22 lutego minie rok od dnia, gdy Wiktor Janukowycz, spakowawszy nagromadzony ciężką pracą dobytek, opuścił Meżyhirja, a potem Ukrainę. W ślad za nim uciekli jego najbliżsi współpracownicy, nie bez powodu podejrzewając, że za ostatnie wydarzenia w nowej Ukrainie po główce ich nie pogłaskają. Tym czasem minął rok, ale ani Janukowycz ani jego towarzysze nie zostali pociągnięci do odpowiedzialności. Część z nich wciąż ukrywa się tuż za granicą, a niektórzy spokojnie zasiadają w ukraińskiemu parlamencie, bezpiecznie zasłaniając się mandatem poselskim.
Bezczynność PGU
Na początku grudnia 2014 roku z UE nadeszły bardzo nieprzyjemne sygnały: planowane jest zdjęcie personalnych sankcji z części współpracowników Janukowycza. Szczególnie chodzi o braci Andrija i Serhija Klujewa (pierwszy był szefem administracji prezydenta, drugi deputowanym do Rady Najwyższej) oraz Andrija Portnowa (ówczesnego zastępcę szefa administracji prezydenta). Powód był banalny: jak informuje „Europejska Prawda”, powołując się na źródła w strukturach UE, jeszcze w listopadzie Unia Europejska otrzymała pisemne zawiadomienie z Kijowa, że organy ścigania Ukrainy nie prowadzą żadnego postępowania pod zarzutem defraudacji wobec braci Klujew i Andrja Portowa.
Jednak UE twierdzi, że lista tych, przeciwko komu Prokuratura Generalna Ukrainy nie rozpoczęła śledztwa jest znacznie dłuższa. W sumie mówił się o 16 z 22 przedstawicielach poprzedniego rządu, na których nałożono sankcje w marcu 2014 roku. Wówczas wprowadzono je, ponieważ z Kijowa nadeszła informacja, że osoby te są podejrzewane o nadużywanie środków publicznych. Jednak Kijów nie przedstawił żadnych dowodów. Ponadto wielu byłych współpracowników Janukowycza dotąd nie otrzymało statusu podejrzanych. Wśród nich są wspomniani Andrij Portnow i Serhij Klujew. A także Wiktor Janukowycz młodszy, syn byłego prezydenta, Artem Pszonka, syn byłego prokuratora generalnego, Oleksij Azarow, syn byłego premiera, były minister oświaty i nauki Dmytro Tabacznyk, była minister sprawiedliwości Olena Lukasz oraz były doradca prezydenta Ihor Kalinin.
W UE otwarcie oskarżono ukraińską prokuraturę o bezczynność i podkreślono, że nie dostrzega się celowości kontynuowania sankcji przeciwko kilku osobom z listy reżimu Janukowycza z powodu braku dowodów. Tym bardziej, że ograniczania w postaci zamrożenia aktywów zostały wprowadzone na okres jednego roku, więc 9 marca bieżącego automatycznie wygasły.
Spóźnione działanie
Tym czasem ukraińska Prokuratura zrozumiała aluzję i przez ostatnie miesiące znacznie zintensyfikowała działania. W styczniu na liście poszukiwanych przez Interpol pojawił się Wiktor Janukowycz i jego syn Oleksandr, Mykoła Azarow (były premier), Rajisa Bohatyriowa (ówczesna minister zdrowia), Jurij Kolobow (były minister finansów) i Heorhij Dzekon (były prezes ”Ukrtelekomu”). Wcześniej ogłoszono międzynarodowe poszukiwania Eduarda Stawickiego (były minister energetyki), biznesmena Serhija Kurczenka, Serhija Arbuzowa (ówczesny wicepremier) Aleksandra Klymenko (minister dochodów i podatków) i jego zastępcy Andrija Ignatowa, Aleksandra Dynnyka (przewodniczący zarządu „Brokbiznesbanku”) byłego ministra spraw wewnętrznych Witalija Zacharczenka, byłego prokuratora Wiktora Pszonki, zastępcy prokuratora generalnego Renata Kuzmina itd.
W sumie, jak podkreślił Prokurator Generalny Witalij Jarema, przeciwko Wiktorowi Janukowyczowi i jego „drużynie” wszczęto ponad 30 postępowań karnych. Wszyscy zostali także poinformowani o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, ogłoszono poszukiwania, a także zamrożono konta i majątki. Zwłaszcza w państwach UE, USA i Szwajcarii zablokowano ponad 104 mln dolarów, 122 mln franków szwajcarskich i 22 mln euro byłych ukraińskich urzędników. W ukraińskich bankach zamrożono depozyty i papiery wartościowe na sumę ponad 6 mld hrywien i 2 mld dolarów USA. Oprócz tego, kilka dni temu Janukowycza oskarżono o stworzenie organizacji przestępczej i wszczęto odpowiednie postępowanie karne.
Jak podkreślił z trybuny Rady Najwyższej, Witalij Jarema, Wiktor Janukowycz mając na celu wzbogacenie się, stworzył wielopoziomową organizację przestępczą. „Na czele stał Wiktor Janukowycz, który był jej organizatorem i ideologiem. Uznany został podejrzanym z artykułu 255 Kodeksu Karnego (stworzenie organizacji przestępczej). Na drugim poziomie znajdują się członkowie tak zwanej „Rodziny”, przedstawiciele kryminalnych środowisk, powiązani z jego przeszłością, członkowie sformowanego przez niego rządu, urzędnicy administracji prezydenta, Prokuratury Generalnej Ukrainy i organów ścigania – poinformował Jarema. Na trzecim poziomie według Jaremy, byli „przedstawiciele lokalnych organów władzy i organów ścigania”. „Na czwartym, ostatnim, poziomie znajdowali się bezpośredni wykonawcy przestępczych planów: kierownicy i pracownicy banków, fikcyjnych przedsiębiorstw, policji, SB Ukrainy, sądów, prokuratury, najemni bojownicy” – poinformował Prokurator Generalny.
Takie burzliwe, mimo że spóźnione działanie, zdołało nieco złagodzić UE – lista tych osób, z których planowane jest cofnięcie sankcji, uległa skróceniu. Jednak nie zaprzecza to faktowi, że dotąd żadnego z oskarżonych w kryminalnych przestępstwach nie aresztowano. Za przestępstwa gospodarcze też nikt nie został aresztowany. A za przestępstwa przeciwko uczestnikom Euromajdanu, według tegoż Jaremy, prokuratura pociągnęła do odpowiedzialności przedstawiciela administracji obwodowej, dwóch przedstawicieli państwowej administracji obwodowej, jednego prokuratora obwodu, siedmiu przedstawicieli terytorialnych pododdziałów organów spraw wewnętrznych, 50 pracowników policji różnych szczebli a także 12 „tituszek”.
Kto jest winny?
Winą obarczana jest Rosja, która ignoruje dokumenty dotyczące ścigania 24 byłych ukraińskich urzędników. Rosjanie z kolei informują, że Ukraina nie przedstawiła oficjalnego wniosku o ekstradycję Janukowycza i innych. Minister spraw wewnętrznych Ukrainy, Arsen Awakow, nazywa to hipokryzją, złożyć taki wniosek można dopiero po aresztowaniu podejrzanego, a Rosja świadomie sabotuje ten wymóg i nikogo z wspomnianych osobistości nie poszukuje.
Łącznie obecnie w Rosji ukrywa się ponad dwudziestu byłych współpracowników Janukowycza, podobnie jak on sam. Jak wiadomo Wiktor Janukowycz uciekł z Ukrainy do Rostowa nad Donem, gdzie przeprowadzono z nim dwie konferencje prasowe i kilka wywiadów. Później zniknął ze sfery informacyjnej. Według danych MSW, Rosja odmówiła wydania Janukowycza ukraińskiemu wymiarowi sprawiedliwości, ponieważ Janukowycz otrzymał rosyjskie obywatelstwo i według rosyjskiego prawa nie może zostać ekstradowany. Rosyjskie obywatelstwo otrzymali również Mykoła Azarow i były Prokurator Generalny Wiktor Pszonka oraz jego syn, Artem Pszonka. Nawiasem mówiąc, na początku lutego, po roku zapomnienia, pojawił się wywiad Mykoły Azarowa, w którym ten skarży się, że Janukowycz uciekał z Kijowa bez niego i zapewnia, że ani on ani Janukowycz nie są przestępcami.
Wiktor Pszonka wywiadów nie udziela. W zamian razem z synem złożył pozew do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości z wnioskiem o zniesienie nałożonych na nich sankcji.
Nie bardzo ukrywa się również były wicepremier Serhij Arbuzow. Oskarżony o przywłaszczenie i defraudację mienia oraz poszukiwany. W grudniu, według niektórych danych, przebywał na Ukrainie, w tym czasie gdy Peczerski Sąd Rejonowy wbrew prawu wycofał karę zamrożenia kont. Konta zostały zamrożone ponownie i jak zapewniły ukraińskie organy ścigania, z konta nie została pobrana ani jedna kopiejka.
Według niektórych informacji w Rosji ukrywa się, i już otrzymał obywatelstwo, Serhij Kurczenko, najmłodszy z ukraińskich oligarchów. Według innych danych, stał się obywatelem Serbii.
Były minister spraw wewnętrznych, Witalij Zacharczenko rozwinął burzliwą działalność: w styczniu na okupowanym Krymie, prezentował własną fundację charytatywną „Południe-wschód”. On również jest obywatelem Rosji, o czym sam poinformował. Na Krymie przebywa także były szef SB Ukrainy Oleksandr Jakymenko, który jest głównym podejrzanym w sprawie o strzelanie do działaczy Majdanu. A były minister energetyki Eduard Stawicki rzekomo otrzymał obywatelstwo izraelskie i nawet zmienił nazwisko na Rozenberh.
Jednocześnie nie ma informacji na temat miejsca pobytu dużej liczby wspólników Janukowycza. Wielu z nich w ciągu roku nigdzie się nie ujawniło, w jednym momencie zniknąwszy z pola widzenia, tak mediów jak i organów ścigania. Ale istnieje i inna część, tych którzy nigdy się nie ukrywali, otwarcie szydząc z nakładanych sankcji i wszczętych postępowań karnych. Wśród nich, jest wspomniany już Andrij Portnow, który aktywnie procesuje się z Ukrainą, udziela wywiadów i zapewnia, że w najbliższym czasie tutaj wróci. Natomiast były szef administracji prezydenta Serhij Lawoczkin, członek jego rządu Jurij Bojko i deputowany Serhij Klujew nie muszą nawet wracać, na dzień dzisiejszy są nadal deputowanymi Ukrainy i spokojnie siedzą w Radzie Najwyższej. Wnioski o pozbawienie immunitetu poselskiego, które pozwoliłyby pociągnąć ich do odpowiedzialności karnej nikt nie złożył. Ponadto jak zapewnił Witalij Jarema, Prokuratura Generalna nie ma dowodów na ich powiązania z tymi czy innymi przestępstwami.
Jednak niedawno ukraiński politolog Pawlo Nuss powołując się na własne źródła poinformował, że aresztowania w sprawi Majdanu wkrótce zostaną przeprowadzone. „Według moich informacji, w najbliższym czasie należy oczekiwać aresztowania w sprawie Majdanu i strzelania do Niebiańskiej Sotni. Rzeczywiście istnieją trudności w pociągnięciu do odpowiedzialności podejrzanych (Janukowycza i jego drużyny) lecz ci, którzy z zimną krwią wydawali nakazy i wykonywali je, wkrótce znajdą się na ławie oskarżonych” – podkreślił Nuss.
P.S. W poniedziałek 9 lutego, Prokurator Generalny Witalij Jarema, podał się do dymisji. Głównym powodem tej decyzji, jak uzasadniano, było niezadowolenie z powodu braku rezultatów w śledztwie wspomnianych spraw. Już we wtorek Rada Najwyższa Ukrainy poparła propozycję prezydenta Petra Poroszenka, aby mianować na stanowisko Prokuratora Generalnego Ukrainy Wiktora Szokina , który do niedawna pełnił funkcję zastępcy Prokuratora Generalnego. Podczas wystąpienia z trybuny parlamentarnej, Wiktor Szokin zapewniał, że doprowadzi do logicznego końca zarówno sprawy dotyczące przestępstw popełnionych na działaczach Majdanu jak i przestępstw popełnianych przez urzędników, za czasów prezydentury Janukowycza. Jednak eksperci dosyć sceptycznie oceniają możliwości nowego Prokuratora Generalnego spełnienia danych obietnic. Prokuraturę określa się jako jedną z najbardziej skorumpowanych struktur, tutaj należy więc zmieniać nie tyle nazwiska, a system. Czy Wiktor Szokin, człowiek, który pracuje w Prokuraturze Generalnej od 2002 roku, będzie w stanie zmienić system, którego sam jest częścią – to pytanie retoryczne. Pewne jest tylko jedno: od nowego Prokuratora Generalnego oczekuje się szybkich rezultatów. Jeśli nie będzie w stanie ich zaprezentować, na Ukrainie raz jeszcze nastąpi zmiana Prokuratora Generalnego, już po raz czwarty od momentu ucieczki Wiktora Janukowycza.
Iryna Hamryszczak