Wizyta prezydenta Andrzeja Dudy na Ukrainie i jej przebieg może świadczyć o tym, że relacje dwustronne nareszcie mają szanse wrócić do stanu sprzed szeregu nieporozumień na tle historycznym z lat 2016-18.
Podczas wizyty polskiego prezydenta na Ukrainie (11-13 października 2020) akcentów odnoszących się do tej najnowszej historii nie zabrakło: zaczęła się ona od złożenia kwiatów na cmentarzu ofiar zbrodni komunistycznych w Bykowni pod Kijowem; w jej trakcie odsłonięto pomnik Anny Walentynowicz (przed budynkiem ambasady RP w Kijowie), a podczas wizyty w Odessie prezydent złożył kwiaty przed tablicą upamiętniającą Lecha Kaczyńskiego. Ponadto, w deklaracji podpisanej przez obu prezydentów znalazły się wzmianki dotyczące potępienia zbrodni przeciwko ludzkości i dążenia do prawdy historycznej.
Wspomniane zapisy deklaracji odnoszące się do kwestii historycznych to rzecz jasna bezpośrednie odniesienie do kontrowersji, jakie towarzyszą we wzajemnych relacjach dyskusjom poświęconym drugiej wojnie światowej i ówcześnie popełnionym zbrodniom, w tym zwłaszcza na Wołyniu. Kwestią sporną nadal pozostaje także problem zdewastowanych ukraińskich pomników w Polsce. Kilkanaście takich przypadków miało miejsce po 2014 roku – w przypadku pomnika na górze Monastyr, odbudowanego tuż przed wizytą polskiego prezydenta w Kijowie, strona ukraińska wskazuje, że konieczne jest przywrócenie tego miejsca pamięci do stanu sprzed dewastacji (odnowiona tablica nie zawiera nazwisk zabitych w walkach z NKWD, a jedynie napis poświęcony ofiarom).
Można jednak odnieść wrażenie, że choć trudno mówić o jakimś wielkim przełomie, to po raz pierwszy od co najmniej kilku lat (a już z pewnością od ostatniego spotkania prezydentów Polski i Ukrainy w Charkowie w 2017 roku – wówczas prezydentem Ukrainy był Petro Poroszenko), podczas rozmów i towarzyszących im wydarzeń tematyka historyczna znalazła się na marginesie. Na czoło tym razem wysunęły się kwestie związane z bieżącą sytuacją w sferze bezpieczeństwa, gospodarki czy pandemią koronawirusa. Podczas rozmów obaj prezydenci sporo miejsca poświęcili także energetyce i możliwościom polskich inwestycji w tym obszarze; mowa była również o rozwijającej się współpracy wojskowej, a jednym z ważniejszych akcentów było wręczenie przez prezydenta RP odznaczeń żołnierzom polskich Wojsk Specjalnych, którzy na Ukrainie wykonują zadania szkoleniowe na rzecz Sił Zbrojnych Ukrainy.
To przeniesienie akcentów z historii na inne sfery jest bardzo istotne: może bowiem oznaczać przełamanie impasu w relacjach dwustronnych, wynikającego z kontrowersyjnych działań obu stron: począwszy od przyjęcia przez polski parlament uchwały jednostronnie uznającej zbrodnię wołyńską za ludobójstwo, poprzez nowelizację ustawy o IPN i ogłoszenie przez stronę ukraińską wstrzymania wydawania zezwoleń na prace badawcze polskich archeologów na terytorium Ukrainy (co warto podkreślić po raz kolejny: zakaz ów nie dotyczył prac ekshumacyjnych). Nie chodzi przy tym z pewnością o stwierdzenie, że wspomniane kwestie są pozbawione wagi: jest wręcz przeciwnie, choćby wobec moralnego obowiązku pamięci wobec ofiar popełnionych zbrodni, jednak źle się dzieje, jeśli w toczonych na ten temat dyskusjach górę biorą emocje, a jeszcze gorzej, jeśli zaczynają one dominować nad pozostałymi sferami relacji dwustronnych. Niestety, z taką sytuacją mieliśmy do czynienia w ostatnich lata w przypadku relacji polsko-ukraińskich.
Aktualna sytuacja międzynarodowa w naszym regionie oraz perspektywy jej rozwoju wymuszają coraz silniej skupienie się na wspólnych interesach. Wynika to przede wszystkim z polityki Federacji Rosyjskiej wobec regionu wobec Ukrainy (w związku z aneksją Krymu, wojną na Donbasie), działań zmierzających do coraz głębszej militaryzacji polityki zewnętrznej (choćby poprzez scenariusze i skalę realizowanych przedsięwzięć wojskowych takich jak ćwiczenia Kaukaz-2020) czy sytuację na Białorusi. W tym ostatnim przypadku postępujące i nieuchronne uzależnienie tego kraju od Rosji (a w niektórych sferach, w tym zwłaszcza wojskowej – de facto całkowite uzależnienie i kompatybilność struktur) wymusza wypracowanie wspólnego stanowiska i koordynację działań, zarówno realizowanych wobec Białorusi, tj. jej władz (sankcje) i opozycji (inicjatywy na rzecz pomocy) jak i szerzej na forum międzynarodowym. Narzędziem do tego celu ma stać się m.in. nowo powołany format współpracy – Trójkąt Lubelski, będący narzędziem konsultacji Polski, Litwy i Ukrainy. Nawet najlepsze narzędzia i formaty współpracy nie dadzą jednak żadnych efektów, jeśli atmosfera we wzajemnych relacjach będzie zakładnikiem emocjonalnego podejścia do historii czy innych spraw: oby tej pułapki udało się nam uniknąć w przyszłości.
Dariusz Materniak