sobota, 20 kwiecień, 2024
pluken
Home / Komentarze i opinie / Dzień Flagi Narodowej – reportaż z linii frontu w Donbasie
wschód_słonca_mil.gov.ua

Dzień Flagi Narodowej – reportaż z linii frontu w Donbasie

Share Button
Fot. mil.gov.ua

Na ukraińskich posterunkach w donieckim regionie powiewają żółto-niebieskie flagi. W ostrym słońcu wyraźnie kontrastują z ochronnymi barwami brudnych, zakurzonych mundurów i zmęczeniem na twarzach żołnierzy.

To nowe flagi, przywieźli je specjalnie na święto – tłumaczy Andrij, żołnierz 81 brygady.

Rozdają żołnierzom flagi, a ja wolałbym zniżkę na kolej. Czy to normalne, że dojeżdżamy na wojnę za własne pieniądze? – denerwuje się. Właśnie wrócił z przepustki. Przejazd w obie strony kosztował go 1000 hrywien. To dotkliwy wydatek. Za pobyt na pierwszej linii frontu Andrij dostaje 3500  hrywien żołdu miesięcznie.

Noc spędził na dworcu. Gdy zadzwonił do kolegów, by go zabrali, okazało się, że nikt po niego nie przyjedzie, bo wszystkie samochody w ich kompanii są akurat zepsute.

Gdyby ktoś został ranny, to nie wywieźlibyśmy go, bo nie ma samochodu – zawiesza głos. Za to dziś, ze względu na święto, pojawiło się tu więcej oficerów i generałów niż przez cały ostatni rok. Jeżdżą w nowych, drogich autach terenowych.

Ja mam trójkę dzieci, wszystko, co zarobię, od razu wysyłam do domu – wyjaśnia. Wojsko nie zabezpiecza nas w żaden sposób. Nawet tutaj, w ATO, większość produktów kupujemy za własne pieniądze. Armia daje nam tylko wodę i tuszonkę, więc co tydzień wysyłamy kogoś do supermarketu w strefie przyfrontowej. Trudno mi z entuzjazmem patrzeć na oficerów w tych drogich jeepach i ich flagi.

Noc 23-24

Ukraińskie dowództwo spodziewa się szturmu w nocy z 23 na 24 sierpnia. Rok temu,  podczas bitwy pod Iłowajskiem, na terytorium Ukrainy wkroczyło rosyjskie wojsko.

Musimy być gotowi na atak o północy. Możliwe, że separatyści zechcą przywitać nasz Dzień Niepodległości ostrzałem. Spędzam dziś noc z chłopcami na pozycji – mówi dowódca Batalionu Karpacka Sicz o pseudonimie „Kum”. Jednostka dowodzona przez „Kuma” była początkowo batalionem ochotniczym, teraz przekształconym w odrębną  kompanię, wchodzącą w skład 93 brygady. Jedziemy na pozycję. „Pozycja” oznacza labirynt okopów i schronów wykopanych na jednym z poddonieckich wzgórz.

Ze zbocza góry otwiera się widok na oświetlany blaskiem wybuchów osobliwy pejzaż: ruiny donieckiego lotniska, najsławniejszego przyczółku obrony armii ukraińskiej, który jest teraz w rękach separatystów z samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej. To jedna z tych jasnych, sierpniowych nocy, kiedy spadają gwiazdy. Spadają także pociski moździerzowe 122, pociski z haubicy SAU (ciężkie haubice o kalibrze 152 mm – przyp.red.) i ZAU (lekkie działa przeciwlotnicze ZSU-23 o kalibrze 23 mm – przyp.red.). Drobne pociski z ZAU rozświetlają niebo nad ukraińskimi pozycjami czerwonymi kaskadami. Żołnierze tłumaczą, że to rodzaj naprowadzania ciężkiej artylerii. Dzięki ZAU załoga czołgu stojącego kilka kilometrów dalej wie, gdzie strzelać. Faktycznie, co jakiś czas okolicą wstrząsają eksplozje, a my padamy na dno okopu. Oczy i usta mamy pełne ziemi.

Nocną wartę sprawuje Klym, doświadczony pięćdziesięcioletni wąsaty wojak i Liosza, chłopak o smukłej twarzy intelektualisty.

Pamiętajcie, że dzisiejszej nocy strzelamy tylko w ostateczności – poucza ich Kum – Jeżeli damy się sprowokować, separatyści ogłoszą, że sami zaatakowaliśmy.

Żołnierze wspinają się ponad okop po prowizorycznych stopniach i spoglądają przez binokle, by potem szybko zsunąć się na dół i przekazać informacje o ruchach separatystów.

Siedzimy tu jak surykatki – śmieją się – Wychylamy się z nor, a potem chowamy w odpowiednim momencie. Liosza czuje się lepiej, gdy rozmawia – Gdy człowiek po prostu wpatruje się w noc i czeka na strzał, zaczyna wariować.

Chętnie rozgaduje się o swoim życiu. Widać, ze rozmowa jest mu potrzebna – Do wojny pracowałem jako ratownik. Zajmowałem się wycinaniem ludzi z samochodów po wypadkach. Myślę, że widziałem już wszystko, że nic mnie już nie zszokuje. Dlatego znoszę pewne widoki lepiej, niż inni – zapala papierosa i mruga nerwowo.

Trzymaj się blisko mnie, to nic ci się nie stanie. Ochraniają mnie duchy bliskich, szczególnie mojej mamy

Zawiesza głos i milknie na chwile.

Było już wiele sytuacji, w których odszedłem z jakiegoś miejsca i zaraz po tym w to miejsce spadała bomba. Wszyscy wokół mnie giną, a ja nie. Na początku sądziłem, że to szczęście, ale potem przypomniałem sobie spotkanie ze staruszką, o której ludzi mówili, że jest jasnowidzem. Gdy wszedłem do pomieszczenia, zapytała, kogo ze sobą przyprowadziłem. Zdziwiłem się, bo byłem przecież sam. Powiedziała, że jest ze mną młoda, piękna kobieta i opisała jej wygląd. Okazało się, że opisuje dokładnie wygląd mojej mamy. Od tego dnia, wiem, że ona nade mną czuwa. Więc trzymaj się blisko, to mama pomoże przy okazji i tobie.

Klym patrzy na niego z ciepłym pobłażaniem.

Ludzie na wojnie wierzą w różne rzeczy. Ja już swoje przeżyłem. Przez wojnę mam problemy z żoną, ona nie rozumie, czemu poszedłem walczyć. A jak nie ja to kto? Lepiej żeby walczyli starsi, doświadczeni ludzie niż podlotki.

Między godziną 23 a 24 ostrzał z ciężkiej artylerii gwałtownie się nasila.

Separy życzą nam wszystkiego najlepszego z okazji Dnia. Niepodległości – rechoce Klym, kucając przy ścianie okopu – Wiesz, to smutne, że od kilku dni czekamy na ten dzień z niepokojem. O Dniu Niepodległości powinno się myśleć z dumą. A my wciąż się zastanawiamy: zaatakują nas, nie zaatakują? Cieszę się, że ten dzień już nastał. I teraz chcę go mieć szybko za sobą.

Dwa dni później w miejsce, w którym rozmawiałam z Klymem i Lioszą, spadło 8 kaset pocisków wystrzelonych z wyrzutni rakietowej „Grad”. Lioszy znowu się udało. Gdy nastąpił ostrzał, który znowu zmienił pejzaż okolicy zmiatając ukraińskie fortyfikacje i okopy, Liosza akurat spał w jednym ze schronów. Dwóch żołnierzy, którzy pełnili wartę, zostało ciężko rannych.

24.08, Dzień Niepodległości

Kilku zmęczonych upałem żołnierzy siedzi w okopie bez hełmów i kamizelek. Zakładają je tylko, gdy trzeba przejść na inną pozycję albo do prowizorycznej toalety.

Poza dowódcą, trzydziestosześciolatkiem o pseudonimie Deputat, wszyscy mają około dwudziestu lat. Żartują, opowiadają kawały. Wydają się, że nic sobie nie robią z tego, iż są zaledwie kilometr od wroga. To odległość strzału z większości typów broni używanych w ATO. Czasem w rozmowach pojawiają się rzucone mimochodem informacje o sytuacji na froncie. Ktoś mówi, że dziś w jednej z baz zostali ranni żołnierze, którzy akurat grali w szachy. Gdzieś zginął pies-maskotka batalionu – Był warty więcej niż niejeden generał – wzruszają się.

Z nieba leje się żar, chłopcy kroją arbuza. Żartują, że w Kijowie pije się dziś szampana, a oni mają tylko podłą kawę. Rozmowa toczy się po rosyjsku.

Skald, drobny, łysy osiemnastolatek z Zaporoża w za dużym hełmie, który zsuwa mu się na oczy, zarzeka się, że język nie przeszkadza mu w byciu ukraińskim patriotą.

Jest taka organizacja, Rosyjskojęzyczni Ukraińscy Nacjonaliści. Uważamy, że to nie język jest wyznacznikiem miłości do ojczyzny.

Ja mieszkam w Zaporożu, ale moja rodzina pochodzi z Doniecka. Mam tam wielu znajomych. Ale wojna wszystko zmieniła. Niektórym już obiecałem, że jeśli się spotkamy na froncie, to nie będę brał ich do niewoli – mówi wykrzywiając groźnie drobną twarz gimnazjalisty.

Deputat także ma związki rodzinne z Donieckiem – stamtąd jest jego żona.

Koledzy nazywają go Deputatem, ponieważ w prywatnym życiu jest biznesmanem i deputowanym miejskiej Rady w Żytomierzu.

Deputat i Skald zabierają mnie na spacer po okolicy. Pokazują mi dziury po niedawnych eksplozjach pocisków z moździerzy.

Tu kaliber 82, tu 122. Oto kalibry naszego zawieszenia broni. Wiesz może co nowego w polityce? – pytają z niepokojem. Wciąż mają rozkaz by nie strzelać, ale nie rozumieją czemu. Spodziewają się, że może to oznaczać coś złego. Nie mają Internetu ani zasięgu telefonicznego, więc nic nie wiedzą o tym, że prezydent Poroszenko pracuje nad kolejną odsłoną porozumień mińskich.

Pokazują mi jak uczcili wczorajsze Święto Flagi. Na pasie „ziemi niczyjej”, w połowie drogi między ich pozycją, a pozycją separatystów, powiewa ukraińska flaga. To dzieło Deputata.

Tam wcześniej wisiała flaga DNR. Nie mógłbym znieść święta Flagi Narodowej patrząc na ten parszywy symbol. Dlatego ostrożnie podszedłem z nożem i taśmą klejącą, odczepiłem ichniejszą, przyczepiłem naszą. To pole jest pełne min przeciwpiechotnych. Wydaje mi się, że separatyści nie strzelali bo obserwowali z ciekawością czy któraś pode mną nie wybuchnie. Otworzyli ogień dopiero gdy byłem już prawie z powrotem w bazie.

Nie myślałeś o tym, że mogłeś zginąć za kawałek materiału? – pytam.

Wartość tego kawałka materiału, zależy od tego co ma się w sercu. To sztandar pod którym ginęli nasi koledzy. Sztandar, który sprawia, że niezależnie od tego, co zadecydują politycy, my nie oddamy tej ziemi – zamyśla się – Ja nie odczuwam tego Dnia Niepodległości jako święta, dlatego, że my tej niepodległości jeszcze nie mamy. Przez 25 lat oficjalnie suwerennej Ukrainy nigdy nie byliśmy niezależnym państwem. Niepodległość czuje się dopiero gdy się o nią walczy. My mamy na froncie Dzień Niepodległości każdego dnia.

Monika Andruszewska

Fot. mil.gov.ua

dzien_niez1 dzien_niez2 dzien_niez3 dzien_niez4 dzien_niez5 dzien_niez6 dzien_niez7 dzien_niez8 dzien_niez9

Share Button

Czytaj również

ua

Pierwsze efekty ukraińskiej kontrofensywy. Reakcja Putina

13 CZERWCA 2023 by REDAKCJA 0000 Ukraińska kontrofensywa, która rozpoczęła się w zeszłym tygodniu, przyniosła pierwsze owoce …

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.