piątek, 8 listopad, 2024
pluken
Home / Komentarze i opinie / Wołodymyr Wiatrowycz: „Za kulisami Wołynia 43”
Фото: facebook.com/volodymyr.viatrovych
Фото: facebook.com/volodymyr.viatrovych

Wołodymyr Wiatrowycz: „Za kulisami Wołynia 43”

Share Button

11 października w Charkowie zaprezentowano książkę historyka i szefa ukraińskiego IPN, Wołodymyra Wiatrowycza pt. „Za kulisami Wołynia 43. Nieznana wojna polsko-ukraińska”. Jak widać już z samego tytułu, książka opowiada o jednej z najtrudniejszych kart w stosunkach polsko-ukraińskich, przede wszystkim o wydarzeniach na dzisiejszej zachodniej Ukrainie w czasie II wojny światowej.

Książka miała pojawić się jeszcze na początku września, ale wobec problemów technicznych doszło do opóźnienia. Jednak następujące wydarzenia uczyniły ją jeszcze bardziej aktualną – jej premiera zbiegła się w czasie z premierą w Polsce filmu polskiego reżysera Wojciecha Smarzowskiego pt. Wołyń”. Książka proponuje inny, alternatywny punkt widzenia na te same wydarzenia. O ile film pokazuje wydarzenia na Wołyniu jako ludobójstwo na Polakach, to książka prezentuje szersze spojrzenie na kontekst historyczny i wskazuje, dlaczego wydarzenia te można nazwać wojną. Autor pokazuje wydarzenia 1943 roku w kontekście historii dwóch narodów przed, w czasie i po II wojnie światowej.

To już druga publikacja o wydarzeniach na Wołyniu autorstwa Wołodymyra Wiatrowycza. Pierwsza, pod tytułem „Druga wojna polsko-ukraińska 1942-47” pojawiła się w 2011 roku i wzbudziła szereg dyskusji wśród historyków, dziennikarzy i polityków. Główna różnica w przypadku nowej książki – to format popularno-naukowy, pierwsza próba pokazania historii relacji polsko-ukraińskich w połowie zeszłego stulecia nie tylko historykom, ale także szerokiej publiczności.

„Od dawna odczuwałem potrzebę przygotowania książki o charakterze popularno-naukowym na ten temat, jako że na ukraińskim rynku wydawniczym praktycznie nie ma niczego podobnego. Natomiast temat ten staje się coraz bardziej popularnym i wielka szkoda, że do Ukraińców dociera jedynie za pośrednictwem polskich mediów, czy co gorsza – rosyjskiej propagandy. Wydaje mi się, że moja poprzednia książka „Druga wojna polsko-ukraińska 1942-47” mimo tego, że wzbudziła ciekawą dyskusję naukową, wobec jej akademickiego charakteru nie była w stanie odegrać swojej roli co do informowania szerszej publiczności na Ukrainie o tym, co miało miejsce. To skłoniło mnie do podjęcia prac nad kolejną publikacją” – powiedział Wołodymyr Wiatrowycz Portalowi Polsko-Ukraińskiemu polukr.net.

Według autora, o ile w pierwszej książce skupił się na wydarzeniach w latach 1939-47, to nowa obejmuje o wiele większy horyzont czasowy. Opowieść zaczyna się od początku XX wieku, co pozwala przeanalizować procesy, które miały miejsce w latach międzywojennych, a które według autora odegrały znaczącą rolę w eskalacji konfliktu w czasie II wojny światowej. Historyk odrębnie mówi o wydarzeniach współczesnych, jako że od 2000 roku temat ten jest coraz częściej wykorzystywany przez polityków. Wołodymyr Wiatrowycz bierze pod uwagę również takie pojęcia jak „tabloidyzacja” tematu Wołynia, która powoduje, że głównymi komentatorami stają się media, a nie eksperci. Książka kończy się na analizie wydarzeń aż do lata 2016 roku – momentu przyjęcia skandalicznych, jak stwierdza autor, uchwał polskiego parlamentu.

Malo znane wydarzenia konfliktu pomiędzy Polakami a Ukraińcami z lat 1942-47 autor przedstawia dzięki analizie nieznanych wcześniej dokumentów polskiego i ukraińskie podziemia, dokumentów niemieckich władz okupacyjnych oraz radzieckich partyzantów. Bierze pod uwagę także zeznania świadków – uczestników wydarzeń, zarówno z UPA jak i z Armii Krajowej.

„Udało mi się znaleźć i dodać do książki kilka nowych, wcześniej niepublikowanych dokumentów, które rzucają dodatkowe światło na wydarzenia bezpośrednio w epicentrum konfliktu. Najważniejszym jest dokument z lipca 1943 roku. Mowa jest w nim o apelu Ukraińskiej Powstańczej Armii do kilku okręgów na terytorium Wołynia. Te dokumenty, w mojej ocenie, zaprzecza tezie o ludobójstwie, jako że w mowa jest w nich o tym, że po przeprowadzeniu antypolskiej akcji na ich terytorium, pozostało tam wielu Polaków i gwarantowano im bezpieczeństwo ze strony oddziałów UPA: wyjaśniono tam, że walka toczy się przeciwko tym, którzy walczą przeciwko ukraińskim formacjom zbrojnym, a nie przeciwko Polakom jako takim. To ważny argument mówiący o tym, że ukraińscy powstańcy nie stawiali sobie za cel zniszczenia osób narodowości polskiej – a właśnie o tym mówią polscy historycy czy politycy. W książce mowa jest także o innych dokumentach wcześniej nie wykorzystywanych przez polskich czy ukraińskich badaczy. Poza tym, pojawiają się także cytaty z wypowiedzi świadków – uczestników opisywanych wydarzeń. Myślę, że dzięki temu czytelnik może spojrzeć na nie z punktu widzenia <pierwszej osoby>” – stwierdza autor.

Aktualnie wydarzenia II wojny światowej są coraz aktywniej wykorzystywane jako obiekt badań ukraińskiej historiografii. Piszą o nich historycy tacy jak Wołodymyr Wiatrowycz, Leonid Zaszkilniak, Bohdan Hud, Iwan Patriliak i inni. „Czasami o tych wydarzeniach jako o wojnie mówi także Jarosław Hrycak, mimo tego, że często z nim się nie zgadzamy” – mówi Wołodymyr Wiatrowycz. Podobne podejście nie jest z kolei stosowane przez polskich historyków, gdzie dominuje koncepcja uznawania wydarzeń na Wołyniu za zbrodnię ludobójstwa.

„Ludobójstwo wskazuje na jednostronną winę” – kontynuuje Wołodymyr Wiatrowycz – „natomiast, gdy mówimy o wojnie, mowa jest o odpowiedzialności obu stron i o tym, że Ukraińcy i Polacy byli jednocześnie wśród ofiar i tych,  którzy zabijali. Ale to, niestety, nie jest brane pod uwagę przez polskich badaczy. Wydaje mi się, że koncepcja uznania tych wypadków za ludobójstwo nie ma poważnych podstaw. Materiały, z jakimi pracują historycy temu przeczą. Trzeba mówić też o dysproporcji pomiędzy tymi, którzy dokonują ludobójstwa, a tymi, którzy są jego ofiarami. Dlatego zazwyczaj, gdy mowa o ludobójstwie, jest ono organizowane przez jakieś państwo, posiadające monopol na wykorzystanie siły. Tutaj mówimy o zmaganiach dwóch sił, z których żadna nie miała zdecydowanej przewagi. To był klasyczny konflikt wojenny, który można nazwać wojną i który jest podobny do wielu innych wojen. Dlatego jestem przekonany, że koncepcja ta nie utrzyma się długo w polskiej historiografii. Możliwe, że właśnie dlatego politycy chcą umocnić ten punkt widzenia instrumentami prawnymi i nawet zapowiadają wprowadzenie odpowiedzialności kryminalnej za zaprzeczanie”.

Po Charkowie prezentacja książki ma odbyć się także w innych miastach Ukrainy. Jednak na razie nie wiadomo, czy dotrze ona także do polskiego czytelnika.

„Kiedy w 2011 roku pojawiła się moja pierwsza książka, pojawił się także po pewnym czasie jej przekład na język polski. Ale wówczas atmosfera była o wiele spokojniejsza. Teraz sytuacja zaostrzyła się i jeśli zostanie przyjęty absurdalny projekt karania za zaprzeczenie ludobójstwa, proponowany przez partię Kukiz15, literatura tego typu także będzie wyjęta spod prawa” – podsumowuje autor.

Mirosława Iwanik

Share Button

Czytaj również

Fot. obserwatormiedzynarodowy.pl

Wysadzenie tamy elektrowni wodnej w Nowej Kachowce przez Rosjan – bilans po roku od tragicznych wydarzeń

6 czerwca minął rok od zniszczenia przez Rosjan tamy elektrowni wodnej w Nowej Kachowce. W …

One comment

  1. Jeśli zostanie zakazana to i my i tak będziemy czytać Nie można zakazywać myśli Ja czytam wszystko to co dotyczy Wołynia Polskie ukraińskie i rosyjskie publikacje Zamknijcie mnie do więzienia 😀 panie Kukiz Korwin i inni

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.