Roman Bachowski zasłynął przede wszystkim tym, że był jednym z niewielu pracowników milicji, którzy po pobiciu studentów w dniu 30 listopada 2013 roku złożyli wypowiedzenie i pojechali na Majdan. Po zwycięstwie Rewolucji Godności powrócił do MSW, dobrowolnie poddał się badaniu wykrywaczem kłamstw i przyłączył się do procesu reformowania ministerstwa na stanowisku zastępcy szefa departamentu kadr w Lwowskim Obwodowym Departamencie MSW. Niedawno, po zmianie nazwy Milicji na Policję, Roman Bachowski zwolnił się i przeszedł do pracy w Lwowskiej Obwodowej Administracji Państwowej. POLUKR.net dowiedział się dlaczego Bachowski podjął taką decyzję i jak wyglądała od środka transformacja Milicji w Policję.
7 listopada miał być rubikonem dla MSW. Stara, skorumpowana milicja, która przeszła przez filtry konkursów, miała przekształcić się w nową, uczciwą policję. Istniały obawy, że zmieni się jedynie szyld na budynku i mundur. Co zmieniło się w rzeczywistości?
Nastąpiło przejście do Policji Narodowej. Nie mogę stwierdzić, że odbyło się ono tak samo w całej Ukrainie jak miało to miejsce we Lwowie, tutaj jednak udało się maksymalnie odsiać tych ludzi, wobec których odpowiednie służby (służby bezpieczeństwa wewnętrznego oraz inspekcje składu osobowego) dysponowały pewnymi informacjami stawiającymi ich w negatywnym świetle. Za niektórymi wstawiło się kierownictwo, gdyż uważało ich za cennych pracowników, więc zostawiono ich na ponowną certyfikację, ale wszyscy nieuczciwi, w szczególności pracownicy drogówki i berkutowcy, którzy ponownie chcieli przystąpić do służby – wszyscy zostali za burtą. Certyfikacja była zaplanowana na styczeń. Aktywnie przygotowywaliśmy się do niej, staraliśmy się zebrać całą dokumentację składu osobowego jeszcze przed nowym rokiem, aczkolwiek w praktyce została ona przeniesiona na bliżej nieokreślony termin. Kilka dni temu pojawiła się informacja, że certyfikacja wreszcie startuje także i we Lwowie – czyli wymiana kadr trwa, choć odbywa się to bardzo powoli. Ogółem zakładałem, że „czystka” nie będzie tak radykalna, jak chciałbym, a i tak jest zasadnym, aby dotknęła przynajmniej 50% personelu. Według publicznie dostępnych danych w procesie przejścia z MSW do Policji na Ukrainie odsiano jedynie 12% pracowników organów ścigania. W obwodzie lwowskim certyfikacji nie przeszło tylko sto osób.
Spośród ilu?
Spośród około pięciu tysięcy osób. Wiele z nich samodzielnie podjęło decyzję o zwolnieniu, na przykład ze względu na wiek emerytalny, w dodatku miały miejsce cięcia kadrowe. Cięcia te odbywały się w dwóch etapach i ogółem zwolniono 18% składu osobowego MSW w obwodzie lwowskim. W okresie od października do grudnia 2015 roku zatrudnienie zmniejszyło się o ok. 800 osób. Byli to zarówno szeregowi pracownicy, których nie przyłapano na korupcyjnych działaniach i teoretycznie mogliby pracować w MSW, jak i pracownicy, którzy musieliby odejść ze względu na wiek emerytalny.
To dotyczy jednak szeregowych pracowników. Co z wyższym szczeblem?
Wyższy szczebel faktycznie został bez zmian. Wszyscy czekają na wspomnianą certyfikację. Różnica tkwi tylko w tym, że uczciwi pracownicy chcą, aby certyfikacja odbyła się szybko i zmiana była radykalna, a część pracowników, w szczególności wśród kierownictwa wyższego szczebla, aktywnie szuka sposobów na przystosowanie się do nowej sytuacji.
Jak będzie wyglądać certyfikacja?
Najpierw weryfikację przejdą członkowie komisji, którzy będą sami następnie przeprowadzać proces certyfikacji. Dokumenty, które nadaje każdemu system, to tylko niewielka część. Duży nacisk kładzie się na informacje, które docierają z różnych źródeł zewnętrznych. Powstanie specjalny formularz aplikacyjny, gdzie obywatele będą mogli nadsyłać istotne informacje o działalności konkretnych pracowników Policji. W procesie certyfikacji ta informacja będzie załączana do sprawy i na rozmowie komisja zada pytania dotyczące tych informacji. Ostatecznie komisja kolegialnie podejmie decyzję.
Kto wybiera członków komisji?
Centralny aparat narodowej policji, między innymi Chatia Dekanoidze.
Istnieje więc szansa, że w składzie komisji znajdą się osoby uczciwe?
Tak, oczywiście. W Kijowie trafiło już do Komisji wiele uczciwych osób. Część z nich znam osobiście. Te osoby poświęcały się pracy w maksymalnym stopniu – od 8 rano do północy, i tak przez dwa miesiące. Praca jest niewdzięczna, zwłaszcza jej część papierkowa i wywiady z niektórymi pracownikami. W końcu tzw. „perełki” z tych rozmów są już rozpowszechniane w sieciach społecznościowych jako dowcipy. Jednak niedawno okazało się, że jest jeszcze jeden poważny problem. Minister spraw wewnętrznych Arsen Awakow podjął decyzję, by tym, którzy zostali odrzuceni w procesie certyfikacji, zaproponować odbycie służby na stanowisku policjanta w Obwodach Ługańskim i Donieckim, czyli w Kramatorsku, Mariopolu itd., jako śledczy. Tylko, że nikt nie może zakazać im później przeniesienia. Dlatego też jest to bardziej podobne do próby sabotowania reform przez Awakowa, legalizowania zbrodniarzy i osób skorumpowanych w środku systemu, poprzez manipulacje i okłamywanie.
Jak ocenia Pan proces reformy Policji w ogóle?
Sytuacja z projektem służby patrolowej, który zapoczątkowała i realizuje Eka Zguladze oraz zespół gruziński, jest dobra. Ten projekt jest realizowany z sukcesami. Aczkolwiek jeżeli mówić o systematyczności reform byłego MSW, niestety nie mogę dać optymistycznych prognoz. Chociaż nie mam pewności, że na przykład za kilka lat nie zobaczymy pozytywnej zmiany w tej strukturze.
Dlaczego?
Dlatego, że czas nie gra reformatorom na rękę. Czas upływa. Ci, którzy pracowali w starej milicji według starych reguł, przystosowują się do nowej sytuacji. Są zdesperowanymi oportunistami i udaje się im przyczepić do nowego systemu. Jednocześnie swoją osobowością zachowują oni w tej strukturze stare reguły gry, stare procedury, wytyczne i podejście do pracy.
Co dokładnie ma Pan na myśli?
Nie ma zmian organizacyjnych w tym systemie. Ludzie nie uczą się dalekosiężnego planowania, ciągle pracują w trybie gaszenia pożaru – tak właśnie pracuje cały system. To bardzo duży problem nie tylko dla Policji, ale dla całego systemu zarządzania państwowego. Nie ma strategicznego planowania, nie ma określonej misji, wizji struktury, nie zostały postawione przed nią cele strategiczne. I jednocześnie starzy pracownicy systemu coraz pewniej stoją na nogach.
Jeżeli dysponujemy informacjami o działalności korupcyjnej danej osoby – w jaki sposób taka osoba może się dostosować do nowych warunków? Korupcja zadziała ponownie?
Korupcja występuje nadal. Oczywiście nie na takim poziomie jak wcześniej, gdy była kluczem do sukcesu zawodowego, ale wciąż jest. Wcześniej, gdy obejmowałeś jakieś stanowisko wysokiego szczebla, musiałeś sformować swój własny schemat i ciągle wręczać łapówki. Teraz już tego nie ma, aczkolwiek w słabszej formie to nadal istnieje. Weźmy pod uwagę sam system certyfikacji. Natychmiast po Majdanie, gdy zaczęły się konkursy, urzędnicy się ich bali. Ale już zrozumieli co to oznacza i wiedzą jak używać tego mechanizmu na swoją własną korzyść. Po prostu stają na czele komisji i wykorzystują konkursy jako legalizację wprowadzonej przez nich osoby na danym stanowisku.
Dlaczego zdecydował się Pan odejść z Policji?
Przez pół roku waliłem głową w mur. MSW to państwowy organ ze sztywnym pionem i w procesie promowania dobrych, naprawdę potrzebnych inicjatyw, zawsze natrafiasz na mur w postaci kierownictwa wysokiego szczebla.
Pracuje Pan obecnie w Lwowskiej Obwodowej Administracji Państwowej, która także jest organem państwowym ze ściśle określoną strukturą, i gdzie los inicjatywy także zależy od woli kierownictwa.
Nie do końca. W Administracji obwodowej obecnie jest inaczej. Zdecydowałem się podjąć tutaj pracę, ponieważ jej szef zadeklarował, że będziemy mieli inną organizację pracy i całkiem nowy zespół. Obiecał, że zasady będą tworzone od zera: wszystkie procedury, wytyczne dla każdego stanowiska, algorytmy wykonywania zadań będą nowe. I będą one efektywniejsze w porównaniu do tych starych.
Jakie stanowisko Panu zaproponowano?
Zastępca szefa departamentu ds. inwestycyjnych. Formalnie departament jeszcze nie istnieje, ale w rzeczywistości już przez długi okres pracujemy w tym zakresie spraw. Będę zajmować się przyciągnięciem i realizacją inwestycji. Na razie tworzymy służbę od zera, z nowymi, młodymi oraz zmotywowanymi ludźmi. Będziemy swojego rodzaju pomostem pomiędzy inwestorami, społeczeństwem i władzą.
Czy było coś jeszcze, co skłoniło Pana do odejścia z policji?
Ogólne wyczerpanie, związane z tym, że trzeba włożyć wiele wysiłku tylko dlatego, by o twojej inicjatywie czy pomyśle ktokolwiek usłyszał. O wdrożeniu już nic nie mówiąc.
O jakie inicjatywy chodzi?
Chronologicznie rzecz biorąc, zacznę od inicjatywy z wykrywaczem kłamstw, kiedy to pokazywałem na swoim przykładzie i starałem się wdrażać system państwowych przetargów „Prozoro” [tłum. Przejrzyście]. Nie udało mi się tego przeforsować. Wdrożenie mojego pomysłu dla podprogowych przetargów (do 200 tysięcy hrywien) jest bardzo proste, ale moje argumenty o potrzebie tego rozwiązania nie zostały usłyszane.
Kto ich nie usłyszał?
Nie chciałbym wskazywać na konkretne osoby, ale mówiłem o tym wielu jednostkom. Między innymi tym odpowiedzialnym za finanse oraz zaopatrzenie materialne i techniczne.
Dlaczego nie zwrócił się Pan z tym pomysłem do kierownika administracji, Dmytra Zagariji?
Rozmawiałem z nim o tym.
Jak zareagował?
Powiedział, abym dalej próbował rozmawiać o tej kwestii z osobami, które są bezpośrednio odpowiedzialne za poszczególne obszary. Zwracałem się do nich, otrzymałem wówczas następującą odpowiedź: „realizujemy reformy, dlatego jak na razie jeszcze nie wszystko jest jasne, możesz przyjść z tym później”. Sugerowano, że teraz nie jest na to dobry czas. Niektóre z tych osób na szczęście już tam nie pracują. Problem nie polegał na tym, że nie było efektów naszej pracy. Nie było nawet komunikacji zwrotnej. Byłem „drzazgą w tyłku” osób skorumpowanych, nie było postępu. Nie widziałem sensu wiązać się ze strukturą, która systemowo jest niereformowalna.
Co stało się z „Projektem samborskim”, za który był Pan odpowiedzialny?
Jest on wciąż skutecznie realizowany, a zakres rozszerza się na cały obwód lwowski.
Na czym polega sukces tego projektu?
W krzewiastej formie organizacji struktury policyjnej. Idea projektu opierała się na reorganizacji strukturowej pionu. Nie chodziło o wymianę starej kadry na nowych pracowników lub o globalne zmiany procesów. Nie mieliśmy na to zasobów. Istota zmian polega na tym, że powiatowe oddziały Policji podlegały nie bezpośrednio miastu Lwów, a oddziałowi w Samborze, który rozwiązuje kwestie materialne, finansowe, kadrowe. Drobnymi wykroczeniami zajmują się dzielnicowi na miejscu. Poważnymi przestępstwami – krzewiasty oddział, a przestępstwami ciężkiej wagi główny departament. To wszystko.
Czy taka struktura działa efektywnie?
Efektywniej niż poprzednia. Ale nie jest to zmiana systemu instytucji. Jeżeli mówić o moich pomysłach, których nie udało się przeforsować, to można by było zebrać z nich cały projekt „HR w milicji”, do którego zaangażowałem dużą liczbę ekspertów. Niestety nie wzięto tego projektu pod uwagę, ale i tak nadal będę go lobbować, nawet nie będąc już w tej strukturze.
Czy zmianie uległa kadra?
W ogóle nie zmieniła się kadra. Zostali wszyscy ci, którzy byli tam wcześniej. Sednem jest zmiana struktury organizacyjnej.
Dlaczego nie wprowadzać nowych ludzi do tej struktury?
Trwa przewlekłe reformowanie MSW. Nie było żadnych odgórnych wskazówek w tej sprawie, dlatego nikt nie spieszył się przejawiać inicjatywy. To też jest jedna z przyczyn, która skłoniła mnie do odejścia. Bez polecenia nikt nic nie robi. Oddolne inicjatywy są ignorowane lub blokowane.
Zmiany zachodzą więc tylko w Policji Patrolowej, a w ogólnej strukturze byłego MSW nic się nie zmienia?
Jak już wspomniałem, niedawno rozpoczęła się certyfikacja. Zobaczymy, kiedy będzie się ona odbywać we Lwowie i co przyniesie. Gdy zwalniałem się z pracy, zmian systemowych nie było. Wszyscy wzorowali się wyłącznie na Kijowie, strukturze pionowej. Jest także inny problem: zmianie nie uległy także uczelnie, które kształcą policjantów.
Na czym polega największy problem tych uczelni?
Problem polega na tym, że uczą one korupcji. Począwszy od prób dostania się na uczelnię, poprzez cały okres studiów. Kultywowana jest tam solidarność, przynależność do siłowej struktury, jak do kasty, itd. W Kijowie powstaje obecnie nowy program „Rycerze Honoru” dla kierowników służb patrolowych. To nowa metoda. Chatia Dekanoidze (była Minister Edukacji Gruzji) wie jak prawidłowo zorganizować proces edukacyjny, ale nie jest to takie proste zadanie stworzyć nową szkolę. Trzeba reorganizować cały system Departamentu Oświaty. Jest to około tuzina oświatowych placówek na czele z rektorami-generałami, którzy należą do starego systemu. Oni mają swoich lobbystów w Kijowie i to oczywiście, że będą stawiać opór. Spodziewam się, że Chatii i Ece (Eka Zguladze, wiceminister spraw wewnętrznych) uda się wprowadzić zmiany. Możliwe, że mają jakiś tajemniczy plan, o którym nie wiedziałem. Na tle innych pracowników służb siłowych milicja przynajmniej w jakimś stopniu się reformuje. Jednym słowem wierzę, że Eka i Chatia mają jeszcze jakieś asy w rękawie.
Z drugiej strony tracą one kadrę. Na przykład Pana.
Zaskoczyła mnie taka postawa. Wydawało mi się, że jest dla nich ważne, by mieć swoich ludzi w oddalonych od Kijowa regionach. Ale trudno od nich uzyskać odpowiedź zwrotną. Możliwe, że ich praca opiera się na czym innym. Życzę im powodzenia.
Rozmawiali: Dariusz Materniak, Roman Rak.
Zdjęcia: Andrij Polikowski
Tłumaczenie: Nataliia Sokolova