W ramach projektu poświęconego cyberbezpieczeństwu, realizowanego przez organizację Team4Ukraine, w kolejnych miastach Donbasu: Konstantyniwce, Siewierodoniecku i Słowiańsku odbyły się treningi poświęcone cyberbezpieczeństwu. Projekt jest realizowany przez czeską organizację Team4Ukraine, z udziałem partnerów z Ukrainy, Słowacji i Polski.
Podróż pociągiem z Kijowa na Donbas trwa niewiele ponad sześć godzin. Po drodze – Połtawa, dalej (już w obwodzie donieckim) Słowiańsk i Kramatorsk. W pobliżu Słowiańska uwagę przykuwa nadajnik na górze Karaczun położonej w pobliżu miasta, o którą toczyły się zacięte walki wiosną i wczesnym latem 2014 roku. Nadajnik zostały zniszczony na początku lipca 2014 roku, a jego odbudowa trwała ponad dwa lata. Od listopada 2016 roku wznowił prace.

Konstantyniwka
Ostatnia stacja pośpiesznego Interciti+ to Konstantyniwka. Do wiosny 2014 roku pociąg dojeżdżał do Doniecka, obecnie, z oczywistych powodów, trasa jest skrócona. Po przyjeździe na miejsce – słychać typowe dla ukraińskich dworców nawoływania kierowców marszrutek, oferujących przejazdy w różnych kierunkach. Można jechać także do Doniecka, rzecz jasna po przekroczeniu linii rozgraniczenia w jednym z przeznaczonych do tego punktów. Chętnych nie brakuje – mimo codziennych ostrzałów, wiele osób przekracza umowną granicę w jedną i drugą stronę, zwykle by odwiedzać krewnych zamieszkujących „po tamtej stronie”.
Sama Konstantyniwka to miasto położone ok. 15 km od linii frontu. Tutaj, podobnie jak w Siewierodoniecku czy Rubiżnym normalnym widokiem są patrole Policji wyposażone w broń automatyczną – karabinki typu AKM czy Fort (produkowane na licencji izraelskie karabinki Tavor). Policja obsadza także większość blok-postów na głównych drogach i w pobliżu miast.

Miejsce, w którym odbywa się szkolenie poświęcone tematyce cyberbezpieczeństwa – Biblioteka miejska, znajduje się niecałe dwa kilometry od dworca kolejowego, na parterze jednego z bloków mieszkalnych położonego przy ulicy Kosmonautów, co podkreślają namalowane na budynkach wizerunki rakiet kosmicznych i Jurija Gagarina. Kilka sal bibliotecznych, czytelnia, bezpłatny dostęp do Internetu. I tutaj pierwsze zaskoczenie: na ścianie, obok flag Ukrainy i UE wisi także biało-czerwona. Skąd tutaj polska flaga – pytam pracowników biblioteki. Otóż, kilka lat temu, obok funkcjonującego na miejscu Punktu Informacji Europejskiej miało powstać także „polskie” centrum. Ostatecznie jednak, sprawa nieco utknęła – pozostała więc, póki co, flaga i nieco książek oraz materiałów informacyjnych i książek w języku polskim. I tu kolejne zaskoczenie – sporo z nich to pozycje poświęcone Podkarpaciu – tym milsze, że głównie rodzinnym stronom niżej podpisanego.

Szkolenie o cyberbezpieczeństwie przyciąga kilkanaście osób. Nie brak humorystycznych akcentów, jak np. przedstawiona przez prowadzącego, Tomasa Flidra, metoda „wysłania” e-maila od Władimira Putina z tekstem „Sława Ukrainie”.
Siewierodonieck
Kolejny przystanek, w kolejnym już dniu podróży przez Donbas, to Siewierodonieck, położony w obwodzie ługańskim. Dotarcie tam, z przystankiem w Luhanskim, zabiera kilka godzin. To i tak niezły wynik, jako że po drodze kilka razy mijamy typowe dla tego obszaru blok-posty, obsadzone m.in. przez Gwardię Narodową i Policję Ukrainy. Także tutaj długa broń, kamizelki kuloodporne czy zaparkowany pod siatką maskującą wóz opancerzony BRDM-2 to normalny widok.
W Siewierodoniecku, w siedzibie Kryzysowego Centrum Medialnego, spotykamy się z przedstawicielami lokalnej policji, zajmującymi się cyberprzestępczością. Z kolei szkolenie z cyberbezpieczeństwa, analogiczne do tego, które odbyło się w Konstantyniwce i kilku innych miejscach wcześniej, odbywa się w siedzibie organizacji „Wostok-SOS”.

Siewierodonieck to miasto niejako „narysowane od linijki”. Ulice przecinające się pod kątem prostym, bloki typowe dla większości poradzieckich (w Polsce: po-PRL-owskich) osiedli mieszkaniowych. Mimo panującego dość powszechnie przekonania, że „Donbas karmi Ukrainę”, średnie zarobki są tu niższe niż na zachodzie kraju, a zamknięcie kilku zakładów przemysłowych rzecz jasna nie poprawiło sytuacji mieszkańców. Mimo tego, jak wynika z badań prowadzonych przez organizacje pozarządowe, większość mieszkańców pozytywnie ocenia zmiany, jakie miały miejsce w mieście i regionie po 2014 roku (mimo toczącej się wojny) i mimo wszystko z ostrożnym optymizmem patrzy w przyszłość…

Kramatorsk
Droga z Siewierodoniecka do Kramatorska to blisko 3,5 godziny autobusem, głównie przez tereny obwodu ługańskiego, znacząco różniącego się od donieckiego: zdecydowanie więcej tu zieleni i lasów, co kontrastuje z otwartymi przestrzeniami wokół Doniecka. Kramatorsk to duży ośrodek przemysłowy, gdzie zlokalizowane są zakłady budujące różnego typu maszyny, w swoim czasie, jeszcze w czasach ZSRR – nawet elementy wyrzutni rakiet kosmicznych typu „Sojuz” (później produkcję przeniesiono do Rosji).
Równolegle, w mieście znajdują się liczne uczelnie techniczne kształcące przyszłych inżynierów. Większość z nich zlokalizowana jest przy bulwarze Maszynobudiwnikiw („budowniczych maszyn”), ciągnącym się przez kilka kilometrów w centrum miasta. Główny plac miasta – Plac Pokoju – aktualnie znajduje się w (zbliżającym się już chyba do końca) remoncie, podobnie jak zlokalizowany przy nim charakterystyczny budynek Pałacu Nauki i Techniki.

Miasto jest istotne także z punktu widzenia trwającej na Donbasie wojny. Przez kilka pierwszych miesięcy konfliktu było okupowane przez bojowników tzw. Donieckiej Republiki Ludowej. Na położonym obok miasta lotnisku znajduje się sztab Operacji Sił Połączonych (dawniej: ATO). Co jakiś czas w powietrzu widać lub słychać śmigłowce ukraińskiej armii lądujące lub startujące z lotniska. W lutym 2015 roku, w czasie walk o Debalcewe zostało ono ostrzelane pociskami rosyjskich zestawów rakietowych „Smiercz”. Znaczna część wystrzelonych pocisków trafiła w cywilne osiedla znajdujące się w bezpośrednim sąsiedztwie lotniska.
Sytuacja w związku z toczącym się konfliktem, mimo jego faktycznego zamrożenia, pozostaje niełatwą, co więcej, zdaniem miejscowych mieszkańców, nie ma ona prostego i szybkiego rozwiązania. Taki wniosek płynie z rozmowy z Mariną i Tetianą z organizacji „Antykryzysowe Centrum Medialne”. Podkreślą, że w 2014 roku nie było masowego wsparcia dla wkraczających do miasta rosyjskich bojowników, nie ma go również teraz, zwłaszcza, że każdy kto przeżył okres okupacji, boi się ewentualnego powrotu Rosjan i wojny. Siłą sprawczą, która pozwoliła na rozwój DNR była obojętność – wielu ludzi jest gotowych zaakceptować każde rozwiązanie dla przysłowiowego „świętego spokoju”. Nie inaczej jest także po drugiej stronie linii frontu. „Mimo tego, nie można odwrócić się do tych ludzi plecami – oni wiedzą, że Rosja ich nie chce, z kolei obawiają się też powrotu do Ukrainy” – tłumaczy pani Marina.
Słowiańsk
Ostatni przystanek i ostatnie szkolenie odbywa się w bibliotece miejskiej w Słowiańsku, który od Kramatorska dzieli kilkanaście minut jazdy samochodem. Przy wjeździe – wykonany z metalowych liter napis „Sławiańsk”. Takie napisy z nazwą miejscowości zwykle witają podróżnych przy wjeździe do miasta. Ten konkretny jest jednak o tyle wyjątkowy, że podziurawiony pociskami różnych kalibrów. Jeszcze jedna pamiątka niedawnych walk i przypomnienie o ciągle toczącej się nieopodal przecież wojnie.

Słowiańsk jest nieco mniejszy od Kramatorska i sprawia wrażenie bardziej „zielonego”, przynajmniej w centralnej części. Biblioteka miejsca znajduje się tuż obok siedziby rady miejskiej, przy głównym placu miasta. Budynek ratusza jest znany z wielu przekazów telewizyjnych i internetowych – najpierw z kwietnia 2014 roku, gdy miasto było zajmowane przez rosyjskich bojowników, następnie z początków lipca tego samego roku, gdy ukraińskie wojska weszły do Słowiańska i na budynku rady miejskiej ponownie wciągnięto na maszt ukraińską flagę.

Kilkaset metrów dalej znajduje się siedziba lokalnego zarządu Policji. To właśnie zajęcie tego budynku przez bojowników 12 kwietnia 2014 roku rozpoczęło wojnę na Donbasie, która, jak wiadomo, choć z mniejszą ostatnio intensywnością, trwa do dzisiaj. Teraz nie ma możliwości wjazdu samochodem na ulicę przy której znajduje się siedziba Policji, a pilnujący jej funkcjonariusze mają prawo użyć broni bez ostrzeżenia w wypadku jakichkolwiek prób ponownego przejęcia kontroli nad budynkiem.

Ponad cztery lata po podpisaniu pierwszych porozumień mińskich życie na Donbasie wróciło do względnej normy, choć każdy ma świadomość, że panujący teraz względny spokój (nie dotyczący rzecz jasna linii rozgraniczenia) może okazać się kruchym. Proste sprawy, takie jak choćby remont mieszkania urastają do dylematu: czy ma to sens, jeśli znów wróci wojna i być może trzeba będzie uciekać?
Dariusz Materniak