciwnikom bardziej zależy na podkreślaniu tego, co nas dzieliło, a nie łączyło. Wśród takich pozytywnych momentów wymienić należy bitwy pod Chocimiem i pod Wiedniem, czy nawet pod Grunwaldem. Warto przypominać o tym, że Polacy i Ukraińcy wiele zrobili razem dla obrony Słowiańszczyzny i całej Europy.
D.M.: Na szczeblu lokalnym ta współpraca pomiędzy Polakami a Ukraińcami układa się chyba jednak nie najgorzej – Iwano-Frankiwsk ma najwięcej miast partnerskich w Polsce spośród wszystkich miast na Ukrainie.
M.S.: Współpraca ta jest istotnie bardzo dobra, z różnymi miastami i samorządami, zarówno z tymi położonymi blisko granicy polsko-ukraińskiej, takimi jak Rzeszów, jak i z innymi jak Dąbrowa Górnicza czy Warszawa, gdzie mamy umowę partnerską z dzielnicą Ochota. W 2011 roku byliśmy z wizytą w Warszawie, gdzie mieliśmy okazję przyjrzeć się w jaki sposób realizowane są działania związane ze strukturą budżetu czy kwestie dotyczące organizacji gospodarki miejskiej w Warszawie. Rzecz jasna trudno porównywać wprost funkcjonowanie samorządu w Warszawie i w Iwanofrankiwsku, ze względu na odrębne systemy i skalę, ale w niektórych aspektach można znaleźć analogie i wiele mogliśmy się nauczyć. Trzeba jednak pamiętać, że na Ukrainie i w Polsce funkcjonują nieco inne modele rządzenia. W Europie mamy do czynienia z zupełnie innym systemem władzy niż w Rosji, a ten model rosyjski nadal jest często spotykany na Ukrainie: w krajach europejskich wielki nacisk kładzie się na funkcjonowanie samorządów na różnych szczeblach, z kolei w modelu rosyjskim występuje znaczna centralizacja władzy. Te różnice widać wyraźnie pomiędzy wschodnią i zachodnią Ukrainą, co wynika z faktu o którym mówiłem wcześniej – Ukraina była przez długi okres czasu podzielona pomiędzy Europę i Rosję.
D.M.: W jaki sposób Polska może pomóc Ukrainie w integracji z UE?
M.S.: Wydaje się, że z Polski warto brać przykład, zwłaszcza jeśli idzie o orientowanie się na integrację z Unią Europejską i budowanie pozytywnej tożsamości narodowej. Wybór Karola Wojtyły na papieża w 1978 roku miał wielkie znaczenie dla późniejszego dążenia Polski do integracji z Europą, gdyż bardzo podbudował świadomość narodową Polaków. Polacy szczycą się tym, że są Polakami i w tym kierunku także powinno iść budowanie narodowej dumy na Ukrainie. Wynika to także z wydarzeń historycznych – warto zwrócić uwagę, że nawet kiedy Polska była pod zaborami, co dwadzieścia – trzydzieści lat wybuchały powstania i walki o niepodległość. Polska literatura i historia opiera się w wielu miejscach na założeniu, że albo Polacy mają swoje państwo, albo robią wszystko by je odzyskać. Tego niestety nie można powiedzieć o Ukrainie, my dopiero musimy zbudować naszą narodową tożsamość. Jest to tym ważniejsze, że w dobie postępującej globalizacji granice przestają już chronić państwa, duże grupy ludzi mogą swobodnie migrować i w efekcie Europa, będąca dotąd synonimem rozwoju i porządku oraz poszanowania praw człowieka, stopniowo traci swój charakter.
D.M.: Dziękuję za rozmowę.