czwartek, 13 luty, 2025
pluken
Home / Komentarze i opinie / Przecenianie rosyjskiego kolosa  
Fot. mil.gov.ua
Fot. mil.gov.ua

Przecenianie rosyjskiego kolosa  

Share Button
Fot. mil.gov.ua
Fot. mil.gov.ua

Rosja nigdy nie jest tak silną na jaką wygląda i tak słabą jaka się być wydaje. Percepcja zagrożenia, także militarnego, ze strony Federacji Rosyjskie w krajach zachodnich (nie wyłączając Polski) była, jest i nadal będzie ograniczona, jednak przecenianie możliwości przeciwnika jest tak samo szkodliwe jak jego niedocenienie.

Według twórców raportu Europejskiej Rady Spraw Zagranicznych pt. „Cicha militarna rewolucja Rosji i jej znaczenie dla Europy”, dotyczącego potencjału militarnego Rosji, Zachód nie docenia rzekomo „rewolucyjnych” zmian, jakie miały miejsce w ciągu ostatnich lat w rosyjskiej armii. Ich wynikiem, ma być przygotowanie przez Rosję sił zdolnych do błyskawicznych działań poza granicami kraju i zdominowania dowolnego kraju w przestrzeni postradzieckiej.

O ile słusznymi są zawarte w raporcie opinie o niskiej gotowości większości europejskich armii, brakach kadrowych i problemach z koordynacją działań, co wynika m.in. z niskich wydatków na zbrojenia i ogólnego braku świadomości istnienia jakiegokolwiek realnego zagrożenia militarnego, to wnioski dotyczące efektywności sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej zwyczajnie rozmijają się z rzeczywistością i to w stopniu bardzo znaczącym – i wynika to z pobieżnej tylko analizy niektórych aspektów konflikt zbrojnego na Ukrainie.

Gdzie ta dominacja?

Walki, jakie toczyły się na przełomie stycznia i lutego o położone w Donbasie miasto Debalcewe pokazały wyraźnie znaczną liczbę bolączek rosyjskich sił zbrojnych. Pomimo obiegowych opinii o rzekomo skutecznym wykorzystywaniu przez Rosję mechanizmów wchodzących w zakres tzw. wojny hybrydowej, w tym użycia jednostek nieregularnych, złożonych z lokalnych grup „ochotników” okazało się, że znaczącym problemem pozostaje koordynacja ich działań, zwłaszcza w korelacji z formacjami regularnej armii, nie wspominając o tym, że umiejętności, morale, a co za tym idzie wartość bojowa takich „ochotniczych” formacji jest mocno ograniczona. Zresztą udział tych paramilitarnych formacji wydaje się w dłuższej perspektywie stwarzać więcej problemów niż korzyści: walki pomiędzy różnymi ugrupowaniami tzw. Donieckiej Republiki Ludowej stały się normą i nawet regularne „czystki” prowadzone przez rosyjskie jednostki specjalne nie przynoszą zadowalających rezultatów.

Wobec powyższego, w warunkach konfliktu takiego jak ten toczący się w Donbasie, stronie rosyjskiej nie udawało się przez ponad miesiąc osiągnąć żadnego znaczącego sukcesu nawet w skali taktycznej (choćby odcięcia pozostających w stanie bliskim okrążenia oddziałów od jedynej drogi Artemiwsk-Debalcewe, pozwalającej na komunikację i zaopatrywanie walczących oddziałów), mimo korzystnej dla siebie sytuacji operacyjnej. Sukces był możliwy dopiero po podpisaniu porozumienia pokojowego i wycofaniu się z miasta jednostek ukraińskich, po wcześniejszym powstrzymaniu się od użycia wymienionej w zapisach porozumienia ciężkiej broni.

Poważne braki wyszły na jaw także w innych aspektach prowadzenia operacji bojowych. Wśród nich należy wskazać choćby ograniczoną skuteczność wykorzystania samolotów bezzałogowych dla celów rozpoznania, zwłaszcza na korzyść jednostek artylerii, a także poważne braki w sprawnym funkcjonowaniu logistyki: w okresie najintensywniejszych walk o miasto pojawiały się regularnie doniesienia o brakach w zaopatrzeniu walczących oddziałów w paliwo i amunicję, o efektywnym systemie ewakuacji rannych nie wspominając. Brak decyzji o wykorzystaniu sił powietrznych w konflikcie może wskazywać także, że Rosja nie posiada skutecznych możliwości przełamywania systemów obrony przeciwlotniczej bez narażania się na poważne straty własne.

A co tam na Ukrainie?

Obserwując toczące się przez ponad miesiąc działania zbrojne pod Debalcewem można było zauważyć, że ukraińskie dowództwo wyciągnęło wnioski z wydarzeń, jakie miały miejsce w okresie walk pod Iłowajskiem w sierpniu i wrześniu 2014 roku. Dzięki nadrobieniu zaległości w kilku istotnych obszarach możliwe było skuteczne odpieranie kolejnych ataków na pozycje pod Debalcewem. Zauważalnie poprawiło się dowodzenie, koordynacja działań i zdolności manewrowania dostępnymi siłami, a także komunikacja pomiędzy jednostkami armii regularnej i batalionami ochotniczymi.

Można mówić również o zmianie filozofii dowodzenia i poprawie koordynacji działań nie tylko na poziomie taktycznym, ale także operacyjnym. Tuż przed początkiem rozmów w Mińsku, w okresie największego natężenia walk pod Debalcewem, działania ofensywne rozpoczęte pod Mariupolem przez pułk „Azow” i jednostki Gwardii Narodowej Ukrainy zmusiły przeciwnika do wycofania części sił spod Debalcewa na południe, co pozwoliło odciążyć broniące się na północy oddziały. Takich sukcesów mogłoby najprawdopodobniej być więcej, gdyby nie ograniczenia wynikające z wcześniejszego porozumienia z Mińska, których trzymała się strona ukraińska. Podobnie duże znaczenie dla przebiegu wcześniejszej fazy konfliktu miały działania zaczepne ukraińskich jednostek powietrznodesantowych na przełomie sierpnia i września 2014 roku: uderzenie spod Wołnowachy w kierunku granicy ukraińsko-rosyjskiej pozwoliło jednostkom ukraińskim na zagrożenie tyłom rosyjskich formacji działających pod Iłowajskiem na południu i pod Ługańskiem na północy, a co za tym idzie – najprawdopodobniej zmusiło rosyjskie dowództwo do porzucenia planów okrążenia Mariupola i przyśpieszyło zawarcie porozumienia w Mińsku.

Znaczna poprawa nastąpiła również jeśli idzie o rozpoznanie, w tym najpewniej z wykorzystaniem samolotów bezzałogowych oraz realizowanego przez grupy specjalne m.in. dla celów korygowania ognia artylerii. To właśnie między innymi z tego czynnika wynikała skuteczność ognia artyleryjskiego po stronie ukraińskiej – prowadzone regularnie i z wielką precyzją ostrzały rejonów koncentracji oraz składów amunicji i zaopatrzenia przeciwnika skutecznie uniemożliwiały przeciwnikowi zebranie sił do większych natarć oraz pomogły w odparciu tych, które udało się przeprowadzić prorosyjskim separatystom i oddziałom regularnej armii Federacji Rosyjskiej.

Wnioski

O ile w siłach zbrojnych Federacji Rosyjskiej zaszły znaczące zmiany od czasu wojny z Gruzją (2008r.) to do zyskania przez nie potencjału pozwalającego na skuteczne prowadzenie zakrojonych na szeroką skalę operacji militarnych przeciwko innym państwowym jest jeszcze bardzo daleko. Dlatego twierdzenie, jakoby miała miejsce jakakolwiek rewolucja jest sporym i pozbawionym podstaw nadużyciem. Już bardziej pasuje ono dla opisania procesów, jakie miały miejsce w ciągu ostatniego półtora roku w Siłach Zbrojnych Ukrainy, które były w stanie w krótkim czasie przejść od poziomu katastrofalnych zapóźnień czy nawet faktycznego rozkładu we wszystkich niemal aspektach funkcjonowania do stanu pozwalającego na skuteczne udaremnianie działań o wiele silniejszego i lepiej przygotowanego przeciwnika.

Operacja wojskowa realizowana aktualnie przez Rosję w Syrii jest typowym działaniem o charakterze ekspedycyjnym, pod wieloma względami analogicznym do amerykańskich i NATO-wskich działań w Afganistanie. Doświadczenia z tego rodzaju operacji mają ograniczoną przydatność w zakresie rozwoju sił zbrojnych i ich przygotowania do udziału w klasycznym (symetrycznym) konflikcie zbrojnym. Dlatego też jej znaczenie dla zmian w rosyjskiej armii będzie ograniczone i „zachwyty” nad skutecznością uderzeń rosyjskiego lotnictwa czy pocisków manewrujących jakie możemy obserwować w rosyjskim (ale także zachodnich mediach) są bezpodstawne i wynikają raczej z charakterystycznej dla większości mediów „fetyszyzacji” wszelkich działań zbrojnych.

Rosja pozostaje jednak silna słabością swoich zachodnioeuropejskich przeciwników – stan sił zbrojnych w wielu krajach UE jest katastrofalny, wydatki na armie coraz mniejsze, a co najgorsze – społeczeństwa wielu krajów pomimo doświadczeń ostatnich miesięcy w dalszym ciągu nie odczuwają jakiegokolwiek zagrożenia o charakterze militarnym wychodząc z jakże wygodnego dla siebie założenia, że toczący się Donbasie, na dalekiej Ukrainie konflikt ich nie dotyczy. I to właśnie nad zmianą tego toku myślenia należałoby pracować w pierwszej kolejności.

Dariusz Materniak

Share Button

Czytaj również

Fot. pravda.com.ua

Zelensky: Putin zrobi wszystko, by wciągnąć Białoruś do wojny

Zdaniem prezydenta Ukrainy, Rosja będzie dążyć do włączenia Białorusi i jej armii do aktywnych działań …

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.