„Najlepsza wojna: zniszczyć plany przeciwnika, następnie – rozbić jego sojusze, na końcu – rozbić jego wojska” (Sun Tzu, chiński strateg, V w. p.n.e.).
Strategia
Stulecie bolszewizmu minęło niemal niezauważalnie w całej Europie Środkowej. Zapomniano o Berlinie 1953 i Murze z 1961 roku. Zapomniano o Budapeszcie 1965. Zapomniano o Pradze 1968. Zapomniano o Stanie Wojennym Jaruzelskiego. Zapomniano o zbrodniach komunistycznych w Bułgarii, Albanii, Serbii i Chorwacji. Zapomniano o Czerwonych Brygadach w Niemczech i Włoszech. Zapomniano Stasi, Sigurancę i UB.
Gdzie jest osądzenie i potępienie komunizmu, na równi z nazizmem na forum europejskim i światowym? Gdzie antykomunistyczna solidarność, która w swoim czasie zniszczyła radzieckie imperium, przyniosła pokój i wolność oraz pozwoliła przyjąć wiele uwolnionych narodów do UE i NATO?
Rosja dzisiaj jest państwem niekomunistycznym. Kult Stalina i Wielkiej Wojny Ojczyźnianej schizofrenicznie nakłada się na kult Imperium Rosyjskiego. Restalinizacja i reimperializacja Rosji zbiega się z zapominaniem o przeszłości.
Rosja podminowuje historię. I nie ma w tym nic dziwnego. Okres ZSRR był czasem, gdy historię za życia jednego pokolenia można było przepisywać trzy razy. Moralna siła Putina wyrasta z martwego milczenia o zbrodniach z przeszłości.
„Nowa” świadomość chce dać początek nowym bytom. Kreml wykorzystał najsilniejszą i najsłabszą część demokracji: to, że decyzje podejmują ludzie. Zmienia elity. Dlatego Kreml zmienia przekonania narodów. Tysiące ludzi-botów otrzymują zapłatę za pisanie komentarzy w sieciach społecznościowych – to podstawowy projekt działający na rzecz zmiany świadomości. Nie wiemy, jakie jeszcze instrumenty posiada Kreml. Jeśli miał możliwość dostępu za pośrednictwem Facebooka do 120 milionów Amerykanów w czasie wyborów prezydenckich w 2016 roku czy brał udział w Brexicie, korzystając z instrumentów psychometrii – to co robi teraz?
Przeszłość powinna pozostać przeszłością. Przeszłość, w której można tworzyć „strefy wpływów”. W jakiej można anektować ziemie czy ludność. I przeszłość, w jakiej można przegrywać dawno przegrane wojny.
Taktyka
Plan Rosji – to otoczyć Ukrainę kręgiem nieprzyjaznych jej państw. Węgry ogłaszają, że blokują ukraińskie plany wstąpienia do NATO? To zwycięstwo Rosji. Polska uzależnia kwestię pomocy Ukrainie od odejścia od Bandery? To zwycięstwo Rosji. Rumunia odwołuje wizytę swojego prezydenta na Ukrainie w związku z ustawa oświatową? To zwycięstwo Rosji. Czeski prezydent wzywa Ukrainę do rezygnacji z Krymu? To zwycięstwo Rosji.
Kluczową w tym kole zwycięstw Rosji ma stać się Polska. I tutaj historyczne demony stają się bardzo przydatnymi.
Przypomnijmy luty 2014 roku, czas ukraińskiego Majdanu. Jakimi były wówczas emocje w Polsce? Wsparcie, sympatia, chęć pomocy. Przypomnijmy, jak ranni od kul Berkutu byli leczeni w polskich szpitalach, gdy na Majdanie występowali polscy liderzy, gdy władza i opozycja w Polsce na forum europejskim i światowym domagały się powstrzymania krwawego dyktatora Janukowycza. Minęło prawie cztery lata. Jaką reakcję ma wywołać dziś pytanie o UPA, zadane Ukraińcowi przez Polaka? Czy nie taką, jak „Czy jest Krym?”, zadane Ukraińcowi przez Rosjanina?
Jest już dość nieprzyjaźni, odmów wsparcia czy uwagi. Sympatię ma zamienić antypatia, a potem apatia. Rosyjskim wojskom mają pomóc historyczni bohaterowie. Pokusa powrotu do lat 40-tych XX wieku i dobicia UPA połączona z polityczną grą, która tylko wzmacnia ten proces.
Jaką „wzajemnością” miała by odpowiedzieć strona ukraińska na polską ustawę o „kryminalizacji banderyzmu”? Kogo kryminalizować? Dmowskiego? Żołnierzy Wyklętych? Kresowiaków z Isakowiczem-Zaleskim na czele? Czy porównać „Orlęta Lwowskie”, wrogów Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej do UPA, wrogów państwa polskiego? Może to jest właśnie to, czego oczekuje Kreml – by ukraińska odpowiedź byłą symetryczną? Aby obie strony zaczęły zmagać się o to, czyja godność narodowa została obroniona i kto lepiej kontratakuje w „wojnie historycznej”?
Historyczna bomba została już podłożona pod datę 1 listopada 2018 roku. Polska okupacja, która niosła za sobą prześladowanie Ukraińców na tle narodowościowym i religijnym czy tymczasowe terytorium samoogłoszonej ZUNR, zgodnie z prawem zwrócone II RP? Starczy zaostrzyć oba stanowiska do maksimum, przyprowadzić rekonstruktorów historycznych, którzy już grali w rekonstrukcji Zbrodni Wołyńskiej, przeprowadzić teatralizowane triumfalne zdobycie Lwowa przez Orlęta… a równocześnie podpalić pod Lwowem autobus z polskimi turystami. Mówicie, że Girkin na Donbasie rekonstruował po prostu Wielką Wojnę Ojczyźnianą?
Co możemy zrobić już dziś, by nie podarować Rosji jeszcze jednego zwycięstwa? Nawet ślepy zauważyłby straszliwą symetrię wandalizmu na mogiłach UPA w Polsce i na polskich miejscach pamięci na Ukrainie. Działa tu systemowa maszyna prowokacji, w której informacja na początku ma zabić odczuwanie.
Co robić?
Uczyć języka polskiego na Ukrainie i ukraińskiego w Polsce. Rozmawiać między sobą – o świecie i o nas w nim. Zapoznawać ze sobą nasze dzieci – im także potrzebne jest doświadczenie przyjaźni, aby dały sobie radę z nieporozumieniami nowej epoki. Jeździć jeden do drugiego, bez wiz – na polskie groby na Ukrainie i na ukraińskie w Polsce. Nie pozwolić na tych grobach toczyć starych wojen. Okazać wrogowi szacunek dla jego śmierci – tak samo dla niemieckich czy radzieckich mogił. Szukać przebaczenia wzajemnych krzywd, a nie mścić się nad tymi, którzy są martwi od 80 lat.
Zgodzić się lub nie – nawet jeżeli uznanie naszych ówczesnych wrogów za bohaterów boli. Szanować prawo innych do błędów. Powstrzymywać tych, którzy próbują działać przy pomocy ultimatum – także w kwestii 1 listopada 2018 roku. Być razem w tych trudnych dniach i „rozminować” razem podłożone miny. Trzeba też żyć współczesną nam wojną – pomagać dzieciom w strefie przyfrontowej, uchodźcom, leczyć rannych w polskich szpitalach. Ujawniać działania informacyjnej i psychologicznej wojny. Chronić nasze mniejszości. Niech Polak z Żytomierszczyzny, który walczy w ATO i Ukrainiec-Łemko z Polski pomagają nam zrozumieć, kim jesteśmy. Budować polsko-ukraińską komunikację – na forum rządów, parlamentów, kościołów, mediów, w środowiskach akademickich. W szkole, Internecie, w pracy czy na ulicy.
Zawsze pozostaną pytania i kwestie, co do których nie będziemy w stanie się w pełni zgodzić. Państwa – to trudne struktury, gdzie mają miejsce niejednoznaczne procesy polityczne. To normalne. Minie czas, zmieni się władza i u nas i u was. Ale czy pozostawimy po sobie pokolenia wypalonych serc? Dla pracy z prawdą historyczną mamy jeszcze setki lat przed sobą. Jeśli nie możemy porozumieć się my – niech porozumienie znajdą wnuki. Nie wymagamy tego, by ktokolwiek potępiał królową Jadwigę za aneksję Lwowa w 1387 roku, tak samo jak wy – by zburzyć pomnik Bohdana Chmielnickiego. Czas leczy rany.
Na koniec
Rosja szkoliła swoich pilotów by niszczyć syryjskie miasta i zabijać syryjskie dzieci nie tak po prostu. Każdy, kto jest w stanie myśleć, rozumie: Ukraina nie będzie ostatnim celem Putina. Warszawo, spójrz na Aleppo! Byłaś taką w 1944 roku. Popiół spalonych ukraińskich wsi na Donbasie stuka w nasze serca.
Ostap Kryvdyk, politolog, aktywista