Prezydent Wołodymyr Zelensky w dniach 31 sierpnia – 1 września złożył pierwszą oficjalną wizytę w Polsce. Wziął udział w uroczystościach upamiętniających 80 rocznicę wybuchu II wojny światowej. Rozmowy z polskimi władzami nazwał „przełomem w relacjach” pomiędzy oboma krajami. Podczas rozmów z prezydentem Polski Andrzejem Dudą ustalono, że konieczne jest rozwiązanie spornych kwestii historycznych: odblokowanie prac ekshumacyjnych na Ukrainie, a także uporządkowanie ukraińskich miejsc pamięci w Polsce. Czy Kijów zgodzi się na jednostronne ustępstwa wobec Warszawy w kwestiach historycznych i jak były już szef ukraińskiego IPN Wołodymyr Wiatrowycz ocenia te kwestie – o to polukr.net zapytał samego Wołodymyra Wiatrowycza.
Prezydent Zelensky podczas wizyty w Warszawie obiecał, że Ukraina będzie ponownie wydawać pozwolenia na prace ekshumacyjne. Wyraził także nadzieję, że ukraińskie miejsca pamięci w Polsce zostaną uporządkowane.
Próbuje się nam pokazać rozmowy pomiędzy Zelenskym a polskimi władzami jako coś nowego w relacjach polsko-ukraińskich. Mimo tego, stanowiska obu stron nie różnią się szczególnie od tego, o czym mowa była pomiędzy prezydentami Poroszenką i Dudą. Tak jak wtedy, tak samo i teraz, mamy to samo stanowisko – Ukraina jest gotowa znieść zakaz prac ekshumacyjnych. Kijów nigdy nie stawiał sobie za cel zatrzymanie wydawania takich pozwoleń. Był to jedynie sposób na zwrócenie uwagi strony polskiej na problem niszczenia ukraińskich miejsc pamięci w Polsce.
Ukraina jest gotowa na wznowienie wydawania zgód na prace poszukiwawcze, ale chce widzieć także kroki ze strony polskiej, zmierzające do odbudowania przynajmniej jednego z ukraińskich miejsc pamięci. Konkretnie, w Werchacie (pomnik w wiosce w pobliżu granicy z Ukrainą został zniszczony w 2016 roku; krzyż na mogile 13 żołnierzy UPA został postawiony w 1993 roku; odpowiedzialność za akt wandalizmu wzięli na siebie członkowie organizacji „Obóz Wielkiej Polski” – przyp. polukr.net). Pomnik ten jest ochraniany przepisami polsko-ukraińskiej umowy i został postawiony legalnie. Takie stanowisko przedstawił w Warszawie prezydent Zelensky, a jest to kontynuacja stanowiska prezydenta Poroszenki, jak również linii wicepremiera Pawła Rozenki w rozmowach z ministrem kultury Polski, Piotrem Glińskim. Mamy więc ciągłość stanowisk. Czy strona polska odbuduje pomnik w Werchacie – trudno powiedzieć. Ale byłby to właściwy krok, jednostronne ustępstwa ze strony ukraińskiej to pomyłka. Oznaczałoby to, że naciski ze strony Warszawy na Kijów są skuteczne. Tym samym byłby to sygnał nie tylko dla polskich polityków, ale także dla rumuńskich i węgierskich, czy nawet rosyjskich, że takie działania są skuteczne. Dla poprawy stosunków polsko-ukraińskich podobne wzajemne kroki są konieczne.
Jeśli mowa o partnerskich relacjach pomiędzy Ukrainą i Polską, to nie mogą one być elementem dominacji jednej strony nad drugą. Partnerstwo jest dla równych podmiotów. Jeśli mówimy o jednostronnych ustępstwach, jest to dominacja jednej strony nad drugą. Strona, która dominuje, może mieć nowe pretensje do słabszego partnera i oczekiwać kolejnych ustępstw. Kwestie historyczne w relacjach polsko-ukraińskich nie powinny być traktowane w sposób polityczny. Dziwi to, że kwestie, które można rozwiązać na poziomie IPN Polski i Ukrainy znalazły się na poziomie prezydenckim. To szkodzi rozwiązywaniu problemów. Tematy historyczne wpływają negatywnie na relacji polsko-ukraińskie. Strona polska od 2017 roku stara się powiązać kwestię rozwiązania kwestii ekshumacji z szerszym kontekstem relacji dwustronnych. Do kwestii związanych z bezpieczeństwem, gospodarką, współpracą wojskową. Ta strategia może okazać sie efektywną, ale jest błędną i daleką od budowy partnerskich relacji.
Zapewne IPN w informacji przed wizytą prezydenta Zelenskiego w Warszawie przygotował opis wszystkich kwestii spornych w historycznych dyskusjach pomiędzy Polską a Ukrainą?
Tak, oczywiście. Ponadto, propozycja Zelenskiego w sprawie zbudowania pomnika pojednania na granicy polsko-ukraińskiej to także idea naszego IPN, którą wcześniej przedstawiliśmy i promowaliśmy – od 2014 roku.
Jaki może być postęp w dialogu historycznym pomiędzy Polską a Ukrainą, jeśli wejdą w życie obietnice prezydentów Zelenskiego i Dudy złożone w Warszawie?
Wówczas będzie można poradzić sobie z problemem, który jest dotąd nierozwiązany – ekshumacje. Ten problem został rozdmuchany przez polskich polityków, którzy niestety uważają za możliwe i potrzebne zarabiać na nim swoje polityczne dywidendy. Polscy politycy i media niewłaściwie przedstawiają tą sprawę. Chodzi nawet o terminologię. W polskich mediach mowa jest cały czas o zastosowaniu przez Ukrainę „moratorium na prace ekshumacyjne”. Nie ma faktycznie żadnego moratorium i nigdy nie było. Chodzi o pozwolenia na prace dla polskich naukowców na Ukrainie. Różnica między jednym a drugim jest zasadnicza. Jeśli mowa o ekshumacji, to mamy na myśli znalezione szczątki, które ktoś zabrania pochować zgodnie z obrządkiem chrześcijańskim. Tak przedstawiają to polskie media. Natomiast jeśli mowa jest o pracach poszukiwawczych, to w ich rezultacie mogą, ale nie muszą być znalezione szczątki ludzkie. Od tego zależy, czy będzie potrzebny pochówek. Mowa o ekshumacjach jest po to, by pokazać antychrześcijańskie stanowisko strony ukraińskiej, która rzekomo zabrania pochówku zmarłych. Równolegle, antychrześcijańskim jest stanowisko tych polityków w Polsce, którzy nie chcą wyrazić zgody na odbudowę zniszczonych w Polsce ukraińskich grobów. O tym jednak w polskich mediach nie słychać.
To, że Zelensky wspomniał w Warszawie o tysiącach Ukraińców, którzy we wrześniu 1939 roku walczyli w szeregach Wojska Polskiego to też „podpowiedź” IPN?
Tak i jest to całkowicie właściwie wskazana teza na rocznicę wybuchu II wojny światowej. Cały czas powtarzamy, że IPN Ukrainy od 2014 roku w swojej wizji mówienia o tej wojnie stara się demontować postradzieckie mity. Jak choćby ten o Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej. Jednym z elementów tych działań jest pokazanie różnych doświadczeń Ukraińców, którzy służyli w różnych armiach. Także w polskiej. Uważamy za potrzebne mówienie o tysiącach Ukraińców, którzy już we wrześniu 1939 roku walczyli przeciwko nazistom. Dla nas to ważne, by sprostować rosyjski mit o tym, że II wojna światowa zaczęła się w 1941 roku.
W wyborach do Rady Najwyższej Ukrainy startował Pan z list partii byłego prezydenta Poroszenki. Obecnie rząd jest sformowany głównie z przedstawicieli partii prezydenta Zelenskiego. Czy prowadzicie dialog ws. dalszego kierowania IPN? (Wołodymyr Wiatrowycz odszedł ze stanowiska dyrektora IPN w połowie września br. – przyp. polukr.net).
Nie chodzi mi o pozostawanie na stanowisku szefa IPN za wszelką cenę. O wiele ważniejszym jest to, by IPN pozostał instrumentem polityki państwa co do pamięci narodowej. W tym kontekście rozmawiamy z nowymi władzami. Mam nadzieję uda się przekonać rząd, że ukraiński IPN to ważne narzędzie polityki i powinien dalej działać. To, co mówił prezydent Zelensky w Warszawie wskazuje, że rozumie on wagę kontynuowania tej polityki. Wiele z tego, co powiedział prezydent w stolicy Polski zgadza się z tym, co mówił ukraiński IPN w ciągu ostatnich pięciu lat.
Jakie ze swoich osiągnięć z ostatnich pięciu lat uznaje Pan za najważniejsze?
Po pierwsze otwarcie archiwów komunistycznych służb specjalnych. To pozwoliło wszystkim pracować z do niedawna tajnymi dokumentami. Po drugie to dekomunizacja i usunięcie nazw związanych z reżimem komunistycznym. Zmieniono nazwy blisko tysiąca miejscowości, tysięcy ulic, zburzono ponad 2,5 tysiąca pomników przedstawicielom totalitarnego reżimu. Po trzecie to zmiany w mówieniu o II wojnie światowej. Przeważnie ani politycy ani media u nas nie używają radzieckiego terminu „Wielka Wojna Ojczyźniana”. Rocznicę zakończenia II wojny światowej obchodzimy 8 maja jako dzień pamięci i przebaczenia, z nowym symbolem – czerwonym makiem. Po czwarte – to uznanie za uczestników walk o niezależność Ukrainy i nadanie odpowiedniego statusu wszystkim strukturom, które w XX wieku prowadziły walkę zbrojną lub innymi metodami o niezależność. PO piąte to ustawa o rehabilitacji ofiar represji politycznych, która pozwala większej liczbie ludzi zrzucić z siebie piętno przestępcy. Jeśli szerzej spojrzeć to także popularyzacja historii w ukraińskim społeczeństwie. Poziom zainteresowania znacząco wzrósł w ciągu ostatnich pięciu lat. Pokazaliśmy nowe, ciekawe metody tej popularyzacji – wydawnictwa popularnonaukowe, wystawy, gry planszowe, materiały audio i wideo. Udało się także przeprowadzić wiele ciekawych dyskusji wśród fachowców i w społeczeństwie na tematy związane ze stalinowskimi represjami, Wielkim Głodem, UPA czy Holocaustem.
A jakie były największe porażki?
Wielką stratą jest wstrzymanie prac Polsko-Ukraińskiego Forum Historyków. Ten format dyskusji pomiędzy naukowcami z obu krajów, który zaproponowaliśmy w 2015 roku był ciekawy i efektywny. Odbyło się pięć spotkań, na przemian w Polsce i Ukrainie. Zebraliśmy najlepszych fachowców w sferze historii relacji polsko-ukraińskich, prowadziliśmy gorące, ale produktywne dyskusje. Podobne spotkania eksperckie pomagają zrozumieć przeszłość. Niestety, elity polityczne w Polsce poszły drogą upolitycznienia tego tych dyskusji, praktycznie usuwając z dialogu historyków, a na ich miejsce wstawiając polityków: zaczęło się to faktycznie od przyjęcia przez polski Sejm uchwały o ludobójstwie ukraińskich nacjonalistów w 2016 roku. Następnie Sejm przyjął ustawę o Instytucie Pamięci Narodowej, faktycznie kończąc tym samym prace forum, jako że za zaprzeczenie „zbrodniom ukraińskich nacjonalistów na ludności polskiej” groziła odpowiedzialność karna. Obecnie część przepisów tej ustawy zmieniono. Mam nadzieję także na wznowienie tego formatu dialogu.
Jakie są plany IPN na najbliższy rok?
Kontynuujemy proces rehabilitacji ofiar represji politycznych, w ramach tych prac tworzymy regionalne komisje. Kolejne osoby składają wnioski o rehabilitację. To rozbudowany proces. Cieszę się, że w tym roku weszliśmy na regionalny poziom rozwoju IPN. Zaczęliśmy tworzyć przedstawicielstwa w różnych miastach Ukrainy – m.in. Charkowie i Dnieprze, a także w Odessie, Winnicy i Lwowie. Prowadzimy także liczne procesy popularyzujące historię, m.in. na temat ukraińskiej rewolucji w latach 1917-21.
Rozmawiał: Ihor Tymots