We Lwowie zaprezentowano nowy projekt ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej „Majdan: historia mówiona”. To w praktyce jeden z największych projektów historii mówionej, kiedykolwiek realizowany w kraju. kraju. Na portalu polsko-ukraińskim polukr.net publikujemy rozmowę z kierownikiem projektu, Tetianą Kowtunowicz, o przesłankach jego powstania i znaczeniu projektu w obecnych czasach, zwłaszcza jak postrzega Majdan osoba, która nie tylko przeżyła go osobiście, ale słyszała kolejne setki historii z ust jego uczestników.
Majdan wydarzył się dopiero półtora roku temu, a my już staramy się pisać jego historię. Czy to aby nie za wcześnie?
Z pewnością nie. Im szybciej zaczniemy zbierać wspomnienia, tym łatwiej będzie działać ekspertom od historii mówionej. Wspomnienia mają to do siebie, że ulegają zmianie. Zauważyliśmy to nawet w tak krótkim okresie czasu. Jest różnica między tymi wspomnieniami, które zapisaliśmy od razu po wydarzeniach na Majdanie i tymi dzisiejszymi. Wtedy w opowieściach pełno było emocji, szczegółów, które wywarły na uczestnikach duże wrażenie, wciąż żywych przeżyć, teraz więcej jest refleksji i analiz. Coraz częściej nasi respondenci analizują wydarzenia nie tylko w kontekście swoich przeżyć, ale również w kontekście wydarzeń takich jak wojna i sytuacja polityczna. Wtedy ludzie potrzebowali się wygadać, dziś raczej zadają pytania. Majdan się rozpoczął, ale w pewnym sensie jeszcze się nie kończy. Skończył się tylko pewny etap, główne cele zostały osiągnięte. Ale Majdan to przestrzeń, którą trudno określić w czasie. W sferze mentalnej i emocjonalnej Majdan pozostał niedokończony. To żywa historia.
Żałujemy, że takich projektów nie zrealizowano przy okazji dwóch poprzednich rewolucji – rewolucji na granicie i pomarańczowej rewolucji. Chcielibyśmy zebrać materiały także o tamtych rewolucjach. Jeszcze bardziej interesujące byłyby historie ludzi, którzy przeżyli wszystkie trzy rewolucje!
Kiedy rozpoczęła się realizacja projektu?
Projekt wystartował natychmiast po wydarzeniach na Majdanie, na początku marca 2014r. Mieliśmy wtedy bardzo ograniczone zasoby techniczne – własne telefony, czasem też dyktafony. Mimo to pracownicy Instytutu ciągle spędzali czas na Majdanie rozumiejąc, że ten nie będzie stał wiecznie i później trudno będzie odnaleźć jego uczestników. Wówczas ludzie nie wspominali, oni tłumaczyli rzeczywistość, w jakiej żyli. W opowieściach było dużo mieszanych, niepoukładanych emocji. Skarżono się, wyrażano swoje zadowolenie i niezadowolenie. Silne były emocje związane ze stratą bliskich, wspomnienia o Niebiańskiej Sotni są nadal świeże. Z tymi wywiadami będzie nas najprawdopodobniej czekać wiele pracy, zarówno psychologów jak i socjologów.
Od lata 2014r. nagrywaliśmy już wspomnienia w Instytucie. Dzięki naszym partnerom z „Funduszu zachowania historii Majdanu” zdobyliśmy kamerę i zapraszaliśmy ludzi na indywidualne spotkania. Te wywiady są już bardziej dokładne, obszerne. W takich warunkach człowiek czuje się bardziej komfortowo, ma czas i możliwość, aby przypomnieć sobie wszystkie szczegóły. Każda historia jest subiektywna, ciekawa i niepowtarzalna. Z tych nagrań tworzy się prawdziwa mozaika tych wydarzeń.
Obecnie mamy dużo osób, które nam pomagają – od kwietnia tego roku zaczęły pracę grupy robocze na całej Ukrainie. Projekt zainicjował nasz Instytut, ale na razie możemy robić zapisy tylko w Kijowie. Niestety wielu świadków tych wydarzeń wróciło do swoich regionów. Dlatego też zwróciliśmy się z prośbą do historyków oraz miejscowych stacji radiowo-telewizyjnych w dużych miastach. Na dzień dzisiejszy w 20 miastach Ukrainy prowadzone są nagrania wspomnień. Ludzie robią to na zasadach wolontariatu. Jesteśmy tym miło zaskoczeni. W większości przypadków robią to eksperci od historii mówionej, wykładowcy akademiccy, aktywiści, którzy brali udział w wydarzeniach na Majdanie. Dla większości ta działalność to swego rodzaju kontynuacja Majdanu. Ludzie nie robią tego z przymusu lub obowiązku, a dlatego, że odczuwają potrzebę oraz znaczenie pracy na rzecz społeczeństwa. Zapisaliśmy już 400 historii, kolejne 180 zarejestrowali nasi wolontariusze.
Jak dokonywany jest wybór osób i ich historii?
Najpierw zrobiliśmy listę tych osób, które chcielibyśmy nagrać przede wszystkim: aktywistów, wolontariuszy, polityków. Szukaliśmy do nich kontaktów i nagrywaliśmy ich wspomnienia. Później proces ruszył na szerszą skalę. Zaczęły do nas przychodzić bardzo ciekawe osoby, które same proponowały swoje historie i rekomendowały innych, którzy też mogli podzielić się własnymi historiami. Zdarzało się, że dana osoba przychodziła zastrzegając, że ma historię jedynie na 15 minut, a potem opowiadała ją przez trzy godziny. W ten sposób człowiek na nowo przeżywa wszystkie wydarzenia.
Staramy się zebrać historie przedstawicieli z różnych dziedzin i segmentów Majdanu – dowódców, kucharzy, pracowników IT, prawników, artystów – pełne spektrum. Zbieramy także historie osób, które nie były fizycznie na Majdanie – mamy np. kilka historii od dziewczyn, które pracowały wówczas jako organizatorki-menedżerki, „siedziały na słuchawkach” i zajmowały się organizacją pomocy, zbieraniem pieniędzy, zakupem niezbędnych rzeczy. Stąd mamy jedną niesamowitą historię. Dziewczyna, która w Kijowie koordynowała zbiórkę pomocy, umówiła się przez telefon z lwowskim radiem na zbiórkę pieniędzy podczas maratonu. Za pieniądze, które ofiarowali słuchacze radia, zakupiony został świetny defibrylator. Lwowianie jak najszybciej dostarczyli go do Pałacu Październikowego (istniał tam wtedy szpital). Lekarze opowiadali później, że za pomocą tego defibrylatora, dostarczonego kilka minut wcześniej, uratowali życie człowieka którego serce przestało bić. Majdan to nie tylko przestrzeń fizyczna, ale również przestrzeń wirtualna, która swoim istnieniem mogłaby uratować realnego człowieka. Takich historii, które można nazwać fenomenalnymi, jest bardzo dużo.
Jakie historie robią największe wrażenie?
Prowadziłam wywiad z wolontariuszką, Liubą Szypowycz, która ukończyła Akademię Kijowsko-Mohylańską i pracowała w Nowym Jorku jako specjalista IT. Gdy rozpoczęły się wydarzenia na Majdanie Liuba natychmiast zaczęła pomagać, nieznane jej osoby ze wszystkich zakątków świata zaczęły przekazywać jej pieniądze na potrzeby Majdanu. Przez jej ręce przechodziły duże kwoty i duże zamówienia. Zakres pomocy zwiększał się w okresie zaostrzenia starć. W Nowym Jorku Liuba wraz z grupą aktywistów stworzyła organizację społeczną „Razem”, która pomogła uregulować stosunki ze służbą podatkową. Dzięki temu mogła chodzić do pracy według indywidualnego harmonogramu i, można tak powiedzieć, bez przerwy pracowała na potrzeby Majdanu. Po Majdanie ich organizacja nadal niesie pomoc – teraz już rodzinom, które ucierpiały na Wschodzie. Miesiąc temu nagrywałam z nią wywiad w Kijowie. Wtedy właśnie ona rzuciła swoją perspektywiczną pracę w Nowym Jorku i na własny koszt zgodziła się pracować w Odessie, tworzyć elektroniczną administrację. A to tylko jeden przypadek.
Jest też inna historia. Pewnego razu otrzymałam telefon z propozycją nagrania wspomnień. Zaproponowałam przyjazd do nas, ponieważ nie nagrywamy rozmów telefonicznych. Mężczyzna bardzo chciał, aby go wysłuchać. Był to rencista, który mieszkał w Kijowie, na imię miał Oleksandr. Gdy zaczął się Majdan, zadecydował, że za swoją rentę będzie kupował jedzenie i przynosił je na Plac. Tak też zrobił. Gdy do Kijowa zaczęli zjeżdżać się ludzie z różnych regionów kraju, zgłosił się, aby zakwaterować u siebie kilku z zachodniej Ukrainy. Przez cały czas mieszkało u niego jakieś 10 osób. „Gotowałem im kolację, oni wracali późno, wychodzili rano. Gdy zaczęły się siłowe starcia, często zostawali na Majdanie również w nocy. Grzeczne, porządne chłopaki” – opowiadał. Przypomina sobie, że jednego wieczoru otwiera drzwi do ich pokoju, żeby życzyć dobrej nocy, a oni wszyscy klęczą na kolanach i się modlą. „To mnie poruszyło do głębi duszy. A następnego dnia jednego z nich zabili” – powiedział mi, a następnie się rozpłakał. Dla niego był to bardzo trudny temat, musiał się nim z kimś podzielić.
Jaki jest cel tego archiwum? Dla kogo będzie ono dostępne?
Obecnie najważniejsze jest, aby stworzyć publiczne archiwum – aby historycy, socjologowie, psychologowie i inni eksperci mogli z niego korzystać. Chcemy, aby było to archiwum elektroniczne, zawierające dobrej jakości nagrania wideo, aby w razie potrzeby mogli z niego korzystać również pracownicy telewizji. Jednocześnie chcemy nagrania konwertować, aby były dostępne on-line na jakichkolwiek urządzeniach. Obecnie szukamy możliwości wcielenia tych planów w życie. W przyszłości chcemy opublikować serię książek – pierwszą z nich planujemy wydać w drugą rocznicę Majdanu. Na razie trwają nad nią prace.
Wciąż toczy się śledztwo w sprawie wydarzeń na Majdanie. Czy Instytut udziela niezbędnych informacji?
W ramach inicjatywy „Majdan SOS” działają prawnicy, którzy współpracują w ramach śledztwa. Spotykaliśmy się z nimi podczas różnych okazji, jeszcze przed pierwszą rocznicą Majdanu. Wiedzą, że jesteśmy otwarci i gotowi pomagać. Na razie nie było jednak żadnych wniosków w tej sprawie.
Inicjatywa Instytutu to nie jedyne działanie w celu zachowania wspomnień Majdanu. Czy różne projekty współpracują ze sobą?
Jest m.in. „Fundusz zachowania historii Majdanu”. Współpracujemy z nim od lata zeszłego roku. Wiemy, że dotychczas nagrali 120 wywiadów – wymieniamy się nagraniami. Fundusz współpracuje z europejskimi uczelniami wyższymi, jest wstępne porozumienie, że kopia archiwum znajdzie się na Uniwersytecie w Bremie. Trwają negocjacje także z innymi uniwersytetami. Jest nadzieja, że uda nam się znaleźć pieniądze i stworzyć platformę on-line dla projektu. Spodziewamy się, że na podstawie naszego archiwum zostanie nakręcone wiele filmów, opracowane wiele naukowych i popularno-naukowych artykułów. Być może na podstawie niektórych historii ktoś napisze nawet książkę.
Rozmawiała Myrosława Iwanyk
Tłumaczenie: Nataliia Sokolova