Na Donbasie w ostatnim czasie miało miejsce kilka ważnych wydarzeń. Długo oczekiwana wymiana jeńców, która stała się faktem 27 grudnia br. jest bardzo pozytywnym sygnałem dla ukraińskiego społeczeństwa. To buduje, pokazuje tak naprawdę jedność i wspólnotę Ukraińcow: to, że ukraińscy żołnierze nie muszą się czuć porzuceni na pastwę losu i państwo ukraińskie zawsze będzie o nich pamiętać. Przykład izraelskiego żołnierza Gilada Szalita który po pięciu latach utrzymywania przez palestyńskich bojowników w 2011 roku został wymieniony na 1027 więźniów palestyńskich pokazuje, że życie każdego żołnierza jest bezcenne. Dlatego wymiana w każdej proporcji (w tym przypadku na Donbasie: 74 na 233) jest tak naprawdę bez znaczenia, bo najbardziej liczy się człowiek, żołnierz, za którym stoi sprawne, demokratyczne państwo.
W najbliższym czasie planowany jest kolejny etap wymiany zakładników. Jest szansa na uwolnienie w najbliższym czasie ok. trzydziestu Ukraińców przetrzymywanych w “republikach ludowych”. To bardzo ważne, bo za linią rozgraniczenia w “LNR/DNR” niestety pozostaje nadal ponad 100 ukraińskich zakładników, a także kilkudziesięciu kolejnych w samej Rosji i na okupowanym Krymie.
Decyzji Rosji o wymianie zakładników nie warto rozpatrywać w kategoriach nagłej zmiany w polityce Moskwy i chęci zaprzestania terroryzowania sąsiedniego państwa. Prezydentowi Rosji teraz bardziej się opłacają szaty “gołębia pokoju”, jako żę niebawem czekają go wybory prezydenckie, a niedługo potem Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej w Rosji. Napięcia z Zachodem nie są teraz potrzebne Władimirowi Putinowi. A wymianę zakładników przecież zawsze można wykorzystać jak kartę przetargową i argument w negocjacjach w kwestii poluzowania czy nawet zniesienia coraz bardziej dotkliwych dla gospodarki rosyjskiej sankcji.
Wyjście Rosji z WCKK szansą a nie stratą
Innym bardzo ważnym wydarzeniem na Donbasie stało się wycofanie pod koniec grudnia Rosji z rosyjsko-ukraińskiego Wspólnego Centrum Kontroli i Koordynacji (WCKK) działającego na rzecz rozejmu na Donbasie na wschodzie Ukrainy. Tłumaczenie MSZ Rosji, że rosyjscy oficerowie byli traktowani przez swoich ukraińskich partnerów lekceważąco, a ich działalność spotykała się z „poważnymi trudnościami z powodu stanowiska władz ukraińskich” nie wygląda zbyt serio. Rosji sytuacja taka nie przeszkadzała przez ostatnie trzy lata, gdy sytuacja czasem wyglądała znacznie gorzej. Widocznie Kreml uznał, że czas na rozpoczęcie nowej gry. Nieobecność rosyjskich obserwatorów można traktować jako podwyższenie stawki w grze z Zachodem, umywając ręce i nadal twierdząc, że Rosja nie jest stroną konfliktu, a negocjacje w temacie bezpieczeństwa Kijów powinien prowadzić wprost z Ługańskiem i Donieckiem. Ten argument da się wykorzystać także w Radzie Bezpieczeństwa ONZ przy stole negocjacyjnym poświęconym ewentualnej misji obserwacyjnej ONZ na Donbasie. Rosja ma swoją wizję i nie da się ukryć, że też chętnie chciałaby w niej uczestniczyć, oczywiście na swoich warunkach.
Wyjście Rosji z WCKK nie jest żadną tragedią. Ta formuła, zainicjowana przez Ukrainę w 2014 roku nie jest przewidziana w dokumentach porozumień mińskich, a to znaczy, że opuszczenie jej przez Rosję ich nie podważa. Wyjście Rosji z tego Centrum można wykorzystać jako szansę, a nie stratę, tym bardziej, że pozycja Rosji jako kraju-agresora na arenie międzynarodowej nie ulega już żadnej wątpliwości. W ostatnim czasie pojawiają się ciekawe pomysły na umiędzynarodowienie procesu pokojowego. Do działalności WCKK można zaangażować na przykład kraje formatu Normandzkiego – Niemcy i Francję. Można do niego dołączyć i kraje trzecie, na przykład Mołdawię. Nawet jeżeli przedstawiciele Mołdawii nie będą dopuszczeni na terytorium kontrolowane przez separatystów z “republik ludowych”, to zawsze mogą obserwować sytuację razem z misją OBWE na terytorium kontrolowanym przez władze ukraińskie. Takie Centrum o poszerzonej formule także może mieć inną nazwę, na przykład Międzynarodowe Centrum Koordynacji i Kontroli czy inną.
Rosja zawsze gra według reguły „cel uświęca środki”. Tak było w czasach Związku Sowieckiego i od tego czasu raczej niedużo się zmieniło. Pozory nie powinny mylić. Wszystkie ostatnie posunięcia Rosji to gra na pokazanie chęci dogadania się, ale na własnych warunkach. A warunki są jasne: zachowanie jak największych wpływów w krajach ościennych z możliwościami destabilizowania ich na doraźne życzenia. Tylko zdecydowana postawa całego światu zachodniego może zmusić Moskwę do cofnięcia się i zaprzestania okupacji Donbasu i Krymu.
Jerzy Stamborski