czwartek, 12 grudzień, 2024
pluken
Home / Wywiady / Ihor Semiwołos: Konferencja bliskowschodnia w Warszawie: raczej dyskusje, niż powstanie nowej antyirańskiej koalicji
Ігор Семиволос. Джерело: facebook.com/USPStudies
Ігор Семиволос. Джерело: facebook.com/USPStudies

Ihor Semiwołos: Konferencja bliskowschodnia w Warszawie: raczej dyskusje, niż powstanie nowej antyirańskiej koalicji

Share Button

W Warszawie w dniach 13 i 14 lutego odbywa się konferencja poświęcona budowaniu pokoju i bezpieczeństwa na Bliskim Wschodzie. Jej organizatorzy to Polska i USA. Zaproszono delegacje z ponad 70 krajów, swój udział potwierdziło blisko 60. Poza kwestiami wojen w Syrii i Iraku, w stolicy Polski będą omawiane kwestie związane z programem atomowym Iranu. USA jesienią 2018 roku wyszły z porozumienia z Iranem, które wycofywało sankcje w zamian za rezygnację z programu budowy broni atomowej. Unia Europejska zajęła inne stanowisko niż USA i pozostała w porozumieniu z Teheranem, wobec czego należy oczekiwać ograniczonej reprezentacji krajów takich jak Francja czy Niemcy. W Warszawie jest już obecny wiceprezydent Mike Pence i sekretarz stanu USA Mike Pompeo, swój udział zapowiedzieli także premier Izraela Beniamin Netanjahu oraz delegacje Arabii Saudyjskiej, Zjednoczonych Emiratów Arabskich i innych krajów Zatoki Perskiej. Nieobecni będą przedstawiciele Rosji i Chin – równolegle, Rosja organizuje 14 lutego wspólna konferencję z Turcją i Iranem poświęconą sytuacji w Syrii.

O sytuacji wokół konferencji opowiada polukr.net ekspert ds. Bliskiego Wschodu, Ihor Semiwołos.

Jakie znaczenie ma konferencja w Warszawie?

Kluczowy temat – to program atomowy Iranu i agresywna polityka zagraniczna tego kraju na Bliskim Wschodzie. Jesienią 2018 roku USA wyszły z porozumienia atomowego z Iranem i wprowadziły nowe sankcje wobec Teheranu. Od tego czasu dynamika negatywnych relacji pomiędzy Iranem i USA niezmiennie wzrastała. Możliwe, że na konferencji będą omawiane także inne tematy dotyczące Bliskiego Wschodu, jak np. konflikt w Syrii. Jednak najważniejsze rozmowy będą dotyczyć właśnie Iranu. To, że nie zaproszono przedstawicieli tego kraju oznacza, że będzie oni mowa niejako za plecami. To oczywiście rozjuszyło Teheran. MSZ Polski wyjaśniało, że powodem braku zaproszenia była właśnie agresywna reakcja strony irańskiej.

Polityki prezydenta Donalda Trumpa nie akceptują nie tylko tradycyjni wrogowie Ameryki, ale i sojusznicy europejscy. UE ustosunkowała się sceptycznie do konferencji. Część krajów Europy Zachodniej poszukuje mechanizmów, które pozwoliłyby im obejść amerykańskie sankcje wobec Iranu, tak, by móc kupować tam ropę. W Europie Zachodniej nie ma woli powrotu do reżimu sankcji i otwartej konfrontacji. Z drugiej strony UE rozumie, że Iran prowadzi agresywną politykę na Bliskim Wschodzie. Rezultaty tego szczytu będą raczej deklaratywnymi niż realnymi. Nie sądzę, by w Warszawie wypracowano nową politykę czy podejmowane decyzje, które będzie realizował ktokolwiek poza Stanami Zjednoczonymi. Nie oczekuję powstania antyirańskiej koalicji.

Część wschodnich krajów UE popiera politykę USA bardziej, niż kraje zachodnie. To podział w UE?

Tak i dotyczy on nie tylko kwestii Bliskiego Wschodu czy Iranu. Ten podział Europy na starą i nową, Wschodnią i Zachodnią trwa od dawna. Gdy wschodnia Europa silniej popiera politykę USA na świecie, zachodnia część, zwłaszcza Niemcy i Francja są dużo ostrożniejsze wobec polityki USA. Wśród zachodnioeuropejskich elit politycznych jest wiele antyamerykańskich nastrojów. Nie sądzę zatem, by stanowisko wobec Iranu jakoś szczególnie dodatkowo podzieliło Unię. Nie brak też wzajemnych podejrzeń pomiędzy Ameryką i starą Europą. Tramp stał się ulubionym „strachem” w Europie. Zachodni Europejczycy oczekiwali na kogoś w stylu Trumpa, by potwierdzić swoje obawy. Aktualne relacje pomiędzy UE i USA są potwierdzeniem tych fobii. Antyamerykanizm w Europie Zachodniej istniał w całej historii nowożytnej, na dlugo zanim prezydentem został Donald Trump. To skutek rozczarowań i kompleksów i innych obaw elit. Leżą one u postaw wartości liberalnych na zachodzie Europy, elity której nadal patrzą na USA jak na światowego żandarma. Elity, które są dziś u władzy w Europie formowały się przecież na barykadach 1968 roku (protesty ruchów lewicowych i komunistycznych, które miały miejsce w USA, Niemczech Zachodnich i Francji na tle wojny w Wietnamie).

Czy konferencja zmieni rolę i pozycję Warszawy na forum międzynarodowym?

Nie sądzę, by wpłynęła ona na pozycję polityczną Polski, która od dość dawna jest jednym z ważniejszych sojuszników USA w UE.

Czy konferencja w Soczi to odpowiedź na szczyt w Warszawie?

Nie, to osobne wydarzenie – kontynuacja konsultacji i rozmów, które trwają na przestrzeni ostatniego roku pomiędzy Rosją, Turcją i Iranem. Oczekuje się, że strony rozmów ustalą zarys umowy co do powojennej sytuacji w Syrii, w tym co do postanowień nowej konstytucji. Ma ona być etapem przejściowym i stać się częścią większego porozumienia co do przyszłości Syrii. Nie wiemy, jaki jest zakres porozumienia co do zasad, jakie mają obowiązywać w tym kraju po wojnie. Wszyscy uczestnicy twierdzą zgodnie, że Syria potrzebuje nowej konstytucji, nowego formatu porozumienia. Ci trzej gracze będą dążyć do wypracowania porozumienia, które pozwoli przyjąć nową konstytucję. Oczywiście, założenie jest takie, że terytorium Syrii pozostaje suwerenne i niepodzielne. Jednak w innych kwestiach jest wiele rozbieżności. Co wydarzy się dalej – nie wiadomo, także w odniesieniu do dalszej roli prezydenta Syrii, Baszara Asada, systemu wyborczego, podziału władzy. Strony rozmów nie chcą ujawniać swoich planów, podkreślając, że ochronę powinny uzyskać wszystkie grupy społeczne zamieszkujące w tym kraju.

Czy konferencja potwierdzi wzrost międzynarodowej roli Rosji, zwłaszcza w odniesieniu do Syrii ale i całego Bliskiego Wschodu?

Bezsprzecznie, rola Rosji w syryjskiej wojnie i w całym regionie rośnie cały czas, od momentu, gdy Rosjanie zaczęli walczyć po stronie syryjskiego dyktatora w 2015 roku.

Iran przez ostatnie lata, poprzez ugrupowania zbrojne, uczestniczy w konfliktach w sąsiednich krajach, tam, gdzie jest obecna ludność szyicka. Podobnie, Rosjanie wykorzystują ludność rosyjskojęzyczną w byłych krajach ZSRR. Czy ma miejsce wymiana doświadczeń pomiędzy Rosją a Iranem co do strategii i taktyki prowadzenia wojen w krajach trzecich?

Oczywiście, jakaś wymiana doświadczeń ma miejsce. Ale faktycznie „przyjaźń” pomiędzy Rosją a Iranem jest dość chłodna. Z jednej strony są sojusznikami. Z drugiej – konkurują o wpływy w Syrii, a także w innych krajach Bliskiego Wschodu. Nie do końca ufają sobie nawzajem. Jednak, wobec roli Rosji i jej obecności w Radzie Bezpieczeństwa ONZ czy OBWE, Iran jest zmuszony do powstrzymywania się od pretensji do sojusznika.

Czy Iran zbliżył się do możliwości uzyskania broni atomowej w ciągu pół roku, od kiedy Ameryka wyszła z porozumienia dotyczącego programu atomowego?

Nic się nie zmieniło. Wszystko, co dzieje się wokół programu atomowego Iranu to dyskusje. Sytuacja polityczna i ekonomiczna w tym kraju nie jest dobra. Choć Teheranowi udało się stłumić protesty wewnętrzne, to przypomina to nadal pływanie w mętnej wodzie, tylko pozornie spokojnej.

Równolegle widzimy w ostatnim czasie, że w konflikt w Syrii coraz aktywniej angażuje się Izrael. Tel Aviv prowadzi z sukcesem naloty na pozycje sił irańskich w Syrii. O ile wcześniej Izrael ograniczał się do gróźb czy w sposób mało widoczny wykonywał takie uderzenia, to teraz nawet nie stara się tego ukrywać. Premier Izrale Beniamin Netanjahu oficjalnie przyznał, że takie naloty są realizowane. Wielu wiąże tą otwartość z wewnętrznymi dążeniami politycznymi premiera do utrzymania władzy. Jednak fakt aktywnego ingerowania Izraela w syryjski konflikt to także wiadomość dla Teheranu, że Izrael zrobi wszystko, by zmniejszyć obecność Irańczyków w pobliżu swoich granic. To oznacza, że Iranowi nie udało się osiągnąć swojego celu – ostatecznie umocnić się w Syrii. Temat Izraela psuje też relacje rosyjsko-irańskie. Rosjanie utrzymują kontakty z Izraelem. Moskwa daje do zrozumienia Izraelowi, że może rozwiązać kwestię Iranu. Choć oczywiście nie może. Irańczycy z kolei widzą to i mają pretensje do Rosjan o „zdradę”. Rosyjskie próby gry na dwóch fortepianach są niezręczne dla samej Rosji. Zwłaszcza, ze Rosjanie chcą zamknąć kwestię syryjską i szukają porozumienia, które będzie dla nich do zaakceptowania. Tutaj zbieżne są ich interesy z tureckimi. Turcy też chcą zakończenia wojny w Syrii – w Turcji nadal mieszkają setki tysięcy syryjskich uchodźców. Dodatkowo, cały czas aktualnym jest dla nich zagrożenie ze strony Kurdów.

Czy Ukraina włączy się w konferencję w Warszawie? Czy ma własne stanowisko wobec Bliskiego Wschodu?

Wcześniej mieliśmy specjalnego przedstawiciela ds. Bliskiego Wschodu przy prezydencie Ukrainy – odpowiadał on za interesy Ukrainy w regionie. W różnym czasie kwestie te miały różną wagę. Obecnie takie stanowisko miałoby sens i jego przywrócenie jest potrzebne, tak, aby w temtach bliskowschodnich Ukraina miała własne stanowisko.

Rozmawiał: Ihor Tymots

Share Button

Czytaj również

Fot. wp.pl

Płk rez. Piotr Lewandowski: w 2023 roku czekają nas bardziej zmasowane starcia, niż te, które dotąd widzieliśmy

Niemcy zapewne w końcu zgodzą się na przekazanie czołgów Leopard Ukrainie, ponieważ nacisk na to  …