wtorek, 3 grudzień, 2024
pluken
Home / Komentarze i opinie / Prezydent RP z pierwszą wizytą w Kijowie: oczekiwania i cele
Дуда Порошенко
Fot. prezydent.pl

Prezydent RP z pierwszą wizytą w Kijowie: oczekiwania i cele

Share Button
Дуда Порошенко
Fot. prezydent.pl

W dniach 14 i 15 grudnia prezydent RP Andrzej Duda złoży swoją pierwszą wizytę w stolicy Ukrainy. To dobry moment by zastanowić się jakie są nasze oczekiwania wobec Kijowa i jakie cele chcemy osiągnąć w relacjach z Ukrainą?

W planach wizyty jest m.in. spotkanie z prezydentem Ukrainy Petro Poroszenką oraz z premierem Arsenijem Jaceniukiem. Co warto zauważyć, spotkania i dobre relacje głów obu państw stały się już swego rodzaju tradycją, niezależenie od przemian politycznych w Polsce i (zwłaszcza) na Ukrainie. Było tak przynajmniej od czasu prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego i Leonida Kuczmy, choć warto w tym miejscu wskazać także dobre relacje jakie łączyły Wiktora Juszczenko i Lecha Kaczyńskiego, co zresztą przekładało się na dobrą współpracę m.in. w czasie konfliktu rosyjsko-gruzińskiego w 2008 roku.

Pierwsze spotkanie Andrzeja Dudy i Petra Poroszenki miało miejsce we wrześniu 2015 roku podczas sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ, choć niewiele brakowało, by odbyło się ono w maju 2015 roku, wkrótce po II turze głosowania i wyborze Andrzeja Dudy na urząd prezydenta – wówczas jednak na przeszkodzie stanęło zaostrzenie sytuacji w Donbasie i walki w okolicach Doniecka (a nie, jak chciałaby część prorosyjskich mediów rzekoma „gra dyplomatyczna” strony polskiej lub ukraińskiej, mająca rzekomo doprowadzić do popsucia relacji dwustronnych jeszcze przed początkiem nowej prezydentury).

Relacje polsko-ukraińskie można rozpatrywać w dwóch zasadniczych aspektach: na płaszczyźnie relacji wielostronnych oraz bilateralnych, odnoszących się bezpośrednio do spraw na linii Warszawa-Kijów. W tym drugim wypadku niezmiennie na pierwszy plan wysuwa się (czy raczej jest wysuwana) kwestia Zbrodni Wołyńskiej czy szerzej konfliktu polsko-ukraińskiego z okresu pomiędzy 1942 a 1947 rokiem. Nie jest to rzecz jasna przypadek, ale celowe działanie określonych osób i organizacji, najprawdopodobniej sterowane ze stolicy jednego z krajów położonych na wschód od Polski i Ukrainy. Działania te mają różnorakie formy i wymiary: od systematycznej pracy internetowych trolli zasypujących portale internetowe lawiną często wulgarnych komentarzy, poprzez wypowiedzi domorosłych ekspertów, aż po działalność (zwłaszcza na Ukrainie) organizacji dążących do zastraszania społeczeństwa rzekomymi roszczeniami rewindykacyjnymi ze strony Polski, Słowacji czy Austrii, których celem miałoby być masowe odbieranie nieruchomości lub żądanie odszkodowań od aktualnych mieszkańców zachodniej i południowo-zachodniej części Ukrainy.

Pomimo tego poziom sympatii Polaków dla Ukraińców cały czas wzrasta, a Ukraińcy uważają Polaków (obok Białorusinów) za naród najbardziej przyjazny. Podejmowane są zresztą, zarówno na forum społecznym jak i państwowym działania mające na celu wyjaśnienie spornych kwestii (jak choćby spotkania przedstawiciel IPN z obu krajów). W relacjach dwustronnych nadal istnieje znaczne i jeszcze niewykorzystane pole dla współpracy, zwłaszcza gospodarczej: zarówno na poziomie państwowym (choćby w sektorze zbrojeniowym) jak i dla sektora małych i średnich przedsiębiorstw. W ostatnich miesiącach można obserwować stale rosnące zainteresowanie ze strony przedstawicieli sektora MŚP z obu krajów i należy oczekiwać, że po wejściu w życie umowy stowarzyszeniowej (planowane na 1.01.2016r.) ten proces będzie przybierał na sile. Rozwój tej współpracy i to na każdym poziomie pozostaje w interesie obu państw i ich gospodarek.

To, czego należy aktualnie oczekiwać od władz Ukrainy to przede wszystkim gotowość do podejmowania realnych reform i walki z negatywnymi zjawiskami, zwłaszcza z korupcją. Procesy te będą przekładać się bowiem także na możliwości rozwoju współpracy dwu- i wielostronnej praktycznie w każdym obszarze.

Ukraina to dla Polski kraj niezwykle istotny także jeśli chodzi o relacje na poziomie międzypaństwowym. Mówiąc najkrócej, w żywotnym interesie Polski jest, by w obecnej sytuacji Ukraina pozostawała jak najdalej od Rosji i jak najbliżej Unii Europejskiej oraz Polski właśnie – zarówno pod względem politycznym, gospodarczym, mentalnym i każdym innym. Trudno zresztą spodziewać się, by wobec wydarzeń ostatnich dwóch lat, aneksji Krymu i rosyjskiej agresji w Donbasie mogło być inaczej (choć nie dla wszystkich jest to oczywiste, nawet na samej Ukrainie), jednak dla strony ukraińskiej ważne jest wysłanie sygnału, który będzie pokazywał realne możliwości rozwoju współpracy z szeroko pojętym Zachodem. Takim właśnie sygnałem mogłoby być jasne podkreślenie znaczenia Ukrainy (które faktycznie jest trudne do przecenienia) dla forsowanego przez prezydenta Andrzeja Dudę rozwoju polityki regionalnej w oparciu o ideę tzw. Międzymorza – czyli współpracy krajów położnych pomiędzy Morzem Bałtyckim i Morzem Czarnym. I nie chodzi tutaj bynajmniej o budowanie struktur konkurencyjnych dla UE czy NATO, ale o dążenie do koordynacji i uzgadniania działań w obszarach, w których interesy państw tego regionu są zbieżne. Dotyczy to w pierwszej kolejności sfery bezpieczeństwa, zwłaszcza wobec agresywnej polityki jaką prowadzi Rosja, ale także energetyki i wspólnego sprzeciwu wielu państw (także Polski i Ukrainy) wobec projektu Nord Stream 2, który będzie uderzał w interesy i bezpieczeństwo energetyczne większości naszego regionu.

Tematem rozmów podczas rozpoczynającej się wizyty będą zapewne kwestie związane z porozumieniem z Mińska, którego termin realizacji upływa 31 grudnia, a stan wykonania większości postanowień jest bardzo daleki od zadowalającego. Mimo tego, przedstawiciele włoskiej dyplomacji zaproponowali podjęcie dyskusji na temat dalszego obowiązywania sankcji wobec Rosji, co zapewne będzie tematem rozmów podczas najbliższego szczytu UE – i jak wynika z wypowiedzi szefa MSZ RP Witolda Waszczykowskiego, spotka się ze sprzeciwem Polski i innych krajów naszego regionu. Celowym wydaje się także podjęcie dyskusji na temat zmiany formatu rozmów na temat rozwiązania konfliktu w Donbasie, choć akurat pomysł prostego włączenia Polski do tzw. formatu normandzkiego jest chybiony – choćby ze względu na fakt, iż format ten okazał się być nieskutecznym i w przypadku Francji i Niemiec nie ma żadnego oparcia dla reprezentowania przez te kraje interesów jakichkolwiek innych niż dwóch wspomnianych państw.  Trudno oczekiwać także, aby podobna inicjatywa zmiany forum dla dyskusji o zakończeniu konfliktu spotkała się z pozytywną reakcją Rosji, której celem jest nie zakończenie, a jedynie zamrożenie tego konfliktu i jego ewentualna ponowna eskalacja w dogodnym dla siebie momencie.

Dariusz Materniak

Share Button

Czytaj również

Czołg M1A1 Abrams z 1 Warszawskiej Brygady Pancernej /fot. polukr.net

Komunikacja na wysokim poziomie

Tegoroczne obchody Święta Wojska Polskiego, podobnie zresztą jak rok temu, odbywały się w dość szczególnej …

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.