Autor: prof. Serhij Feduniak

Co kryje się za tą kampanią „przyspieszonego pokoju”? Przede wszystkim obawa przed eskalacją konfliktu i zaangażowaniem w niego państw członkowskich NATO, która prawdopodobnie przerodzi się w wymianę uderzeń nuklearnych. Warto też zauważyć, że świadomość zachodnich elit nie może porzucić tradycyjnego myślenia geopolitycznego, w którym małe państwa zawsze były kartą przetargową w walce czołowych graczy o kontrolę nad obrzeżem. Dlatego chęć zawarcia porozumienia z Rosją kosztem Ukrainy wydaje się całkiem naturalna. Do tego można dodać samolubne pragnienie wielkiego zachodniego biznesu, by ostatecznie zakończyć uciążliwe sankcje i powrócić na lukratywny rynek rosyjski.

Interesy inicjatorów „kampanii pokojowej” i Federacji Rosyjskiej obiektywnie się pokrywają – Putin musi przegrupować i zwiększyć swoje siły, aby ostatecznie rozwiązać „kwestię ukraińską”. W tym celu Kreml rzucił do boju wszystkich już dawno zapomnianych „dinozaurów” światowej polityki: pojawił się włoski „przyjaciel Silvio” z pomysłem przekonania Ukraińców do wyrażenia zgody na warunki Putina. A dziadek Kissinger – z radą dla Ukrainy, aby w zamian za pokój oddała część terytorium agresorowi – został niemal wyjęty z naftaliny.

To wszystko w istocie zdarzyło się to już wcześniej w historii. Przypomnijmy, jak w 1938 r. Wielka Brytania i Francja „wyłamały ręce” Czechosłowacji, aby ta poszła na ustępstwa wobec Hitlera w kwestii Sudetów. Głównym argumentem przemawiającym za specjalnym potraktowaniem nazistów była niechęć narodów europejskich, które nie wyszły jeszcze z okropności I wojny światowej, do przelewu krwi za Czechosłowację. W efekcie wybuchła nowa, bardziej krwawa wojna światowa, z której nikt nie wyszedł bez uszczerbku.

Niestety, ale doświadczenie pokazuje, że w sytuacji, gdy potrzebne są zdecydowane działania, politycy albo nic nie robią, albo podejmują decyzje najprostsze – teoretycznie „nieryzykowne”.  Łatwiej jest bowiem próbować „przekonać” Ukrainę do pewnych ustępstw niż rozwijać i stosować skoordynowaną strategię zwalczania raszystowskiego reżimu, który już stał się zagrożeniem dla całego globu. Łatwiej jest uciec się do zwykłej polityki business as usual w nadziei na uspokojenie agresora. Ale historia pokazała, że iluzoryczna prostota polityki uderza w jej własnych zwolenników. Trzeba uniknąć tragedii z września 1939 r. z powodu prostego lenistwa, chciwości czy tchórzostwa polityków. Nie ma łatwego pokoju.

Prof. Serhij Feduniak – doktor habilitowany nauk politycznych, profesor na Wydziale Stosunków Międzynarodowych Czerniowieckiego Uniwersytetu Narodowego im. Jurija Fedkowycza w Czerniowcach (Ukraina), dyrektor ds. projektów strategicznych Centrum Narracji Politycznych Demokracji w Czerniowcach (Ukraina).

Artykuł ukazał się na portalu obserwatormiedzynarodowy.pl