Forum Europa Ukraina (w tym roku odbywające się po raz dziewiąty) na stałe wpisało się w kalendarz spotkań dotyczących relacji pomiędzy Ukrainą i Unią Europejską. Tym razem jednak, wydaje się, że organizatorzy tego wydarzenia mocno „popłynęli” i to bynajmniej nie dlatego, że spotkanie po raz drugi odbyło się Łodzi…
Dotychczas konferencja ta była jedną z nielicznych okazji dla spotkań pomiędzy przedstawicielami krajów Unii Europejskiej i Ukrainy oraz wymiany poglądów na aktualne tematy dotyczące wzajemnych relacji. Tym razem jednak wiele kontrowersji wywołała lista zaproszonych gości, w tym reprezentujących Federację Rosyjską, jako że znaleźli się wśród nich aktywni propagatorzy idei tzw. „Ruskiego Miru”, jak np. Siergiej Markow (wcześniej oskarżający Polskę o rusofobię na tle rzekomego „kompleksu mocarstwowości” i negujący wyniki wyborów w 2014 roku na Ukrainie) czy dziekan wydziału PR Moskiewskiego Państwowego Instytutu Stosunków Międzynarodowych (MGIMO) Walerij Sołow. W efekcie, część ukraińskiej delegacji odmówiła udziału w obradach i opuściła Forum.
Odpowiedź na pytanie, czy goście tego formatu są w stanie wnieść cokolwiek konstruktywnego do dialogu pomiędzy krajami europejskimi a Ukrainą może być tylko jedna i brzmi ona „nie”, zwłaszcza, że wystąpienia wspomnianych panelistów nie różniły się faktycznie niczym od tego, co można na co dzień usłyszeć w rosyjskich kanałach telewizyjnych czy przeczytać w Internecie.
O ile można byłoby (naiwnie) stwierdzić, że zaproszenie gości z Rosji miało służyć zapewnieniu pluralizmu poglądów podczas obrad, to zupełnie niezrozumiałym krokiem jest umieszczenie na liście panelistów przedstawicieli krajów Unii Europejskiej, znanych ze swoich radykalnie prorosyjskich i/lub antyukraińskich (rzec można: ukrainofobicznych) poglądów. O skali problemu może świadczyć fakt, iż deputowana do Rady Najwyższej Ukrainy Oksana Syroid stwierdziła, że osoby o podobnych zapatrywaniach były obecne niemal w każdym z paneli dyskusyjnych.
Punkt widzenia osób pokroju eurodeputowanego Janusza Korwina-Mikke na kwestie związane z Ukrainą, Rosją i konfliktem w Donbasie jest dość powszechnie znany, nie wspominając o tym, że jest on aktualnie persona non grata na Ukrainie (wobec nieuzgodnionej z Kijowem wizyty na okupowanym przez Rosję Krymie). Udział osób o podobnych zapatrywaniach w dyskusji na temat aktualnych problemów związanych z Ukrainą nie może służyć niczemu poza dążeniem do wywołania awantury i skandalu (część ukraińskich gości opuściła zresztą obrady wobec obecności wspomnianego już Janusza Korwina-Mikke).
Doprawdy, trudno stwierdzić jaki cel miał udział wspomnianych wyżej osób w obradach IX Forum Europa-Ukraina – bo jeśli nie było nim wywołanie skandalu, to musiał być to motyw wykraczający poza zdolności rozumowania przeciętnego obserwatora i uczestnika. Pozostaje mieć nadzieję, że podobne wypadek zdarzył się po raz ostatni, a Forum pozostanie miejscem spotkań, ciekawych dyskusji i inspiracji dla uczestników, tak jak to było w latach ubiegłych.
Dariusz Materniak