czwartek, 18 kwiecień, 2024
pluken
Home / polukr (page 247)

polukr

Zamiast pełnej blokady okupowanego Donbasu – konfrontacja militarna i współżycie gospodarcze

Share Button

blokpost_mil.gov.uaWładza w Kijowie odrzuciła pomysł pełnej blokady poszczególnych regionów Obwodów Donieckiego i Ługanskiego. Pomimo rosyjskiej obecności oraz ciągłych naruszeń porozumienia o zawieszeniu broni władza ukraińska demonstruje swoją gotowość do zbliżenia – w mniejszym stopniu z „DNR” i „LNR”, w większym stopniu z mieszkańcami okupowanych terytoriów.

Demonstracyjna „miękkość” Kijowa wobec separatystów jest z wymogiem partnerów Ukrainy z Unii Europejskiej. Więzi gospodarcze z „obcym” Donbasem wyglądają już jednak na wymuszoną konieczność. Wszystko przejawia się w dalszych negocjacjach w formacie mińskim i w projekcie zmian do Konstytucji, który na określonych warunkach przewiduje szczególny charakter samorządu lokalnego w poszczególnych regionach Obwodów Donieckiego i Ługańskiego, a także poprzez handel z regionem kontrolowanym przez separatystów – na poziomie rządu (oficjalnie) i poszczególnych podmiotów zarządzających (nielegalnie i półlegalnie), jak również we wsparciu materialnym współobywateli, którzy znaleźli się na terytorium „DNR/LNR”. Jednocześnie utrzymuje się zakaz na oficjalne dostawy żywności, towarów sprzedawanych w sklepach oraz objętych podatkiem akcyzowym dla separatystów, ale często ten zakaz jest łamany w wyniku kontrabandy oraz korupcji niektórych sił bezpieczeństwa i wojskowych.

Dlaczego rząd ukraiński otwiera centra logistyczno-humanitarne w pobliżu linii frontu?

Specjalnie wydzielony na ten cel duży plac w szczerym polu, pokryty żwirem i asfaltem jako parking dla samochodów. Z każdej strony okopy na wypadek ostrzału artyleryjskiego. Pośrodku rzędy namiotów i straganów, w których sprzedaje się artykuły spożywcze, bakalie, owoce i warzywa, chemię gospodarczą, środki higieniczne – po przeciętnych cenach ukraińskich. Jest też apteka i stacjonarny, opancerzony oddział Oszczadbanku z bankomatami, w których można podjąć hrywny w gotówce. Tak wygląda pierwsze centrum logistyczno-humanitarne, otwarte na Donbasie przez władze Ukrainy w dniu 28 sierpnia.

Miejsce jego lokalizacji to tzw. „szara strefa” – odcinek pomiędzy punktem kontrolnym wjazdu i wyjazdu „Zajcewe” oraz zerową linią graniczną w pobliżu trasy Artemiwsk-Horłówka. Aby przyjechać tutaj z okupowanych terytoriów nie potrzebne są żadne specjalne pozwolenia ani przepustki.

„Celem takich centrów humanitarno-logistycznych jest wsparcie tych obywateli Ukrainy, którzy znaleźli się w miastach i wsiach pod kontrolą wojsk rosyjsko-terrorystycznych” – wyjaśnia w komentarzu dla polukr.net Olga Leń, doradca szefa Donieckiej Obwodowej Administracji Wojskowo-Cywilnej do spraw polityki informacyjnej.

Problemów z żywnością w okupowanych regionach nie ma. Część dostarcza Rosja, a część jest przywożona z Ukrainy jako kontrabanda. Rzecz w tym, że mieszkańcy poszczególnych regionów Obwodów Donieckiego i Ługańskiego zmuszeni są kupować produkty oraz podstawowe towary codziennego użytku po cenach dwa-trzy razy droższych niż na terytorium pod kontrolą Ukrainy. W taki sposób władza uderza w przemytników, którzy bogacą się na nielegalnych dostawach, a także częściowo rozwiązuje problem dużych kolejek samochodów, które tworzą się w punkcie kontrolnym wjazdu i wyjazdu pomiędzy terytorium ukraińskim i separatystycznym.

Ze względu na brak równowagi cenowej na różnych terytoriach, supermarkety Artemiwska oraz innych ukraińskich miast w pobliżu linii granicznej wyglądają jakby naraz całe miasto robiło w nich zakupy. W rzeczywistości prawie połowa kupujących to przybysze z terenów okupowanych, którzy chcą zaopatrzyć się jak najtaniej w towar. Tak samo jest z ruchem na punktach kontrolnych. Wielu przymusowych przesiedleńców przyjeżdża do Doniecka i Ługańska w piątek i na weekend, aby odwiedzić krewnych i sprawdzić stan opuszczonych mieszkań. Do tego dochodzi strumień samochodów kupujących, więc kolejka na punkcie kontrolnym może liczyć nawet pół tysiąca samochodów.

Zgodnie z planem tworzenie centrów humanitarno-logistycznych powinno zmniejszyć ten strumień i poprawić efektywność kontroli samochodów na punkcie wjazdu i wyjazdu. Co najważniejsze „usługa” ta ma pokazać mieszkańcom okupowanych miast i wsi, że państwo ukraińskie o nich dba. Możliwe, że pozytywnie wpłynie to na ich stosunek do władzy.

„Centrum logistyczno-humanitarne to główny cel” – wyjaśnia szef Donieckiej Obwodowej Administracji Wojskowo-Cywilnej, Pawło Żebriwskij. „Terytorium i nieruchomości należą do spółki miejskiej i są w posiadaniu państwowej administracji obwodowej. Cały dochód z działalności centrum, jeśli taki będzie, popłynie do budżetu obwodowego. Zastrzegamy sobie prawo do kontroli, przede wszystkim w zakresie bezpieczeństwa ludzi, cen i jakości towarów” – mówi Żebriwskij.

Na początku września Doniecka Państwowa Administracja Obwodowa otworzy jeszcze jedno takie centrum w pobliżu osiedla miejskiego Nowotroickie, na trasie Donieck-Wołnowacha. Łącznie władze Doniecka zaplanowały organizację czterech centrów humanitarno-logistycznych, ale w realizacji przeszkadza eskalacja napięcia na linii granicznej.

Ten sam problem występuje w regionie Ługańskim, gdzie stworzenie centrum przesunięto w czasie. „Po raz pierwszy w ciągu ostatnich miesięcy bojownicy ostrzelali miejsce w regionie Orichowo, w którym planowaliśmy zorganizowanie centrum logistycznego” –  powiedział 28 sierpnia dziennikarzom szef Ługańskiej Obwodowej Administracji Wojskowo-Cywilnej, Georgij Tuka. „Ostrzelano także miejsce, gdzie już wyposażyliśmy centrum logistyczne, czekamy na potwierdzenie bezpieczeństwa. Już nie wiem jak można otworzyć te centra, będące przeznaczone przecież dla ludzi o pokojowym nastawieniu” – stwierdził Tuka.

Hybrydowy model współżycia

Tak czy owak, istnieje wyraźna chęć Kijowa do nawiązania bliższych więzi ze zwykłymi mieszkańcami okupowanych terytoriów. Niektórzy komentatorzy nazywają to „mechanizmem dyplomacji narodowej”. Nieco uproszczony został mechanizm uzyskiwania pozwoleń na wjazd na terytorium ukraińskie z terenów okupowanych – teraz można to zrobić nawet przez Internetu. Zwiększono przepustowość punktów kontrolnych, na przykład w pobliżu Nowotroickiego w tym celu zaaranżowano sześć pasów, tak więc wojskowi, straż graniczna oraz służba podatkowa mogą kontrolować do sześciu samochodów jednocześnie. Pawło Żebriwskij poinformował także, że władza obwodowa spróbuje uruchomić eksperymentalny projekt w zakresie organizacji przewozów osobowych, marszrutkami, pomiędzy punktami wjazdu i wyjazdu a zerową linią graniczną.

„Ten ruch istnieje, ponieważ Ukraina nie może sobie pozwolić, żeby mieszkańcy odzyskanych regionów umarli z głodu” – dodaje Olga Leń. „Nieważne, że jakaś część tych towarów zakupionych w centrach logistycznych znajdzie się u bojowników lub będzie później odsprzedana na okupowanych terytoriach trzy razy drożej. Nie uważamy wszystkich, którzy znaleźli się pod okupacją, za terrorystów. Takiego pojęcia jak humanizm nikt jeszcze nie odwołał. Ważne dla nas jest aby bronić ludzkich odruchów w naszym stosunku do własnych obywateli” – stwierdza Leń.

Logika jest następująca: gdy sytuacja ustabilizuje się, Ukraina będzie potrzebować lojalnych obywateli na terytorium poszczególnych regionów Obwodów Donieckiego i Ługańskiego, a nie tylko tych wrogo nastawionych. Nawet gdyby Kijów prowadził aktywną politykę informacyjną dotyczącą okupowanych terytoriów (niestety nie ma się czym pochwalić w tym zakresie), nie byłoby to wystarczające – potrzebne są także zachęty materialne. Blokada ekonomiczna, jak i działania radykalne, „ogniem i mieczem”, w taki schemat się nie wpisują.

Najwyraźniej władza w Kijowie nie ma możliwości ani chęci wzięcia drogą wojskową okupowanych terytoriów pod swoją kontrolę – przede wszystkim ze względu na niechęć Rosji do wycofania się. Armia ukraińska utrzymuje tylko zajęte wcześniej pozycje i stoi na przeszkodzie planom „kierowników DNR/LNR” oraz ich rosyjskich zwierzchników rozszerzeniu granicy dwóch separatystycznych, pseudo-państwowych formacji do administracyjnych granic Obwodów Donieckiego i Ługańskiego. W rzeczywistości Ukraina deklaruje swoją unitarność, ale „zamraża” obecne status quo, wzywając bojowników do zaprzestania ostrzału. Jak dotąd bez powodzenia – ataki są wznawiane.

Ukraińscy krytycy takiego schematu pytają jak można jedną ręką strzelać, a drugą podawać chleb. I dodają: zwolennicy Ukrainy, którzy chcieli, już dawno wyjechali spod okupacji na terytorium pod kontrolą ukraińską. W związku z tym wybrzmiewają apele aby zorganizować po cichu blokadę „Mordoru”, zgromadzić siły, a następnie zlikwidować „Noworosję” potężnym uderzeniem militarnym – tak jak w 1990r. postąpiła Chorwacja przeciwko separatystom w kraju Serbskim.

Można jednak przewidzieć, że pełnej blokady nie będzie – będzie za to hybrydowy model konfrontacji militarnej i współżycia politycznego oraz społeczno-gospodarczego. „W realnym życiu jest wiele odcieni, wszystko odbywa się jednocześnie. Jesteśmy zmuszeni w tym samym czasie i walczyć i troszczyć się o życie cywilów w Donbasie. Prawdopodobnie byłoby łatwiej uznać wszytkich po tej stronie za swoich, a po drugiej stronie za wrogów, a później użyć napalmu. Tak jednak nie będzie. Za linią graniczną są nie tylko wrogowie, ale także duża liczba ofiar wojny ukraińsko-rosyjskiej” – tłumaczy politykę Olga Leń. Stosunek wobec ofiar wojny Leń porównuje do stosunku wobec „własnych babć, które znalazły się na okupowanym przez Niemców terytorium radzieckim”.

Jeśli już mówić o tych babciach, to część z nich żyje bez grosza, a część otrzymuje dwie emerytury – ukraińską i drugą z Donieckiej Republiki Ludowej. Niejednoznaczna jest też sytuacja pracowników przemysłowych w poszczególnych regionach Obwodów Donieckiego i Ługańskiego. Oto przykład. Na terytoriach okupowanych działa jenakijewska fabryka metalurgiczna. Jej personel otrzymuje wynagrodzenie w hrywnach na konta jednego z ukraińskich banków, a przy tym setki mężczyzn z tego przedsiębiorstwa walczą w szeregach terrorystów, zachowując miejsce pracy. Zdrada? A może Ukraina hoduje sobie wrogów?

Z drugiej strony pensje pracownikom jenakijewskiej fabryki metalurgicznej płaci nie Ukraina, ale konkretna korporacja przemysłowa „Metinwest”, należąca do Rinata Achmetowa. Oddziały komercyjne „Metinwestu” pozostały na Ukrainie i nadal płacą podatki. Ponad 4,5 tysiąca pracowników, którzy zostali pracować w jenakijewskiej fabryce metalurgicznej spędza czas przy piecach odlewniczych, walcowniach i w warsztatach naprawczych, a nie walczy w armii „DNR”, chociaż pewnie mogliby walczyć przeciwko Ukrainie gdyby zostali bez pracy i nie mieli innych środków do życia. To samo można w zasadzie powiedzieć o pracownikach innych branż.

Donbas nawet teraz karmi Ukrainę

Rzeczywistość wygląda następująco: duża część przedsiębiorstw fizycznie znajduje się na okupowanym terytorium, ma tam swój personel i produkcję, ale prawnie przerejestrowana została na terytoria pod kontrolą ukraińską i płaci podatki do budżetu ukraińskiego. Cukierki, ciastka, wędliny, mięso i nabiał –  mieszkańcy Kijowa oraz innych obwodów prawie codziennie spotykają się z produkcją „Made in DNR/LNR” w swoich sklepach. Separatyści, chcąc czy nie chcąc, są zmuszeni handlować z Ukrainą. O ile obeszlibyśmy się bez taniego filetu z kurczaka z regionu Donieckiego, o tyle w większości przypadków nie można przerwać sieci współpracy pomiędzy przedsiębiorstwami „stąd” i „stamtąd”.

Paradoksalnie nawet dziś niektórzy mogliby stwierdzić, że „Donbas żywi Ukrainę”. Zdaniem Olgi Leń nawet zniszczony w wyniku wojny Obwód Doniecki znajduje się na czwartym miejscu listy obwodów pod względem wysokości odprowadzonych podatków do budżetu państwowego. W samym regionie 60% przychodów to przychód przedsiębiorstw, które fizycznie znajdują się na terytorium okupowanym. Zablokowanie tych przychodów byłoby bolesnym ciosem w państwowy budżet i ogółem w budżet ukraińskiej części obwodu.

Podobna sytuacja jest w regionie Ługańskim z LNR. Kijowski wolontariusz Georgij Tuka, dopóki nie został szefem Ługańskiej Obwodowej Administracji Wojskowo-Cywilnej, był zdecydowanym zwolennikiem pełnej blokady okupowanych terytoriów. Zmienił zdanie oraz zredukował swój stopień nieprzychylności już po dwóch tygodniach pracy na wschodzie. Jako przykład Tuka podaje ługańską elektrociepłownię, która dostarcza energię elektryczną do kontrolowanej przez Ukrainę części obwodu. „Ta elektrociepłownia opiera się na węglu, który jest wydobywany na terytorium okupowanym. Co proponują zwolennicy blokady? Wyniszczyć populację całego Obwodu Ługańskiego poprzez odłączenie elektrociepłowni?” – napisał na swoim blogu Tuka.

Tuka wspomina także o przepompowni w okolicy Popasnej, która dostarcza wodę do większej części okupowanych terytoriów. „To obciążenie dla budżetu ok. 350 mln hrywien rocznie. Dużo. Bardzo dużo. Ale co? Proponujecie pozostawić cywilów bez wody? A czy zdajecie sobie sprawę, że to najkrótsza droga do epidemii, a ta epidemia nieuchronnie rozprzestrzeni się na nasze tereny? Czy rozumiecie, że terroryści w odpowiedzi mogą po prostu odłączyć od energii elektrycznej cały obwód, niszcząc ługańską elektrociepłownię?” stwierdził Tuka narzekając także na katastrofalny stan przemysłu oraz obciążenie dla wydatków socjalnych ze względu na przepływ wymuszonych przesiedleńców.

To oczywiste, że dotacje i wydatki w regionach Ługańska i Doniecka wymagają ogromnych, większych niż dotychczasowe, przychodów. Niemniej jednak na odcięcie kanału separatystycznych przychodów podatkowych do budżetu ukraińskiego raczej nikt się nie zgodzi .

„Nie wywołują u mnie współczucia ci, którzy biegali z trzema kolorami [flaga Noworosji – przyp. tłumacza], ani ci , którzy ugięli się i organizowali referendum. Ale ja widzę ich dzieci i za tych malutkich obywateli, za przyszłość Ukrainy jesteśmy zobowiązani walczyć!” –  podsumowuje.

Schematy gospodarcze – oficjalne, szare, nielegalne i krwawe

Faktycznie istnieją dwa rodzaje handlu z okupowanymi terytoriami – legalny i nielegalny. Nawet trzy jeśli brać pod uwagę tzw. „szare” schematy.

Dopóki przywódcy separatystów nacjonalizują (a właściwie wykorzystują do własnych korzyści) prywatne przedsiębiorstwa oraz sieci handlowe, na poziomie rządu ukraińskiego zawiera się oficjalne umowy z firmami z „DNR/LNR”. Przede wszystkim dotyczy to sektora energetycznego.

Retoryka „finansowania terroryzmu” gwałtownie przycichła gdy okazało się, że węgiel z okupowanych regionów to jedyne źródło zaopatrzenia dla prawie połowy ukraińskich elektrowni cieplnych, które funkcjonują w oparciu o antracytowe „czarne złoto”. Nadal pojawiają się hasła aby nie płacić za „węgiel z krwią”, jednak przedstawiciele ukraińskiej władzy wzruszają ramionami: nawet jak nie chcemy, to musimy – nie ma innego wyjścia. Warto zauważyć, że w ciągu ostatniego półtora roku Ukrainie udało się zmniejszyć zależność energetyczną od Kremla, także dywersyfikować źródła dostawy paliwa. Jednak w kontaktach z okupowanym Donbasem nie udało się zwiększyć bezpieczeństwa energetycznego. To ogromne niedopracowanie.

Jeden z rodzajów „szarego” schematu to zawieranie transakcji handlowych przez małe przedsiębiorstwa i osoby fizyczne (przedsiębiorców) w tzw. strefie buforowej. Za ostatnimi punktami kontrolnymi Sił Zbrojnych Ukrainy leżą miejscowości, a w nich sklepy, które w zasadzie nie są „ani nasze, ani wasze”. Formalnie Ukraina nie ma powodów, aby zakazać tam dostaw produktów i innych towarów. W niektórych przypadkach na jeden mały sklep przypada wagon alkoholu oraz ciężarówki papierosów. Ukraińscy siłowiki oraz służba podatkowa starają się zwalczać takie schematy, ale nie zawsze się to udaje.

Wreszcie schemat nielegalny – kontrabanda. Przepływ towarów z Ukrainy na terytoria okupowane jest zabroniony, ale samochody ciężarowe z żywnością i innymi towarami, w tym podlegającymi akcyzie, przenikają na drugą stronę przez ukraińskie punkty kontrolne wjazdu i wyjazdu dzięki łapówkom oraz ciągłym schematom korupcyjnym, na których „żerują” niektórzy przedstawiciele ukraińskich sił bezpieczeństwa oraz wojskowi. Następnie ten towar sprzedawany jest w DNR i LNR po wygórowanych cenach. Georgij Tuka dysponuje informacjami, że kwota za przejazd przez „linię styku” jednej nielegalnej ciężarówki z alkoholem i papierosami wynosi od 40 do 100 tysięcy hrywien. Jego poprzednik, Giennadij Moskal informował, iż cenniki wynosił nawet 300-500 tysięcy hrywien.

Szefowie obwodów starają się radzić sobie z nielegalnym ruchem, czasami osobiście zatrzymują ciężarówki z wódką, piwem, a nawet słoniną. Ale każdego samochodu nie sposób skontrolować. Zasięg „Mordoru” jest duży, korytarzy wiele, a Ukraińcy znani ze skłonności do korupcji, której praktycznie nie da się wyeliminować. „Czynnik ludzki” może się dać we znaki na każdym etapie tego łańcucha – od prostego żołnierza do dowódcy brygady i jego dowódcy na najwyższym szczeblu.

„Ilość jest ogromna. Mamy nadzieję, że przepływ kontrabandy, który demoralizuje też organy ścigania i wojskowych, istotnie zmniejszy się po otworzeniu centów logistycznych. Wtedy łapówki nie będą już opłacalne. Inna sprawa, że ​​nadal pozostaną wyroby podlegające akcyzie – wódka, tytoń, które nie będą sprzedawane w centrach logistycznych. Ale tutaj znajdują się mobilne zespoły z udziałem wolontariuszy i przedstawicieli wojsk powietrznodesantowych, które jeżeli nie codziennie, to bardzo często przechwytują takie ładunki”– mówi szef Obwodu Donieckiego, Pawło Żebriwskij. Według niego „kluczowe zadanie to usunąć przyczynę, a nie walczyć z jej skutkami. W pełni rozwiązać tego problemu się nie da. Chyba, że zbudować mur, zamontować kamery i wyposażyć w roboty”.

W maju ówczesny szef Ługańskiej Obwodowej Administracji Wojskowo-Cywilnej Giennadij Moskal, próbująć zwalczyć kontrabandę na pewien okres czasu zakazał transportu ciężarowego i autobusowego przez jedyny czynny w regionie ługańskim oficjalny punkt kontrolny między terytoriami ukraińskimi i separatystycznymi. Równolegle wysłał apel do premiera, przewodniczącego Rady Najwyższej, szefów Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, Sztabu Generalnego oraz państwowej służby podatkowej z prośbą o niezwłoczne uregulowanie prawnie kwestii przekraczania linii granicznej między terytoriami kontrolowanymi przez Ukrainę a okupowanymi.

Według Moskala tymczasowa procedura kontroli nad przepływem osób, pojazdów i towarów jest „nieusystematyzowana, niedoskonała, daje podstawy do oskarżenia służb bezpieczeństwa o nadużycia władzy i korupcję, a także wywołuje negatywny stosunek miejscowej ludności do organów ścigania i ukraińskiego rządu ogółem”. „Państwo przeznacza ogromne środki na budowę umocnień, aby nie przepuścić tutaj wroga, ale jaki jest sens tych fortyfikacji, jeśli na front bez przeszkód „za pieniądze” jadą dziesiątki ciężarówek, w których w drodze powrotnej można przewieźć bojowników z amunicją?! Nigdy nie wygramy wojny, jeśli nie wyeliminujemy korupcji wśród naszych sił bezpieczeństwa” –  powiedział Moskal po zatrzymaniu jednego z konwojów z kontrabandą.

W ciągu ostatnich dni problem z kontrabandą zaostrzył się bardziej niż dotychczas. W okolicy miasta  Szczastia została ostrzelana zwarta grupa mobilna, która walczyła z przemytem. Zginęli oficer milicji Dmytro Żaruk oraz znany wolontariusz-majdanowiec Andrij „Endriu” Galusienko, czworo osób zostało rannych. Wcześniej „Endriu” w wywiadzie z dziennikarką Lerą Burlakową opowiedział o groźbach ze strony dowódcy 92 brygady, pułkownika Wiktora Nykoliuka (pseudonim „Wiatr), a także ostrzale snajperskim samochodu ich grupy w odległości pół kilometra od sztabu 92 brygady Sił Zbrojnych Ukrainy. „Chłopaki zaczynacie nas denerwować. Jedźcie stąd” – te słowa Nikoliuka pod adresem Galusienki przytacza Burlakowa na swoim profilu Facebook, dysponując odpowiednim nagraniem.

Następnego dnia, niedaleko miejsca gdzie zginęli Galusienko i Żaruk, życie stracił wykonujący obowiązki zastępcy dowódcy batalionu 80tej brygady, Wołodymyr Kyjan (pseudonim „Tajfun”). Według danych szefa Ługańskiej Obwodowej Administracji Wojskowo-Cywilnej Georgija Tuki, „Tajfun” na miejscu sprawdzał własną wersję zaginięcia grupy Galusienki i zginął od ładunku wybuchowego.

Oficjalne organy ukraińskie wysuwają wersję, zgodnie z którą walczący z kontrabandą zginęli z rąk „nielegalnych formacji zbrojnych”. Jednak są podstawy, aby uważać, że grupa mobilna Żaruka i Galusienki, a następnie „Tajfun”, weszli w drogę ukraińskiemu dowództwu wojskowemu, które zarabia na przepływie kontrabandy. Szef Ługańskiej Obwodowej Administracji Wojskowo-Cywilnej Tuka najpierw zaznaczył, że „domyśla się, czyja to sprawka”, a potem w komentarzu dla kanału telewizyjnego „5 kanał” potwierdził, że w śmierć grupy mobilnej byli zaangażowani wojskowi 92 brygady.

„Chcę jednego – zemsty. Chcę się mścić i będę” – napisał Tuka na swoim profilu Facebooku. Zaciekła walka z kontrabandą najwyraźniej będzie trwała.

Projekt ustawy, przewidujący blokadę okupowanego Donbasu i Krymu, utknął na poziomie Rady Najwyższej

Ilość kontrabandy znacznie by się zmniejszyła, gdyby embargo przeciwko poszczególnym rejonom Obwodów Donieckiego i Ługańskiego oraz odpowiedzialność za łamanie jego przepisów wprowadzić do ustawodawstwa. Pomysł ograniczenia przepływu towarów przez linię graniczną ogłosił na początku czerwca szef frakcji Blok Petra Poroszenki – Jurij Łucenko. „Nowotwór się izoluje” – powiedział Łucenko wyjaśniając, że tylko w taki sposób można wpłynąć na agresję terrorystów, która przejawia się w ostrzeliwaniu  terytorium Ukrainy. Propozycję poparł również zastępca przewodniczącego Rady Najwyższej, Andrij Parubij.

Wydawałoby się, że to wyraźna inicjatywa władzy, ale w rzeczywistości pozostaje ona niezrealizowana. Prezydent Poroszenko, komentując w czerwcu słowa Łucenki, nie używał terminu „blokada”, a mówił o „ograniczeniu”, podkreślając potrzebę walki z przepływem towarów objętych podatkiem akcyzowym oraz z korupcją w punktach kontrolnych, a także przepływem broni i fałszywych pieniędzy z okupowanych terytoriów. Poroszenko zaznaczył także, że „w celu obrony Ukrainy zostaną stworzone odpowiednie przepisy prawne”.

Na razie pod rozpatrzenie przez Radę Najwyższą złożono dwa projekty ustaw. Pierwszy, należący do deputowanego „Swobody” Lewczenki, o numerze 2066a, lakoniczny i prosty. Przewiduje restrykcyjną blokadę handlową na wszystkich terytoriach okupowanych, wraz z zakazem jakichkolwiek dostaw na tamte terytoria i zakupu towarów z tamtych terytoriów.  Projekt zakazuje „zawierania umów zgodnie z którymi u osób fizycznych i podmiotów prawnych, które są zarejestrowane lub prowadzą działalność gospodarczą na  tymczasowo okupowanych terytoriach, wynikają jakiekolwiek zobowiązania wobec podmiotów działalności gospodarczej”.

Drugi, o numerze 2004а,  przygotowany został przez szeroki krąg deputowanych ludowych (głównie z frakcji pro-rządowych) na czele z Parubijem i przewiduje „wniesienie zmian do ustawy o zapewnieniu praw i swobód obywatelom oraz porządku prawnego na tymczasowo okupowanych terytoriach Ukrainy w celu wzmocnienia kontroli przepływu osób i towarów (dóbr) przez tymczasowo okupowane terytorium Ukrainy”. W gruncie rzeczy chodzi o poprawki do ustawy z kwietnia 2014 roku, która określa stosunek Ukrainy do okupowanego przez Rosję Krymu.

Zakres tej ustawy proponuje się poszerzyć o okupowany Donbas, ale także uzupełnić o szereg restrykcyjnych innowacji. Wśród nich znajduje się m.in. następujący zapis: „Zabrania się przewozu towarów na tymczasowo okupowane terytorium lub z tymczasowo okupowanego terytorium. Osobom fizycznym wolno przewozić tylko rzeczy osobiste, prywatne środki transportu oraz towary na potrzeby prywatne, rodzinne lub inne nie związane z wykonywaniem działalności gospodarczej”.

Projekt ustawy numer 2004а proponuje np. wprowadzenie możliwości wjazdu obywateli Ukrainy tylko „za specjalnym zezwoleniem, przez punkty kontrole wejścia i wyjścia”, nie tylko w poszczególnych regionach Obwodów Donieckiego i Ługańskiego, ale także na Krymie. Cudzoziemców zamierza się nie wpuszczać na okupowane terytoria w ogóle (za wyjątkiem przedstawicieli OBWE, Czerwonego Krzyża „i innych organizacji międzynarodowych, które działają w porozumieniu z Ukrainą”). Zaproponowano także zniesienie ustawy o utworzeniu wolnej strefy ekonomicznej „Krym”, a także o specyfice działalności gospodarczej na tymczasowo okupowanym terytorium Ukrainy.

W istocie w przypadku przyjęcia tej ustawy zostałaby wprowadzona blokada gospodarcza Donbasu i Krymu – oba terytoria okupowane znalazłyby się na jednym poziomie, nieważne, że Krym został zaanektowany przez Rosję, a „DNR” i „LNR” formalnie uważają się za suwerenne „republiki”. Jest jednak jasne, że władze ukraińskie nie spieszą się z popieraniem takich drastycznych sankcji wobec okupowanych terytoriów i ich mieszkańców. Jakie by nie były usprawiedliwienia rządzących, nie brakuje krytyków, którzy widzą w tym przede wszystkim interesy polityków.

Rozpatrzenie ustawy numer 2004а utknęło na poziomie komitetu. Główny departament naukowo-ekspercki Rady Najwyższej zaznaczył, ze projekt ustawy wymaga dopracowania. Tego samego zdania jest też szef Donieckiej Administracji Obwodowej, Pawło Żebriwskij.

„Rozumiem, że dzisiaj kluczowa sprawa dla Ukrainy to nie pozwolić okupowanym terytoriom nadal zarabiać pieniędzy, aby móc kontynuować wojnę wykorzystując produkcję, która jest wytwarzana zarówno na ich terytorium jak i na naszych. W tym samym czasie część produktów, które nie są przeznaczone dla tych celów (leki, żywność), moim zdaniem powinny być tam dostarczane. Wszystko to musi być jednak ściśle regulowane i reglamentowane” – powiedział Żebriwskij, doświadczony menedżer, który przyszedł do polityki z biznesu, a w ubiegłym roku walczył w szeregach Sił Zbrojnych Ukrainy w Donbasie w randze sierżanta.

Wnioski

Kwestia relacji gospodarczych z terytoriami kontrolowanymi przez separatystów jest skomplikowana i złożona. Hybrydowa, tak jak hybrydowa jest cała wojna, znana również jako „operacja antyterrorystyczna”. W niektórych przypadkach niemożliwe jest, aby nie współpracować z „DNR/LNR”. Istnieje jednak wiele przypadków, w których taka „współpraca” to nic innego jak tylko wspieranie terrorystów i okupantów.

Nie ma wątpliwości, że ta kwestia wymaga zrównoważonego podejścia oraz regulacji prawnych.

Jest mało prawdopodobne, że Kijów odważy się uchwalić decyzję w sprawie całkowitej lub przynajmniej bardzo restrykcyjnej blokady gospodarczej okupowanych terytoriów. Prawdopodobnie inicjatywę izolacji „nowotworu” można rozpatrywać jako mechanizm nacisku na kierownictwo separatystów oraz ich zwierzchników na Kremlu, aby bojownicy zredukowali agresję.

Fakt, że nawet po najbardziej zaciekłych walkach, na pełną skalę, sieci współpracy z „DNR/LNR” nie zostały zerwane, świadczy o najważniejszym: Ukraina to jeden i niepodzielny organizm, jedna część, która nie może w pełni istnieć bez drugiej, nawet w obliczu jej poważnej choroby.

Dmytro Lychowij

Tłumaczenie: Nataliia Sokolova

Fot. mil.gov.ua

Share Button

Tymczuk: Przygotowano nowy scenariusz separatystyczny, weźmie w nim udział Achmetow

Share Button

sprotyvW kilku punktach osadniczych o strategicznym znaczeniu w obwodzie donieckim i zaporoskim rozgrywa się nowy separatystyczny scenariusz, w którym główną rolę gra oligarcha Rinat Achmetow.

Wiadomość tę przekazał na portalu Facebook deputowany do Rady Najwyższej oraz szef Centrum Badań Wojenno-Politycznych Dmytro Tymczuk powołując się na doniesienia grupy Informacyjny Opór.

„Grupa Informacyjny opór otrzymała ostateczne potwierdzenie tego, iż w kilku punktach osadniczych o strategicznym znaczeniu w obwodzie donieckim i zaporoskim rozgrywa się nowy separatystyczny scenariusz… Zgodnie z naszymi danymi, w scenariuszu tym odegra kluczową rolę nie przywódca DRL, jak twierdzi sztab ATO, lecz pewien ukraiński oligarcha, który istotnie oparł na swoim biznesie mechanizm realizacji nowego separatystycznego scenariusza. Jest to ten sam oligarcha, który jeszcze niedawno przyjeżdżał do Doniecka i prowadził negocjacje z przywódcami DRL, choć zawzięcie zaprzecza” – oświadczył Tymczuk.

Polityk dodał również, że informacja ta została przekazana odpowiednim strukturom państwowym.

Przypomnijmy, że niedawno hakerzy z „Anonimowej Międzynarodówki” (znani jako „Szałtaj-Bołtaj”) opublikowali korespondencję pracowników tzw. „Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwa DRL” oraz „prokuratury”. Mowa w niej o bliskich stosunkach Achmetowa i Janukowycza z bojownikami DRL.

Z treści korespondencji wynika, że w październiku 2014 roku, w Doniecku Avhmetow odbył tajne spotkanie z przywódcami DRL, m.in. z Zacharczenką.

Pełny tekst artykułu dostępny na portalu Wschodnik.pl

 

Share Button

Tydzień 31 sierpnia – 4 września w gospodarce Ukrainy: Start walutowej liberalizacji, reformy podatkowe i ciąg dalszy „walki” z inwestorami

Share Button

biznesOsiągnięcia w zakresie restrukturyzacji zewnętrznych długów Ukrainy, które miały miejsce w ubiegłym tygodniu, zaspokoiło rynek finansowy i pomimo wstępnych uzgodnień, wzbudziło wiarygodność w odbudowie gospodarki. Pierwszym potwierdzeniem tego, był początek liberalizacji ograniczeń na rynku walutowym od Narodowego Banku, wzrost rezerw złota i dewiz w kraju, a także zainteresowanie znaczących instytucji europejskich do ukraińskiego systemu bankowego.

Złagodzenie ograniczeń operacji walutowych na Ukrainie miało miejsce po raz pierwszy od czasu przejawów sytuacji kryzysowych w gospodarce po zmianie władzy. Do tego czasu, kontrola operacji walutowych stawała się coraz większa i większa. W tym samym czasie, zniesienie ograniczeń stało się raczej symbolicznym pierwszym krokiem – legalnie kupić walutę lub przesłać ją za granicę było i nadal jest dość trudno. Najbardziej zauważalnym krokiem do liberalizacji stało się zwiększenie przyjętego na początku 2014 roku dziennego limitu na wypłatę waluty obcej z rachunków bankowych z 15 do 20 tysięcy hrywien. To ograniczenie, oprócz powstrzymania odpływu środków z systemu bankowego, w ostatnim czasie stało się przeszkodą do pozyskania depozytów walutowych. Przecież nikt nie chce i nie będzie bez ograniczeń wpłacać środków do kasy, a na koniec okresu „wyciągać” je po 620 dolarów dziennie, czasem „rozciągając przyjemność” na kilka tygodni. Także kwestia ceny nie ma takiego znaczenia, gdyż stopy procentowe depozytów w walutach obcych są znacznie niższe niż stawki na depozyty w walucie krajowej. Biorąc to wszystko pod uwagę, z banków wycieka i waluta, i hrywna – przecież w warunkach wysokiego ryzyka niestabilności kursu wymiany, znacznie łatwiej wypłacić hrywny, kupić walutę i umieścić je pod poduszką i mieć stały dostęp do środków, potencjalny dochód w walucie krajowej pomimo wahania kursów walutowych i brak ryzyka z problemami systemu bankowego. Oczywiście, podniesienie limitu na jakieś 200 dolarów nie rozwiąże problemu, ale przynajmniej zrobiono pierwszy krok.

Liberalizacja innych ograniczeń walutowych dotyka przede wszystkim przedsiębiorstwa. Narodowy Bank pozwolił firmom w przypadku składania ofert na zakup waluty obcej nie brać pod uwagę salda środków na rachunkach w walutach niewymienialnych i zwolnił ich od obowiązku za każdym razem przedstawiać wymagane zaświadczenie Państwowej Służby Fiskalnej o niezaleganiu w płaceniu podatków. Ponadto, od teraz nie podlega obowiązkowej sprzedaży 75% obrotów dewizowych kwoty w walucie, zwrócone z inicjatywy banku zagranicznego w ciągu dwóch dni. W tym samym czasie nie było anulowane najważniejsze ograniczenie, które dotyczy wszystkich obywateli Ukrainy, którzy chcą kupić walutę obcą, – jak i wcześniej, w bankach i kantorach można kupić walutę na nie więcej niż 3000 hrywien (127 dolarów) dziennie z koniecznością przedstawienia i kopiowania dowodu osobistego. Wcześniej w Narodowym Banku mówili, że ograniczenia będą likwidowane stopniowo, odpowiednio do poprawy sytuacji na rynku i w sektorze – miejmy nadzieję, że już wkrótce sytuacja się poprawi na tyle, że liberalizacja będzie kontynuowana.

Pełny tekst artykułu dostępny na portalu Wschodnik.pl

 

Share Button

Ukraina spłaciła wszystkie bieżące zobowiazania finansowe

Share Button

jaceniuk_unn.com.uaKijów, 7 września, UNN. Premier Ukrainy ogłosił podczas posiedzenia Rady stabilności finansowej, że udało się spłacić wszystkie aktualne zobowiązania finansowe.

Zgodnie z porozumieniem z Komitetem kredytodawców umożono również 4 miliardy dolarów długu, a spłatę odsetek odsunięto w czasie na 4 lata. W pracach Komitetu nie brała udziału Rosja.

„Uważamy, że ten dług powinien być restrukturyzowany. Przedstawiliśmy warunki i innych dla Rosji nie będzie. Dlatego niech strona rosyjska określi dalszy los tego kredytu, która dała Janukowyczowi za niepodpisanie umowy o stowarzyszeniu z Unią Europejską” – powiedział A. Jaceniuk.

„Mało kto spodziewał się jeszcze półtora roku temu że nasz system finansowy wytrzyma” – podkreślił Jaceniuk. Działania ukraińskich władz zostały również pozytywnie ocenione przez szefową MFW, Cristine Lagarde.

Na podstawie: unn.com.ua

 

Share Button

Bojkot przeciwko wojnie

Share Button

11910704_876776372357500_1371928872_n„Rosyjskie zabija” – z takim hasłem pół roku temu na Ukrainie rozpoczął się ekonomiczny bojkot towarów wyprodukowanych w Rosji. Potem były masowe flash moby na ulicach i w supermarketach, akcje pod oddziałami banków i na stacjach paliw. W rezultacie wiele dużych sieci i drobnych sklepów zaczęło oznaczać towary okupanta specjalnym znaczkiem z flagą Rosji, a część sklepów zupełnie zrezygnowała z tych produktów, a straty z powodu spadku sprzedaży rosyjskich towarów na Ukrainie w ciągu ostatniego roku szacowane jest na miliardy hrywien.

W tym miesiącu ukraiński rząd uchwalił drugi pakiet sankcji wobec Rosji i skierował go do rozpatrzenia przez RBNO. Pierwszy pakiet funkcjonuje jeszcze od września 2014 roku. Jak poinformował premier Ukrainy Arsenij Jaceniuk, tymi dwoma pakietami rząd proponuje zastosować sankcje wobec 1124 osób fizycznych oraz 156 osób prawnych. Jednak według zapewnień ekspertów, o wiele bardziej skuteczne w czasie trwania wojny okazują się być nie pakiety sankcji rządowych a właśnie obywatelski ruch bojkotowy.

Od wroga wewnętrznego do wroga zewnętrznego

Wszystko zaczęło się jeszcze w grudniu 2013 roku podczas Euromajdanu. Grupa aktywnych Lwowian stworzyła na serwisie społecznościowym Facebook stronę ekonomicznego bojkotu. Co prawda wówczas bojkotowano nie rosyjskie towary a firmy, które miały powiązania z nazwiskami deputowanych do Rady Najwyższej będącej wówczas przy władzy Partii Regionów: wielkie sieci supermarketów, aptek, banków, producentów żywności i sprzętu AGD.

Na początku wiosny, po aneksji Krymu i pierwszych zamieszkach na Wschodzie Ukrainy aktywiści przeszli do bojkotu rosyjskich towarów. Rozpoczęli od gromadzenia informacji, które rosyjskie marki sprzedawano w ukraińskich sklepach. Później drukowali ulotki i rozdawali wśród Lwowian. Główne na co był kładziony nacisk to kod kraju producenta. Zachęcano ludzi do uważniejszego przyglądania się produktom: jeżeli kod kreskowy zaczyna się od 46 to oznacza, ze towar został wyprodukowany w Rosji.

„W Europie ekonomiczne bojkoty są bardzo częste. Ale w odróżnieniu od naszego rzadko miały podtekst polityczny. nie były takie długotrwałe albo też nie podlegała pod nie tak duża grupa towarów” – wyjaśnia jeden z liderów bojkotującego ruchu, Oleh Radyk.

Aby zwrócić uwagę na problem aktywiści nie gardzili i radykalnymi metodami oraz akcjami. Lwowianom zapadła w pamięć akcja, kiedy do supermarketu z rosyjskimi towarami wpuszczono kilkadziesiąt szczurów. Nie mniej szumu było wokół flash mobu z wylewaniem rosyjskiej wódki do kanalizacji, czy rozwieszaniem damskich majtek na witrynach rosyjskiego banku.

W lipcu zeszłego roku aktywiście wsparli na poziomie władz miasta: Lwów był jedynym miastem Ukrainy, gdzie sprzedawców zobowiązano do specjalnego oznakowania produkcji. Lwowska rada miasta przyjęła uchwałę o znakowaniu towarów rosyjskiej produkcji, która zobligowała przedsiębiorców do oznaczania towarów wytwarzanych w Federacji Rosyjskiej. Według Oleha Radyka, w kilku miastach, takich jak Połtawa, Kijów czy Iwano-Frankiwsk panuje podobna tendencja, ale nie wszyscy stosują się do tych zaleceń.

„Pomimo zobowiązania, nawet we Lwowie faktycznie oznaczany jest tylko co drugi produkt – mówi Oleh Radyk. Teraz, gdy „Gospodarczy ruch bojkotowy” został zarejestrowany jako organizacja pozarządowa, będziemy składali skargi na sprzedawców do wszystkich instancji i będziemy domagali się nawet pozbawienia licencji. Pozbędziemy się ich, będziemy nękać i tak dalej. Faktycznie minął rok od przyjęcia uchwały i sprzedawcy zaczęli ulegać. Duże sieci pozostawili rosyjskie towary. W większości to produkcja wielkich firm, które mają możliwości płacić łapówki, podkupować sprzedawców itd. Małym producentom trudno jest być konkurencyjnym.

Najłatwiej było z produktami żywnościowymi, najtrudniej z chemią

Według statystyk, obecnie bojkot ekonomiczny rosyjskich towarów popiera ponad 80% Lwowian. Jednak im dalej na wschód Ukrainy tym mniejsza jest ta liczba. W obwodzie ługańskim, według Oleha Radyka, to tylko około 25% populacji.

Zgodnie z tym co mówią uczestnicy ekonomicznego ruchu bojkotowego, najłatwiej było wycofać z półek sklepów rosyjskie produkty spożywcze. W większości zostały zamienione przez analogiczne produkty pochodzenia europejskiego. A to co najtrudniejsze to chemia gospodarcza i środki kosmetyczne. Rosyjskie towary są znacznie tańsze niż zachodnie odpowiednie i przez to o wiele bardziej konkurencyjne.

Jednocześnie, jak twierdzą aktywiści, najtrudniej jest przekonać do wyrzeczenia się rosyjskich towarów przedstawicieli dużych sieci. Choć jak stwierdzają sami sprzedawcy, nie jest to takie straszne jak się wydaje na początku. Według Bohdana Kozaka, prezesa TMC „Lvivholod” do którego wchodzi sieć sklepów „Rukawyczka”, rezygnując z rosyjskich towarów przygotowywali się na ogromne straty, a okazało się, że bez towarów agresora można i pracować i rozwijać się dalej. Dziś „Rukawyczka” jest pierwszą, i na razie jedyną, ukraińską siecią sklepów, która zupełnie zrezygnowała ze sprzedaży rosyjskich produktów.

„To nasze stanowisko obywatelskie” – mówi Bohdan Kozak „Nasi pracownicy przebywają w strefie ATO, nieustannie pomagamy ukraińskim żołnierzom. Jak w takiej sytuacji można sprzedawać rosyjskie towary? Możliwość zupełniej rezygnacji z rosyjskich produktów zaczęliśmy rozpatrywać ponad rok temu. Na początku wydawało się nam, że trudno będzie zrealizować to, co zaplanowaliśmy. Przeprowadziliśmy inwentaryzację całego asortymentu sieci pod względem kodów kreskowych kraju pochodzenia oraz informacji zgodności towarów. A później zaczęliśmy prowadzić negocjacje z dostawcami. Pamiętam, że najwięcej trudności było z chemią gospodarczą. To kolejny raz ujawniło problemy: wiele transnarodowych korporacji wybudowało swoje fabryki w Rosji, a nie na Ukrainie. Ale jednocześnie posiadają swoją produkcję w Polsce, na Słowacji i w Czechach. Zwróciliśmy się do nich, żeby przywozili towar powiedzmy z Polski. Na początku ignorowali nasze wymagania, a potem dostawcy zrozumieli, że nie zrezygnujemy. I jeśli nie znajdziemy zrozumienia z ich strony to mogą stracić rynek zbytu. Oprócz tego odkryliśmy dla siebie wielu ukraińskich producentów. Niczego nie straciliśmy jeśli chodzi o dochody” – komentuje Bohdan Kozak.

Miliardy strat

Straty rosyjskich producentów z powodu zmniejszenia sprzedaży na Ukrainie, według ocen ekspertów stanowią około 1 miliard dolarów. Dyrektor ukraińskiego stowarzyszenia dostawców sieci handlowych, Oleksij Doroszenko powiedział, że będą one nadal rosnąć.

„Zeszłego roku sieci zaczęły prosić producentów o niedostarczanie towarów z rosyjskich fabryk a z polskich i węgierskich. Na przykład w firmie „Ferrero” obecnie nie ma zupełnie na Ukrainie towarów z Federacji Rosyjskiej. Inne firmy zmieniły tylko część produkcji. Ale u nich często pojawiały się problemy z certyfikatami lub z przewiezieniem produktów przez granicę. Nieoficjalnie zaproponowano im zamienić je na europejskie odpowiedniki. Obecnie możemy powiedzieć, że na naszym rynku pozostało nie więcej niż 1-2% rosyjskich produktów spożywczych podczas gdy na początku roku było ich 7-8% . Sankcje objęły również producentów odzieży i obuwia. Wcześniej około 10% rynku odzieży była to odzież z FR. W tym czasie wiele marek odeszło z rynku ukraińskiego, część ograniczyły obecność. Pozostała część nie więcej niż 1-2% . Najwięcej chemii i kosmetyków, ale sądzę, że i w tej sferze kwestia zostanie rozwiązana. Można powiedzieć, że podczas zeszłego roku straty z powodu spadku sprzedaży rosyjskich towarów na Ukrainie stanowiły co najmniej miliard dolarów: mniej więcej połowa to produkty spożywcze, reszta odzież, obuwie itd. Ale w tym roku będą większe, ponieważ włączyliśmy do statystyk międzynarodowe firmy, które przestały importować produkty z Rosji” – powiedział Oleksij Doroszenko.

Podczas gdy na ogólnoukraińskim poziomie liczone są miliardy strat, na poziomie miast aktywiści mówią, że to nie jest wystarczające. Ponieważ często, aby sprzedać produkty okupanta, ucieka się do sztuczek. Na przykład producenci piszą kraj produkcji małymi literami, tak że trudno jest odczytać. Inna popularna metoda – największymi zniżkami są obejmowane towary właśnie pochodzenia rosyjskiego.

„Dziś nie widzimy celowości przekonywać kogoś do konieczności bojkotu. Wszystko i tak jest jasne. Obecnie będziemy raczej przechodzić do akcji i ujawniać, które firmy są rosyjskie. Ludzie nie zawsze to wiedzą. Na przykład niedawno Polskę opuściła sieć Centro. To chińskie buty, na których zarabiają Rosjanie. W najbliższych akcjach będziemy o tym mówić. Pod bojkot wejdą również ukraińskie firmy, którzy mają rosyjskich właścicieli. Chodzi przede wszystkim o wodę mineralną „Morszynska”. Są także plany bojkotowania rosyjskich artystów, którzy występują w naszych klubach” – mówi Oleh Radyk. Przy czym na pytanie, czy nie zmęczył się jeszcze bojkotowaniem żartem odpowiada: „Dobrze że nie walczymy z Chinami, bo zrezygnować z ich towarów byłoby naprawdę trudno”.

Foto: Facebook „Ekonomiczny ruch bojkotowy”

Myroslawa Iwanyk

Share Button

Fotoreportaż: Modernizacja przejścia granicznego w Korytnicy

Share Button

1

Funkcjonariusz, który stracił psa w czasie walk w Donbasie otrzymuje pod opiekę szczeniaka

2

Szef Państwowej Służby Granicznej Ukrainy przekazuje szczeniaka sierżantowi Stepanowi Sajczukowi

3

Komendant Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej RP Waldemar Skarbek podczas wystąpienia na uroczystości otwarcia zmodernizowanego przejścia granicznego

4

Występ dzieci z lokalnej szkoły

5

Duchowni przekazali pogranicznikom ikonę i poświęcili pomieszczenia

6

Młodzi „paparazzi”

7

Uroczyste przecięcie wstęgi

8

Widok na placówkę graniczną z wieży obserwacyjnej

9

Magazyn sprzętu funkcjonariuszy PSGU

10

Siłownia

11

Sypialnia

12

W oczekiwaniu na święto

13

Nowe garaże dla pojazdów; placówka posiada ich 14

14

Termowizory i inny sprzęt optyczny

15

Quad na wyposażeniu jednostki

16

Ogółem na wyposażenie placówki PSGU „Korytnica”, zmodernizowanej w ramach projektu międzynarodowej pomocy techniczej „Rozwój nowoczesnej infrastruktury jednostek Służby Granicznej” w ramach Programu Współpracy Transgranicznej Polska-Białoruś-Ukraina wydano 7,5 mln hrywien

Zdjęcia: Andrij Polikowski

Share Button

Łucenko: zmiany do Konstytucji pomogą wywierać nacisk na Rosję

Share Button

Jurij_ŁucenkoLider partii Blok Petra Poroszenki, Jurij Łucenko w wywiadzie dla telewizji 1+1 tłumaczył, że wniesienie zmian do Konstytucji Ukrainy w sferze wprowadzenia cech samorządu terytorialnego w niektórych rejonach obwodu ługańskiego i donieckiego są konieczne dla wsparcia i zwiększenia nacisku światowych sankcji na Rosję.

Łucenko przypomniał, że zaraz po głosowaniu 31 sierpnia nowe sankcje wobec Rosji wprowadziły USA, a UE zgodziła się je przedłużyć do 15 marca 2016 roku (w pierwszym wariancie miały obowiązywać do 15 września 2015 roku).

„Zapis dotyczący szczególnego porządku na Donbasie (który a propos nie funkcjonuje) jest ceną za kontynuowanie sankcji przeciwko Putinowi” – podkreślił Łucenko.

Po rozmowie z delegacją UE Łucenko poinformował, że Ukraina nie może zerwać umowy z Mińska, ponieważ wówczas UE nie będzie miała podstaw do utrzymania sankcji wobec Rosji. „Wszyscy są świadomi, że Putin nie realizuje mińskich porozumień, ale tak sytuacja jest nam potrzebna, aby wprowadzać sankcje. To drugi front, którego potrzebujemy” – powiedział Jurij Łucenko.

Na podstawie: pravda.com.ua

Fot. pl.wikipedia.org

Share Button

Powstanie grupa robocza ds. statusu Krymu

Share Button

tatarzyLider krymskotatarskiego Medżlisu Refat Czubarow podczas spotkania z mieszkańcami Krymu poinformował o powstaniu specjalnej grupy roboczej, która będzie pracować nad zmianami do Konstytucji Ukrainy w sprawie określenia statusu Autonomicznej Republiki Krymu.

Zaznaczył, że w Konstytucji Ukrainy powinien być określony status Krymu jako narodowo-terytorialnej autonomii w oparciu o prawa rdzennych mieszkańców Krymu – Tatarów Krymskich na samostanowienie.

„Stworzymy grupę roboczą do spraw Autonomicznej Republiki Krymu. (…) Myślę, że w najbliższym czasie tak grupa powstanie i rozpocznie etap bezpośredniej pracy nad zmianami do dziesiątego rozdziału Konstytucji” – zadeklarował Czubarow.

Na podstawie: pravda.com.ua

Share Button

Petro Poroszenko zaprosił prezydenta RP do odwiedzenia Ukrainy

Share Button

szczerski_poroszenkoKijów, 4 września, UNN. Prezydent Ukrainy podczas spotkania ze specjalnym wysłannikiem prezydenta RP, ministrem Krzysztofem Szczerskim zaprosił Andrzeja Dudę do odwiedzenia Ukrainy.

Prezydent wyraził wdzięczność stronie polskiej za niezmienne wsparcie i solidarność we wspieraniu interesów Ukrainy na forum międzynarodowym, zwłaszcza w Unii Europejskiej. Podczas spotkania omówiono także kwestie m.in. współpracy wojskowej, w tym związane z powołaniem brygady litewsko-polsko-ukraińskiej.

Podczas spotkania omówiono także „mapę drogową” relacji Polski i Ukrainy w najbliższym czasie.

„Reforma decentralizacyjna na Ukrainie bazuje na polskim modelu zmian i została przygotowana z udziałem polskich ekspertów” – powiedział podczas spotkania z Krzysztofem Szczerskim prezydent Ukrainy.

Na podstawie: unn.com.ua

Fot. @poroshenko

Share Button

We Lwowie rozpoczął się IV polsko-ukraiński „Festiwal Partnerstwa”

Share Button

festiwalW tym roku równolegle z festiwalem odbywa się III Kongres Kultury Partnerstwa Wschodniego, który po raz pierwszy odbywa się na Ukrainie.

Dzisiaj, 4 września we Lwowie Festiwal zostanie uroczyście otwarty. Potrwa do 6 września. Wydarzenie to, zainicjowane przez konsulat RP we Lwowie w 2012 roku sprzyja rozwojowi współpracy kulturalnej pomiędzy Polską a Ukrainą, przede wszystkim polskich miast i województw oraz Lwowa i obwodu lwowskiego.

Jak zaznaczają organizatorzy, główny cel festiwalu to zwrócić uwagę Polaków i Ukraińców na to, że w tym trudnym czasie warto podtrzymywać dobrosąsiedzkie relacje, wymieniać się doświadczeniem i pomysłami.

Program kulturalny zaprezentują m.in. polskie miasta: Warszawa, Kraków, Lublin, Rzeszów, Przemyśl i Łódź, a także województwa: podkarpackie, mazowieckie, lublińskie, warmińsko-mazurskie i śląskie. Tradycyjnie na lwowskim rynku odbędzie się także „Jarmark Partnerstwa”, gdzie znajdą się stoiska reklamowe polskich miast i województw – partnerów Lwowa i obwodu lwowskiego.

W ramach festiwalu i kongresu Lwów odwiedzą delegacje polskich miast i województw aby omówić możliwości współpracy dwustronnej w najważniejszych obszarach. Odbędą się także koncerty oraz program oświatowy. W dniu otwarcia na scenie wystąpią zespoły: T-Love, zespół Zyggi Jazz Band (Brzozów, woj. podkarpackie), Dominika Rusinowska Quartet (Przemyśl), Iapio (Gruzja). Kolejne koncerty są planowane na następne dwa dni.

Poza sceną planowane jest otwarcie wystawy malarstwa, które zaprezentuje województwo warmińsko-mazurskie, a miasto Lublin pokaże teatralną monodramę.

Ostatni blok Festiwalu będzie związany ściśle z III Kongresem Kultury Partnerstwa Wschodniego, który został oficjalnie otwarty w piątek, 4 września rano. Ukraina po raz pierwszy jest gospodarzem tego wydarzenia, poprzednie dwie edycje (2011 i 2013) odbyły się w Lublinie.

W otwarciu III Kongresu wzięli udział członek Rady Programowej Kongresu Kultury Zenovij Mazurik, kierownik Głównego departamentu ds. polityki społecznej Administracji Prezydenta Ukrainy Jurij Ruban, Konsul Generalny RP we Lwowie Jarosław Drozd, sekretarz ds. kultury Ministerstwa Kultury Mołdowy Andrzej Cziston, mer miasta Lublina Krzysztof Żuk i mer Lwowa Andrij Sadowyj.

W wydarzeniach Festiwalu i Kongresu weźmie udział ponad 500 artystów, przedstawicieli władz centralnych i samorządowych, działaczy organizacji pozarządowych, kół naukowych i mediów z 20 krajów.

Unikalną cechą Kongresu jest jego struktura, która nie ma kształtu typowego moelu naukowo-konferencyjnego: uczestnikom proponuje się równoprawny udział w spotkaniach roboczych i seminariach, co pozwala na otwartą dyskusję, bez zakładania z góry omówienia tych czy innych tez. Wnioski Kongresu staną się podsumowaniem pracy jego uczestników.

Tegoroczny Kongres poświęcony jest tematowi misji kultury w czasach kryzysu. Kongres będzie pracował w pięciu panelach tematycznych: „Kryzys europejskich wartości”, „Strach w kulturze/Kultura strachu”, „Sztuka jako katalizator zmian”, „Polityka kulturalna i ekonomia kultury” i „Komunikacja kulturalna”.

Źródło: city-adm.lviv.ua, epccongress.lviv.ua, dzyga.com

Share Button