25 lutego (niedziela) w rejonie Brody obwodu lwowskiego odbyły się uroczystości poświęcone pamięci blisko tysiąca Polaków zamordowanych 74 lata temu w wiosce Huta Pieniacka. Wspólne nabożeństwo przeprowadzili duchowni katoliccy, grekokatoliccy i prawosławni. Wśród gości z Polski znaleźli się m.in. szef Kancelarii Prezydenta RP, Adam Kwiatkowski, wiceminister spraw zagranicznych Jan Dziedziczak, wiceszef polskiego IPN Krzysztof Szwagrzyk. Obecny był także konsul RP we Lwowie, Rafał Wolski. Władze ukraińskie reprezentowali politycy lokalnej rady rejonowej.
Rankiem tego samego dnia pod pomnikiem pojawiła się tablica w językach polskim, ukraińskim i angielskim, przedstawiająca ukraińską wersję wydarzeń z 1944 roku, wskazującą na odpowiedzialność nazistowskich Niemiec za tą zbrodnię. Szef Kancelarii Prezydenta RP Adam Kwiatkowski odczytał list od prezydenta RP Andrzeja Dudy, w którym mowa była o polskiej wersji wydarzeń, wskazującej na odpowiedzialność za zbrodnię żołnierzy dywizji SS-Hałyczyna, złożonej z Ukraińców. Ponadto, w odległości kilkuset metrów od pomnika pojawiła się także grupa aktywistów partii „Swoboda” z czarno-czerwonymi flagami.
Polską delegację powitały czarno-czerwone flagi
Pomimo 12 stopni mrozu na coroczne uroczystości przybyło ponad 150 osób – w tym przedstawiciele polskiej mniejszości na Ukrainie, w tym harcerze, a także delegacje z Polski. Uczestników było mniej niż rok temu, jednak w 2017 roku pogoda była bardziej sprzyjająca, a relacje polsko-ukraińskie nie tak napięte jak dziś. W najbliżej położonych wioskach, przez które przejeżdżała polska delegacja wywieszono kilkanaście czarno-czerwonych flag oraz kilka żółto-niebieskich.
Tradycyjnie na miejsce obchodów uczestnicy udali się wozami i saniami zaprzęgniętymi w konie, jako że miejsce to, położone w pobliżu granicy obwodów wołyńskiego i lwowskiego jest oddalone od głównych dróg. Miejscowi mieszkańcy ochoczo opowiadali o lokalnych problemach, wyjeżdżającej młodzieży i złej ukraińskiej władzy.
Wioskę Żarkiw i miejsce wokół pomnika otoczyło kilkudziesięciu policjantów, w tym także patrol saperski. Obecny był także pojazd przysłany przez OBWE. Wszystko po to, by uniknąć możliwych prowokacji. Obok samego pomnika – fundamentu kościoła, gdzie zginęła większość ofiar zbrodni rankiem 25 lutego pojawiła się tablica mówiąca ukraińskiej wersji wydarzeń: „W byłej wiosce Huta Pieniacka mieszkali głównie Polacy. W czasie drugiej wojny światowej zorganizowano tutaj dobrze uzbrojoną grupę zbrojną, która dokonywała napadów na Ukraińców z okolicznych wsi. Na początku 1944 roku Huta Pieniacka stała się bazą dla czerwonych partyzantów. W lutym 1944 roku po kolejnych aktach dywersji, niemieckie dowództwo wysłało patrol rozpoznawczy na teren Huty Pieniackiej. Dwóch niemieckich żołnierzy zostało zabitych przez polskich partyzantów. Naziści zdecydowali się na akcję odwetową – 28 lutego niemieckie oddziały weszły do wioski i spaliły wszystkie domy zabijając cywilów, którzy nie zdążyli uciec (…) nie jest znana do dziś liczba zabitych i zakatowanych, a także dokładne miejsce ich pochowania. Dla wyjaśnienia tego faktu konieczne jest dokonanie badań poszukiwawczych. Wieczna pamięć tragicznie zamordowanym”.
Tablica ta wywołała oburzenia wielu członków polskiej delegacji.
Prezydent Andrzej Duda: „To zbrodnia ludobójstwa dokonana przez ukraińskich żołnierzy na służbie III Rzeszy”.
Uroczystość rozpoczęła się od modlitwy za ofiary Huty Pieniackiej. Następnie ukraińscy duchowni pomodlili się za wszystkie ofiary II wojny światowej oraz za ofiary wojny trwającej na wschodzie Ukrainy. Równolegle z początkiem nabożeństwa rozpoczęła się akcja przedstawicieli partii „Swoboda”, których policjanci nie dopuścili do samego pomnika – odśpiewali oni hymn Ukrainy i po okrzykach „Sława Ukrainie – sława bohaterom” rozeszli się po ok. 15 minutach.
Po modlitwie szef Kancelarii Prezydenta RP Adam Kwiatkowski odczytał list od Andrzeja Dudy: „Dzisiaj spotykamy się w miejscu, gdzie 74 lata temu w ciągu jednego dnia z wielkiej wsi, która tętniła życiem nie pozostało nic poza martwą pustką. Zbrodnia ludobójstwa, dokonana tutaj przez ukraińskich żołnierzy i policję na służbie III Rzeszy Niemieckiej, a także przez ukraińskich nacjonalistów przyniosła śmierć ponad tysiąca ludzi – polskich mieszkańców Huty Pieniackiej, a także Żydów, którzy byli przez nich ukrywani. W imieniu państwa polskiego i narodu pochylamy głowy na znak szacunku dla ofiar. Ich niewinna śmierć została zadana tylko dlatego, że byli Polakami. Poraża okrucieństwem. Zarosły już zbiorowe groby, ale pamięć o nich pozostaje żywa. Pozostaje bolesną raną w polskiej duszy. Nie wolno nam o niej zapomnieć. Nie wolno nam odwracać wzroku. Jesteśmy to winni naszym zabitym współobywatelom. To także nasz obowiązek przed kolejnymi pokoleniami – pamiętać i wyciągać wnioski. Pamięć ta pokazuje, że przyszłość należy budować na fundamencie prawdy, a nie na fałszu i zapomnieniu. Chcemy dobrych relacji z Ukraińcami. Uważamy, że nasze narody potrzebują siebie nawzajem, aby nasze kraje stały się silnymi i bezpiecznymi. Właśnie dlatego potrzebujemy pamięci i prawdy o tym, co stało się tutaj, aby nic podobnego nigdy się nie powtórzyło. I aby nasze relacje mogły opierać się na mocnych podstawach wzajemnego zaufania”.
Było to jedyne oficjalne wystąpienie. Na tym też zakończyła się 40-minutowa uroczystość. Uczestnicy złożyli kwiaty, zapalili znicze pod pomnikiem. Większość gości opuściła miejsce uroczystości, a na rozmowę z mediami zdecydował się jedynie wiceszef IPN, Krzysztof Szwagrzyk.
Na pytanie ukraińskich dziennikarzy o ukraińską tablicę stwierdził, że jest to „kolejna prowokacja z jaką spotkali się uczestnicy rocznicowych obchodów w tym świętym miejscu”. „Pewne grupy Ukraińców chcą na nowo napisać historię. Bez względu na to, ile tablic by się nie pojawiło, to nie zmienia faktu, że mieszkańcy Huty Pieniackiej zostali zamordowani przez Ukraińców na służbie niemieckiej. Dla nas to bardzo bolesne, że w czasie, gdy zebraliśmy się oddać hołd ofiarom, musimy czytać takie napisy oraz że witają nas banderowskie sztandary. Możliwe, że jeszcze nie nadszedł czas, gdy możemy mówić o pojednaniu. Możemy jednak stwierdzić, że Polska wykonała swój obowiązek wobec ofiar. Jeśli nie teraz, to w przyszłości odnajdziemy ciała Polaków zabitych przez Niemców, Sowietów czy Ukraińców” – powiedział wiceszef IPN.
Co do perspektywy pojednania pomiędzy Polską a Ukrainą szef IPN odpowiedział: „nasze narody żyły razem przez wiele wieków w tych samych wioskach, nawet służyły w jednej armii. Teraz nasza wspólna przeszłość jest pokazywana w negatywnym świetle. Nie mogę zgodzić się na to, że nas, Polaków, pokazuje się jako okupantów ukraińskich ziem, grabieżców. Nie byliśmy tacy. Polacy tutaj zginęli z rąk Ukraińców, a nie na odwrót. Minimum tego, co powinna zrobić strona ukraińska w tej sprawie to uznać ten fakt i pomodlić się z razem z nami na tym miejscu. Inaczej nigdy nie zbudujemy trwałych relacji, bo te powinny opierać się na prawdzie, której brakuje. Ukraińcy nie są na razie do tego gotowi, ale mamy nadzieję, że kiedyś będziemy modlić się wspólnie”.
W 2017 roku pomnik w Hucie Pieniackiej został odbudowany przez lokalne władze po jego zniszczeniu na początku stycznia. 28 stycznia 2017 roku przedstawiciele władz ukraińskich szczebla lokalnego i obwodowego wzięli udział w uroczystościach w Hucie Pieniackiej.
Wiceszef IPN: ukraińska prawda o Hucie Pieniackiej nie ma nic wspólnego z rzeczywistością
Na pytania ukraińskich dziennikarzy co do nowelizacji ustawy o IPN, które przewidują karanie za „negowanie zbrodni ukraińskich nacjonalistów”, Krzysztof Szwagrzyk stwierdził, że nie jest to odpowiednie miejsce, by o tym rozmawiać. „Miejsce, gdzie się dziś spotkaliśmy – na ruinach kościoła, gdzie zginęło tak wielu ludzi – to nie miejsce, by rozsądzać to, czy ustawa o IPN jest właściwą czy nie”.
Na stwierdzenie dziennikarza polukr.net, że są co najmniej dwie prawdy o wydarzeniach w Hucie Pieniackiej, wiceszef IPN odpowiedział, że wersja wydarzeń strony ukraińskiej nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. „Jesteśmy świadkami tego, jak z ukraińskiej strony pojawiają się twierdzenie, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością czy badaniami historycznymi. Żałuję, że ta sprawa stała się polityczną, a nie naukową”. Na pytanie, czy IPN czuje się współodpowiedzialnym za zaostrzenie relacji polsko-ukraińskich, Krzysztof Szwagrzyk odpowiedział: „do zaostrzenia tych relacji doprowadziła strona ukraińska. Nie my zabroniliśmy ekshumacji naszych bohaterów na terytorium Ukrainy. Strona ukraińska nałożyła ten zakaz, coś podobnego nie zdarzyło się dotąd w żadnym kraju europejskim. Nie należy nam więc narzucać tej odpowiedzialności”.
Polska wersja wydarzeń w Hucie Pieniackiej
Według polskich historyków, w Hucie Pieniackiej istotnie stacjonował oddział polskiej samoobrony, a na początku 1944 roku w okolicy działała grupy radzieckiej partyzantki, o czym dowiedziała się niemiecka administracja. 23 lutego Niemcy wysłali do wioski patrol, który składał się z Ukraińców. Doszło do walki z lokalnym oddziałem AK. Polacy mieli sądzić, że walczą z oddziałem UPA. Podczas walki zginęło co najmniej dwóch SS-manów z 14 dywizji SS, bazującej w Brodach. W odpowiedzi, Niemcy wysłali 4 pułk policyjny SS (500-600 ludzi), którym dowodził niemiecki kapitan, choć w jednostce służyli Ukraińcy. Jednostka AK dostała rozkaz wycofania się z wioski i uniknąć walki, co miało uratować cywilnych mieszkańców od pacyfikacji. 28 lutego wspomniany pułk SS przy wsparciu okolicznych mieszkańców ukraińskich wsi i sotni „Siromachy” UPA oraz policji otoczyły wioskę i dokonały masowej zbrodni na jej mieszkańcach.