
Na Ukrainie, gdzie idee nacjonalistyczne nadal „płyną w głównym nurcie”, na półtora miesiąca przed wyborami lokalnymi rysuje się ważny alians. Najpierw lider Prawego Sektora Dmytro Jarosz na swoim profilu Facebook stanął w obronie przedstawicieli Swobody, aresztowanych po akcie terrorystycznym 31 sierpnia pod Radą Najwyższą. „Pomimo niektórych rozbieżności, należy przezwyciężyć rozdrobnienie ruchu nacjonalistycznego. Tylko tak można powstrzymać represje oraz stać się motorem walki o wolność, sprawiedliwość i dobrobyt Ukraińców” – stwierdził lider PS. Niedługo później, 14 września, lider Ogólnoukraińskiego Zrzeszenia Swoboda Ołeh Tiahnybok, w trakcie ulicznego protestu swojej partii pod Departamentem Śledczym Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, poinformował, że odbył z Jaroszem rozmowę w sprawie zjednoczenia i uzgodnił, aby szczegółowo pomysł ten omówić już po operacji chirurgicznej, której jeszcze tego samego dnia poddał się szef Prawego Sektora.
Wcześniej Prawy Sektor oświadczył, że nie wystartuje samodzielnie w wyborach lokalnych 25 października. Tiahnybok zamierzał więc zaproponować Jaroszowi, by niektórzy przedstawiciele Prawego Sektora wystartowali z list Swobody, a zjazd poparł jego propozycję. Wcześniej obie siły polityczne de facto rywalizowały ze sobą, konkurując o ten sam fragment elektoratu wyborczego. Synergia wysiłków Swobody i Prawego Sektora może stać się ważnym czynnikiem w ukraińskiej polityce, która przechodzi okres nowej radykalizacji i opozycyjnej działalności ulicznej.
Jakich wyników można spodziewać się po wspólnej kampanii wyborczej Swobody i Prawego Sektora do organów samorządowych i czy możliwa jest długoterminowa współpraca pomiędzy dwiema partiami nacjonalistycznymi? Na te pytania specjalnie dla portalu polukr.net odpowiadają ukraińscy eksperci.
Wadym Karasiow – politolog, dyrektor Instytutu Globalnych Strategii w Kijowie
Prokuratura tworzy dobry PR dla Swobody. Wspierają ją także nacjonaliści z Prawego Sektora…
Myślę, że to zabieg polityczny skierowany przeciwko merowi Lwowa, Andrijowi Sadowemu. Cała ta historia ma zmniejszyć poparcie Sadowego i jego partii, a w rezultacie nie pozwolić mu na utrzymanie władzy we Lwowie. Dlatego przed zbliżającymi się wyborami lokalnymi próbuje się sztucznie podnieść notowania nacjonalistycznej Swobody, dla której Lwów jest przecież matecznikiem.
Dobry PR tworzy Swobodzie prokuratura. Wspierają ją także nacjonaliści z Prawego Sektora. Wiem, co mówię. To właśnie dlatego władza rozkręciła taką kampanię. Gdyby naprawdę komuś zależało na tym, żeby zniszczyć Swobodę, to wtedy Tiahnyboka po wydarzeniach z 31 sierpnia nie zaproszono by do udziału w talk show, szczególnie na kanale „Inter”.
Ostap Krywdyk – politolog, działacz społeczny
Działacze Swobody to doświadczeni politycy – mają silną strukturę instytucjonalną i mogą wykorzystać sytuację, żeby wchłonąć konkurentów…
Byłoby błędem utożsamianie nacjonalistycznego elektoratu Swobody z elektoratem Prawego Sektora, motywacji ludzi głosujących na Prawy Sektor z motywacją głosujących na Ogólnoukraińskie Zrzeszenie Swoboda. Prawy Sektor odziedziczył po Swobodzie elektorat protestu – powiedzmy, że z elementem nacjonalizmu. Te 11% Ukraińców, którzy głosowali na Swobodę w wyborach parlamentarnych w 2012r., nie było tylko i wyłącznie nacjonalistami. W mojej opinii nacjonalistyczny elektorat na Ukrainie, zwłaszcza teraz, wynosi co najwyżej 4%. Dlaczego? Bo dochodzi do reinterpretacji pojęcia „nacjonalizm”.
Po pierwsze, to problem ideologiczny. Swoboda to etno-nacjonaliści, a Prawy Sektor raczej nacjonaliści obywatelscy, a przynajmniej PS nie stawia czynnika etnicznego na pierwszym miejscu – wśród bojowników i aktywistów Prawego Sektora jest wiele osób rosyjskojęzycznych. Swoboda zorientowana jest bardziej na kwestie etniczne. Przypomnijmy sobie chociażby Panią Farion i jej „czarujące” występy publiczne, które moim zdaniem w dużej mierze przyczyniły się do sytuacji w Donbasie i na Krymie. Swoboda nie wykluczyła ze swoich szeregów Iryny Farion bo to właśnie jest ideologia partyjna. Natomiast Prawy Sektor nie wplątuje się w dyskusję o języku. Dlaczego? W obliczu wojny, gdy większa część mieszkańców Ukrainy wykorzystuje język rosyjski, bazować na kwestii językowej, opierać się na rządach 76% etnicznych Ukraińców to zachowanie archaicznie i nieodpowiednie. To właśnie sprzyja rozdrobnieniu i konfliktowi wewnętrznemu, a nie zjednoczeniu.
Po drugie, propozycja współpracy wyborczej, skierowana przez Swobodę do Prawego Sektora, może mieć motywy polityczne. Konsekwencją może być wchłonięcie jednej siły politycznej przez drugą. Swoboda ma znaczące poparcie w niektórych regionach, a gdy członkowie Prawego Sektora dostaną się z jej list do rad lokalnych i zostaną w pewnej części członkami jej frakcji, może nastąpić moment wyboru. Część ludzi już opuściła Prawy Sektor, np. z partii odszedł dowódca Ukraińskiego Korpusu Ochotniczego (UKO PS) Andrij Stempickyj. Działacze Swobody to doświadczeni politycy, a ich partia ma silną strukturę instytucjonalną. Mogą spróbować wykorzystać tych ludzi, na których skupia się obecnie uwaga opinii publicznej, aby powoli wchłonąć konkurentów.
Z drugiej strony istnieje narracja, że Prawy Sektor musiał „wpisać się” w zamian za aresztowanego przedstawiciela Swobody – Syrotiuka. Ale czy to oznacza, że Prawy Sektor jest gotowy wziąć na siebie odpowiedzialność za granat pod Radą Najwyższą? Na to pytanie powinna jeszcze paść właściwa odpowiedź.
Ołeksandr Palij – politolog, konsultant polityczny
Trudno będzie im zdobyć odpowiednią ilość głosów w nadchodzących wyborach – podczas wyborów lokalnych ważne są zupełnie inne priorytety, a elektorat ma inne oczekiwania…
Nie chodzi o nacjonalizm. Swoboda to partia, która bazując na ideologii prawicowej, używa radykalizmu dla zwiększenia swoich notowań. Prawdziwi ukraińscy nacjonaliści z szacunkiem odnosili się do państwowości, na pierwszym miejscu stawiali interesy państwa, a nie własne. Nigdy nie rzuciliby granatem w ukraińskiego żołnierza ani nie przyczyniali się na każdym kroku do anarchii, jak robi to Ogólnoukraińskie Zrzeszenie Swoboda i niektórzy działacze Prawego Sektora. W rzeczywistości mamy do czynienia z anarchicznymi ugrupowaniami radykalnymi. Jeśli w obecnych warunkach zamierzają razem wystartować w wyborach to niech to zrobią – będzie to dla nich dobrą lekcją.
Do niedawna poziom poparcia dla Swobody nieustannie spadał. Wtedy to miały miejsce zamieszki z 31 sierpnia. W istocie Tiahnybok po prostu szuka ratunku, łącząc siły z Prawym Sektorem. Myślę, że będzie im trudno zdobyć odpowiednią ilość głosów w nadchodzących wyborach. Podczas wyborów lokalnych ważne są zupełnie inne priorytety, a elektorat ma inne oczekiwania.
W dodatku notowania Swobody w wyniku zaistniałej sytuacji z „ich” prokuratorem generalnym Machnickim uległy dalszemu spadkowi. Przez cztery miesiące swojej działalności, w kluczowym momencie po Rewolucji Godności, prokurator generalny należący do Swobody nie zrealizował nic, czego żądali ludzie i co obiecywała sama partia.
Serhij Taran – politolog, dyrektor Międzynarodowego Instytutu Demokracji
Nie warto przeceniać wpływu nacjonalistów w dość liberalnym społeczeństwie ukraińskim…
Należy zrozumieć, że „nisza nacjonalistyczna”, w takim ujęciu, jak interpretują ją Swoboda i Prawy Sektor, to maksymalnie 5-7% wyborców, o czym świadczy 1,5% wynik Prawego Sektora w poprzednich wyborach i fakt, że Swoboda w ogóle nie znalazła się w parlamencie. Oczywiście w warunkach zaostrzenia sytuacji może pojawić się zapotrzebowanie na siły radykalne, ale nie warto przeceniać wpływu nacjonalistów w dość liberalnym społeczeństwie ukraińskim. Społeczeństwo może być liberalne, może być patronackie, ale nie może być nacjonalistyczne w takiej formie, w jakiej widzą je zagraniczni obserwatorzy. Gdyby teraz miały odbyć się wybory do Rady Najwyższej to startując samodzielnie Swoboda i Prawy Sektor nie przekroczyłyby progu wyborczego. Startując razem całkiem możliwe jest, że w jakimś zakresie ta współpraca się uda. Ich alians będzie miał jednak tylko regionalne podłoże. Obecnie Swoboda ma znaczne problemy z poparciem nawet na terenie Obwodu Lwowskiego, gdzie tradycyjnie cieszyła się dużą popularnością. Swoboda skompromitowała siebie dochodząc do władzy – nie była w stanie zaproponować żadnej jakości.
Obecnie poziom poparcia Swobody nawet w takim regionie jak Lwów wynosi około 4,5%. Pojedynczo, ale nawet razem, Swoboda i Prawy Sektor nie mają przed sobą dużych perspektyw. Chodzi jednak o to, że stoją za nimi poważni sojusznicy – oligarchowie, m.in. Kołomojski, który będzie działał na rzecz destabilizacji sytuacji, aby tylko odbyły się przedwczesne wybory do parlamentu. Sojuszniczką nacjonalistów może być też Julia Tymoszenko, która także jest zainteresowana destabilizacją sytuacji, i możliwe, że również przedwczesnymi wyborami. Jeśli określać perspektywy dla Swobody i Prawego Sektora, to trzeba przyznać, że partie mogą odnieść sukces pod warunkiem, że połączą swoje wysiłki z innymi siłami politycznymi, które domagają się przedwczesnych wyborów. Nie jest to niestety najlepsze rozwiązanie dla Ukrainy, ale najwyraźniej Swoboda i Prawy Sektor będą stawiać właśnie na to.
Wołodymyr Fesenko – politolog, szef Centrum Stosowanych Badań Politycznych PENTA
Po wydarzeniach z 31 sierpnia Swoboda traci część swojego poparcia, ale dzięki sojuszowi z Prawym Sektorem może coś ugrać…
W polityce ukraińskiej nie ma sojuszy długoterminowych. Ciężko wskazać przykłady trwałej, systemowej i bezkonfliktowej współpracy partii politycznych. Nie jestem pewien czy współpraca Swobody i Prawego Sektora będzie trwała. W tym przypadku uważam, że chodzi o sytuację Swobody. Z pewnością partia ma pewne powiązania ideologiczne z Prawym Sektorem, ale w decyzji o ich współpracy [w wyborach lokalnych] nie odgrywa żadnej roli fakt, że obie partie są nacjonalistyczne. Liczy się następująca kwestia: Dmytro Jarosz zrozumiał (o czym mówił zresztą w wywiadzie), że nie kontroluje niektórych regionalnych organizacji Prawego Sektora. Istnieje tym samym ryzyko manipulacji procesem układania list Prawego Sektora, co może oznaczać, że partii nie uda się zostać poważną organizacją polityczną, realną partią ogólnoukraińską.
Dlatego też Jarosz nie zgodził się wziąć na siebie odpowiedzialności politycznej za samodzielny udział jego partii w wyborach lokalnych. Kolejny raz dowodzi to słabości Jarosza jako „klasycznego” polityka. Myślę jednak, że niektórzy przedstawiciele Prawego Sektora zostaną przeciągnięci na inną stronę i wystartują do rad lokalnych. Tych, którzy będą mieli jakąś szansę w określonych regionach i okręgach, będą przyciągać do siebie UKROP lub Swoboda.
Jeśli mówić o perspektywach Swobody, to myślę, że po wydarzeniach z 31 sierpnia i kolejnych aferach partia utraci część swojego poparcia. Dzięki sojuszowi z Prawym Sektorem może coś ugrać, zwłaszcza na zachodniej Ukrainie, gdzie ostatnio Prawy Sektor znalazł pewną niszę elektoratu. Zgodnie z niektórymi sondażami na PS gotowych było tam zagłosować nawet 10% wyborców. Poparcie dla Swobody było mniejsze.
Jednak tej kwestii warto przyjrzeć się raz jeszcze. Czy wyborcy, którzy rozczarowali się Swobodą i byli gotowi zagłosować na Prawy Sektor, teraz zgodzą się poprzeć Swobodę z działaczami Prawego Sektora w jej szeregach? Wydaje mi się, że ta prawicowa nisza radykalna będzie dzielona przede wszystkim między Swobodą i Ukropem. Dzięki temu więcej może ugrać Ukrop, zwłaszcza na terenach zachodnich obwodów. Część wyborców tego nurtu po prostu nie pójdzie zagłosować. Efekt zobaczymy w postaci wyborczych rezultatów, ale myślę, że ten sojusz [Swobody i kandydatów Prawego Sektora] znacząco zwiększy szanse Ogólnoukraińskiego Zrzeszenia Swoboda.
Jeżeli w wyniku poprzednich wyborów lokalnych w niektórych obwodowych, powiatowych oraz miejscowych radach zachodniej Ukrainy Swoboda uzyskała większość, nawet choćby jednoosobową, to teraz takiej sytuacji nie będzie. Żadna siła polityczna nie uzyska większości, chyba że z kilkoma wyjątkami, ale nie na zachodniej Ukrainie. W wyborach do rady obwodowej w Obwodzie Dniepropietrowskim może np. zwyciężyć Blok Opozycyjny, uzyskując więcej niż 50%.
Na zachodniej Ukrainie jest jeszcze Samopomoc i inni konkurenci, w tym nowe siły polityczne. Poza tym wiele osób rozczarowało się działaniach partii Tiahnyboka nie tylko na poziomie centralnym, ale również w miejscach, gdzie Swoboda była siłą rządzącą i była odpowiedzialna np. za niepowodzenia w gospodarce komunalnej. Te wybory to przede wszystkim wybory lokalne, ogólnoukraińskie rankingi partii nie mają tutaj takiego znaczenia jak w przypadku wyborów parlamentarnych.
Przygotował: Dmytro Lychowij
Tłumaczenie: Nataliia Sokolova