wtorek, 14 maj, 2024
pluken
Home / Komentarze i opinie / Bezpieczeństwo / Komunikacja na wysokim poziomie
Czołg M1A1 Abrams z 1 Warszawskiej Brygady Pancernej /fot. polukr.net
Czołg M1A1 Abrams z 1 Warszawskiej Brygady Pancernej /fot. polukr.net

Komunikacja na wysokim poziomie

Share Button

Tegoroczne obchody Święta Wojska Polskiego, podobnie zresztą jak rok temu, odbywały się w dość szczególnej sytuacji – w czasie, gdy tuż za wschodnią granicą Polski trwa pełnoskalową wojna, będąca skutkiem rosyjskiej agresji zbrojnej przeciwko Ukrainie.

Wątków z tym związanych nie zabrakło przy okazji tegorocznych obchodów – pojawiły się przede wszystkim w wystąpieniu prezydenta Andrzeja Dudy podczas defilady na Wisłostradzie w Warszawie. „Między innymi dzięki naszej pomocy Ukraina obroniła się i wciąż walczy. A dzięki temu, że obrońcy Ukrainy powstrzymują rosyjską nawałę, zadając agresorowi codziennie bolesne straty, Polska jest dziś bezpieczniejsza! Jeśli ktoś tego nie rozumie, jeśli krytykuje nasze zaangażowanie i wsparcie, to znaczy, że w gruncie rzeczy nie rozumie niczego” – powiedział prezydent RP odnosząc się do tego tematu, podkreślając znaczenie niepodległej Ukrainy – a także (w perspektywie) Białorusi – dla bezpieczeństwa Polski. To właśnie rosyjskie działania na wielu polach – ale zwłaszcza w sferze militarnej – doprowadziły do przyśpieszenia procesów modernizacyjnych polskiej armii, efekty czego można było obejrzeć na 15 sierpnia 2023 roku podczas defilady w Warszawie.

Białoruś: hybrydowa agresja

Granica polsko-białoruska jest obszarem kryzysu od niemal równo dwóch lat – pierwsze poważniejsze incydenty na tym obszarze miały miejsce latem 2021 roku. Momentem największej eskalacji był listopad 2021, gdy miały miejsce m.in. próby siłowego przekraczania przejścia granicznego w Kuźnicy przez duże grupy migrantów, wspieranych przez funkcjonariuszy białoruskich służb specjalnych. Od tego czasu napięcie utrzymywało się na dość umiarkowanym poziomie –  i dopiero ostatnio podgrzało je pojawienie się na Białorusi członków tzw. „Grupy Wagnera”. Minione kilka tygodni to wzrost liczby incydentów na granicy, w tym także z udziałem białoruskich służb bezpieczeństwa i armii – do najpoważniejszych należy zaliczyć z pewnością naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej przez białoruskie śmigłowce na przełomie lipca i sierpnia 2023 roku.

Nie są to działania nieoczekiwane – od dłuższego czasu było wiadomo, że będą miały miejsce, otwartym pytaniem było (i nadal jest) to, jaki będzie ich charakter i skala. Należy przygotować się na to, że będą kolejne incydenty, być może nawet dużo poważniejsze. Większość z nich jest i będzie obliczona na sprowokowanie gwałtownej reakcji strony polskiej (nie inaczej było w przypadku wspomnianego incydentu z udziałem białoruskich śmigłowców). Obowiązujące zasady i normy prawne mocno ograniczają możliwość użycia siły bez bezsprzecznie agresywnych działań ze strony białoruskiej – dlatego wiele zależy i będzie zależeć od przysłowiowej „zimnej krwi” funkcjonariuszy i żołnierzy służących na granicy.

Choć działania te, realizowane przez Białoruś i (pośrednio) Rosję, nie mają charakteru otwartej agresji zbrojnej, to ich celem jest destabilizacja sytuacji wewnętrznej i negatywne wpływanie na poziom bezpieczeństwa w Polsce. Ich skuteczność pozostaje ograniczona – faktycznie nie wpłynęły one w znaczącym stopniu na sytuację w Polsce, podobnie jak w innych krajach, które stały się celami podobnych ataków, często określanych mianem hybrydowych – realizowanych przy użyciu metod prowadzenia operacji tzw. poniżej progu wojny.

Polityka polskiego kierownictwa wojskowego i cywilnego jest w tym przypadku właściwa, choć nie wolna od potknięć, zwłaszcza w sferze stricte informacyjnej: pewne elementy, związane z informowaniem społeczeństwa mogłyby być lepiej dopracowane, tak, aby nie tworzyć atmosfery niedomówień i nieścisłości co do charakteru i przebiegu poszczególnych incydentów. Co warte zauważenia, to stosunkowo szybka i dość zdecydowana reakcja na poszczególne incydenty: jak np. pojawienie się na granicy (a także – czy może zwłaszcza informacje o tym) żołnierzy wyposażonych w przenośne zestawy przeciwlotnicze „Piorun” jako odpowiedź na naruszenie granicy przez śmigłowce z Białorusi. Naturalne zwiększenie obecności wojskowej w tym rejonie w formie ćwiczeń i działań wzdłuż pasam granicznego to także jasny i prosty przekaz, zarówno na potrzeby własne jak i przeciwnika, zmuszający tego ostatniego co najmniej do przemyślenia kolejnych podobnych lub bardziej agresywnych kroków.

Defilada: po co to komu?

Defilada wojskowa z okazji przypadającego 15 sierpnia Święta Wojska Polskiego to także istotny element komunikacji strategicznej, zarówno na użytek własnego społeczeństwa, sojuszników, a także (czy nawet zwłaszcza) przeciwników.

Tegoroczna defilada ma szczególny charakter – przede wszystkim ze względu na prezentowany sprzęt wojskowy, w wielu przypadkach zakupiony w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy. I choć niektóre decyzje zakupowe mogą budzić (czasem słuszne) kontrowersje, to faktem jest, że jest to pierwsze tego typu wydarzenie, podczas którego praktycznie w ogóle nie pojawia się sprzęt poradziecki – nie licząc niektórych śmigłowców i samolotów prezentujących się podczas części lotniczej, choć także i tam stanowią one mniejszość. Warto mieć na uwadze także to, że spora część prezentowanego sprzętu wojskowego jest produkowana przez polskie zakłady przemysłu zbrojeniowe – jak AHS Krab, transportery opancerzone Rosomak (i ich wersja z moździerzem 120mm czyli Rak), a także debiutujące podczas defilady bojowe wozy piechoty Borsuk – i wiele innych, od broni strzeleckiej po drony. Sprzęt ten w wieku przypadkach jest aktualnie używany w walce przez ukraińska armię, co po pierwsze pozwala na sprawdzenie jego realnych możliwości i zdolności bojowych (a te testy wypadają zwykle bardzo pozytywnie), a po drugie – tworzy potencjalne możliwości rozwoju dla polskich zakładów zbrojeniowych, które mają możliwość sprzedaży sprawdzonego w boju produktu. Rzecz jasna pierwszym i być może najistotniejszym klientem jest i długo będzie Ukraina, co z kolei tworzy możliwości rozwoju współpracy sektorów zbrojeniowych obu krajów, zwłaszcza po zakończeniu aktywnej fazy obecnej wojny.

Jest to istotny przekaz w kierunku stolic krajów położonych na wschód od Polski – Białorusi i Federacji Rosyjskiej. Pokazuje realne działania na rzecz modernizacji armii i ich efekty oraz gotowość do ponoszenia na ten cel wydatków budżetowych. „Celem całej tej wielkiej modernizacji jest takie uzbrojenie polskiej armii i stworzenie takiego systemu obrony, żeby nikt nigdy nie odważył się nas zaatakować, żeby polski żołnierz nie musiał walczyć, żeby sam nasz potencjał stanowił wystarczająco zniechęcający element do jakiejkolwiek agresji przeciwko Polsce” – powiedział Andrzej Duda podczas wystąpienia w trakcie defilady w Warszawie i trudno odmówić racji takiemu podejściu. Celowym pozostaje doprowadzenie do sytuacji, w której ewentualna agresja będzie po prostu nieopłacalną. Zupełnie inną kwestią jest oczywiście właściwa percepcja po stronie przeciwnika (decyzje władz Federacji Rosyjskiej związane z agresją na Ukrainę zdają się stawiać pod wielkim znakiem zapytania zdolność do formułowania adekwatnych ocen), co jednak dodatkowo uzasadnia konieczność dalszego realizowania procesów modernizacyjnych.

Dariusz Materniak

Tekst ukazał się na łamach Ukraińskiego Portalu Militarnego mil.in.ua

Share Button

Czytaj również

Fot. ukrinform.ua

Sekretarz generalny NATO: Ukraina może odzyskać przewagę na polu bitwy

Jens Stoltenberg podczas wizyty w Kijowie zapowiedział zwiększenie wsparcia dla Ukrainy. „Wiem, że poważne opóźnienia …