W niedzielę 27 września dywizjon rosyjskich okrętów wojennych wpłynął na wody będące ukraińskimi wodami terytorialnymi i podpłynął niemal pod Mariupol. Wydaje się, że była to kolejna prowokacja i testowanie wytrzymałości ukraińskiej armii, ponieważ rosyjskie okręty nie wystrzeliły żadnego pocisku i cały incydent nie miał póki co poważniejszych skutków.
Z kolei prorosyjscy bojownicy nieustannie organizują różnego rodzaju prowokacje. Wciąż istnieje ryzyko wznowienia walk, zwłaszcza pod Szyrokine koło Mariupola i stacjonujący tam ukraińscy żołnierze Piechoty Morskiej bardzo dobrze to rozumieją, dlatego nie wykluczają możliwości desantu z morza i pozostają w pełniej gotowości.
Przypomnijmy, po deklaracja o zbliżeniu Ukrainy z NATO prorosyjscy liderzy bojowników na Donbasie zadeklarowali wznowienie działań wojennych, jeśli proces ten będzie kontynuowany.
Na podstawie: tsn.ua