We czwartek, 11 stycznia br. we Francji, w sądzie miasta d’Aix en Provence będą ważyć się losy tak zwanego przedstawicielstwa “DNR” w Marsylii. Decyzja o jego zamknięciu będzie oznaczać, że zakorzenienie się w Europie koncepcji Moskwy o “głosie ludu Donbasu który wszyscy powinni usłyszeć” ponosi porażkę. To będzie też oznaczać, że kraje Zachodu nie ulegają rosyjskiej propagandzie i dezinformаcji na temat Donbasu.
Okupując część terytorium ukraińskiego Donbasu od 2014 roku Rosja nieustannie próbuje przekonać kraje europejskie, że na wschodzie Ukrainy trwa wojna domowa, a tak zwane “republiki ludowe” LNR/DNR są niezależnymi tworami i samoistnym wyrazem pragnienia lokalnej ludności by odciąć się od “faszystowskiej” Ukrainy, no i rzecz jasna być bliżej Rosji.
Jak twierdzi Moskwa, przedstawicielstwa “republik ludowych” w krajach Europy mają przerwać blokadę informacyjną “LNR/DNR” i dać możliwość mówienia „prawdy” o sytuacji na Donbasie. Tylko czyją prawdę? Na czyj koszt? I jak ta “prawda” będzie korespondować z rzeczywistością?
Rzecz jasna, takie przedstawicielstwa to potencjalne “konie trojańskie” dla siania antyukraińskiej propagandy, a przy okazji i dla promowania “Russkiego Miru” i szeroko rozumianej rosyjskiej propagandy.
Rosji nie powiodło się z ulokowaniem takiego przedstawicielstwa w czeskiej Ostrawie, lecz podobne placówki nadal istnieją we Włoszech i w Grecji, krajach tradycyjnie przychylnych Rosji. Od września 2017 roku przedstawicielstwo “DNR” istniało i w Marsylii. Obecnie prokurator miasta d’Aix en Provence twierdzi, że cele i działalność tego przedstawicielstwa stoją w sprzeczności z Konwencją Wiedeńską z 1961 roku „O stosunkach dyplomatycznych” i ustawą Francji “O zrzeszeniach w stowarzyszeniach” z 1901 roku.
Najpewniej w sądzie obrona będzie próbowała przedstawić wspomnianą placówkę nie jako organizację pełniącą funkcje konsularne i dyplomatyczne, gdyż taki kraj jak “DNR” po prostu nie istnieje, a jako strukturę wykonującą misję „humanitarną” przerwania blokady pomiędzy Francją a “wolnym ludem Donbasu”.
A zatem pojawia się pytanie: skoro przedstawicielstwo tzw. “LNR/DNR” nie wykonuję funkcji konsularnych i dyplomatycznych, to znaczy, że ta “republika” nie jest żadnym państwem czy nawet quasi-państwem, jak twierdzi Rosja, a wytworem w chorej wyobraźni władz na Kremlu. Natomiast próba pokazania humanitarnego charakteru istnienia przedstawicielstwa jest kolejną rosyjską manipulacją, a może nawet próbą poniżenia “wolnego ludu Donbasu”, który w rozumieniu Rosji przecież ma swoje państwo, własne paszporty, wojsko i służbę celną.
Pozostaje oczekiwać, że zdrowy rozsądek we Francji zwycięży orwellowską wizję świata, którą z uporem prezentuje Rosja i przedstawicielstwo “DNR” w Marsylii przestanie istnieć, choć faktycznie nie powinno było w ogóle powstać.
Jerzy Stamborski