Po wyborach w USA Ukraina, Polska i kilka innych państw ościennych ze sporą dozą niepewności czekały na pierwsze sygnały określające politykę Waszyngtonu wobec regionu.
Niespójne wypowiedzi zapowiadające niejasne plany wycofania się z kolektywnej obrony oraz wyraźna gra Rosji na wypromowanie jednego kandydata wprowadziły sporo niepewności co co kontynuacji polityki administracji Baracka Obamy lub takiej jej modyfikacji, która doprowadziłaby do pomyślnego dla regionu Europy Środkowo-Wschodniej zakończenia konfliktu.
Ostrzały i walki z ostatnich dni związane są z walką o największą koksownię Europy w Awdijewce, należącą do Rinata Achmetowa. Pozbawienie go wpływów z tego przedsiębiorstwa wzmocniłoby pozycję polityczną Wiktora Medwedczuka na Ukrainie. Jest to główny cel obecnych ostrzałów, a termin wystąpienia bieżącej eskalacji można łączyć ze zmianą administracji w USA.
Eskalacja konfliktu na Donbasie doprowadziła do zwołania 2 lutego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ, której obecnie przewodniczy Ukraina. Przy tej okazji zadebiutowała nowa ambasador USA przy ONZ Nikki Haley, która zastąpiła na tym stanowisku Samanthę Power, która zasłynęła niezwykle ostrymi wypowiedziami dotyczacymi agresji Rosji na Ukrainę, a także pierwszym w historii Rady potępieniem działań Izraela na Zachodnim Brzegu Jordanu.
Power, jako osoba uznawana za liberalną, nie mogła dłużej sprawować funkcji przy ONZ. Jej miejsce zajęła dotychczasowa gubernator stanu Południowa Karolina Nikki Haley. Haley, zbliżona do Tea Party, nie przepadała za kandydaturą Donalda Trumpa na prezydenta USA, przyjęła jednak jego nominację na ambasadora.
Krótkie i zasadnicze przemówienie Nikki Haley na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa rozwiało pierwsze obawy co do kursu nowej administracji USA: ”Chcemy współpracować z Rosją, ale jest to niemożliwe tak długo, dopóki trwa rosyjska agresja na Ukrainę” – powiedziała ambasador.
Nie jest to jedynie dyplomatyczna formuła przygotowana na posiedzenie RB ONZ, lecz głębokie osobiste przekonanie. Podczas wysłuchania w Senacie dotyczącego jej kandydatury Haley uwypukliła potrzebę znalezienia odporu wobec działań Rosji.
Należy ostrożnie założyć kontynuację polityki poprzedniej administracji i być może intensyfikację starań o rozwiązanie konfliktu. Być może ambasador Haley dostała wolną ręke w kształtowaniu pozycji USA w ONZ, bardziej prawdopodobne jednak jest to, że jej głos jest jednocześnie stanowiskiem całej nowej administracji wobec Rosji i sytuacji na Ukrainie.
Jest za wcześnie, by długoterminowo określić jakie będą relacje Trump-Putin. Wyrażanie podziwu dla zdolności Putina do zdecydowanego przewodzenia państwu mogą być wyrazem dobrego rozeznania w popularnych tęsknotach emocjonalnych sporej części państw i społeczeństw Zachodu: tęsknocie do przerzucenia odpowiedzialności za swój los na mitycznego „silnego przywódcę”, który rozwiąże każdy problem, a który jednocześnie przynajmniej powierzchownie wsłuchuje się w głos „ludu” i „ulicy”. Można to nazwać komunikacją wewnętrzną. W komunikacji zewnętrznej nie musi to oznaczać „niedźwiedziego uścisku” z prezydentem Rosji, chociaż nie można przestać uważnie obserwować dalszego rozwoju relacji pomiędzy Putninem i Trumpem.
Agnieszka Piasecka