W listopadzie 2019 roku miała miejsce główna faza projektu poświęconego problematyce cyberbezpieczeństwa na wschodzie Ukrainy, realizowanego przez grupę organizacji pozarządowych z krajów Grupy Wyszehradzkiej i Ukrainy. Projekt został sfinansowany ze środków Funduszu Wyszehradzkiego, a jego liderem jest czeska organizacja Team4Ukrainy. Fundacja Centrum Badań Polska-Ukraina i Portal Polsko-Ukraiński polukr.net są partnerami ze strony polskiej w ramach projektu.
W ramach działań projektowych, realizowanych już po raz drugi na Donbasie (pierwsza edycja projektu odbyła się latem 2018 roku) przeprowadzono kursy z zakresu cyberbezpieczeństwa w obwodach donieckim i ługańskim, jak również, na bazie relacji mieszkańców, zebrano informacje na temat działań hybrydowych jakie realizuje Rosja na tym obszarze.
„Dowiedzieliśmy się, że Ukraińcy na linii frontu spotykają się z niebezpieczeństwami nie tylko ze strony rosyjskich wojskowych, ale i wobec działań cyberprzestępców. Podczas kolejnego wyjazdu na linię rozgraniczenia po raz kolejny zauważyliśmy, że mieszkańcy tego regionu są zainteresowani, by dowiedzieć się więcej o kwestiach związanych z cyberbezpieczeństwem, gdyż widzą, że przestrzeń informacyjna i cybernetyczna również są wykorzystywane jako broń przeciwko nim. Zagrożenia te są tym większe, im bliżej przebywają oni w pobliżu terenów, gdzie nie działa prawo” – powiedział w rozmowie z Radiem Swoboda specjalista ds. cyberbezpieczeństwa, Tomas Flidr z organizacji Team4Ukraine.
Według Tomasa Flidra, pewnego rodzaju zaskoczeniem był fakt, że ludzie mieszkający w pobliżu linii frontu, często w miejscach, gdzie nie brak zagrożeń dla ich życia, interesują się także tą problematyką. „Nie sądziłem, że nasze wykłady zbiorą tak liczbe grono osób zainteresowanych, jako że ludzie powinni myśleć raczej o sprawach fizycznego przetrwania. Ale pomyliłem się. Mieszkańców tych terenów faktycznie to interesuje, jako że obok siebie trwają wojny: konwencjonalna, informacyjna i cyberwojna. To wszystko jest ze sobą powiązane – od blokowania kont w sieciach społecznościowych do okradania rachunków bankowych” – mówi Tomas Flidr.
„Na terenach w pobliżu linii frontu w ciągu sześciu lat wojny ukraińsko-rosyjskiej Ukraina nie oczyściła swojej przestrzeni informacyjnej. Na przestrzeni 60-100 kilometrów od linii frontu przestrzeń informacyjna pozostaje zarażona wirusem rosyjskiej propagandy, która wpływa na ludzi, czy chcą oni tego, czy nie. To działania podświadome” – mówi Lenka Vichova, czeska ukrainistka i uczestniczka projektu. W jej ocenie Rosja wzmacnia swój wpływ, działa na kilku płaszczyznach – na linii frontu, na poziomie narodowym i regionalnym: jest wiele stron internetowych i portali, pozycjonujących siebie jako regionalne, ale widać, że są one administrowane z terenów okupowanych albo zza granicy.
„To poważny problem (…) strony te mają ukraińskie wersje, patriotyczne, niemal nacjonalistyczny charakter, ale za ich pośrednictwem tworzony jest wielki projekt propagandowy. Widzimy też, jak wiele dezinformacji trafia na Ukrainę z krajów Europy Zachodniej. W Czechach wiemy ile razy rosyjska propaganda „skorzystała z usług” czeskiego prezydenta, Milosa Zemana. To pokazuje, jak informacje od europejskiego polityka, nawet jeśli nie ma on wielkiego autorytetu, jest wykorzystywana jak platforma dla szerzenia dezinformacji, przechodzącej przez rosyjską przestrzeń informacyjną i ostatecznie trafiającej do ukraińskiej sfery informacyjnej” – wyjaśnia Lenka Vichova.
Na podstawie: radiosvoboda.org, Team4Ukraine,