Model działania ukraińskich urzędników i polityków co do uprzedzenia rosyjskiej agresji jak na razie działa w myśl motywu „łapać złodzieja” – rozpętywania ciągłej histerii wokół możliwej wojskowej napaści Federacji Rosyjskiej. Trzeba stworzyć na tyle dużo hałasu, na ile jest to możliwe. Przy czym odbiorcą tych działań są nie tylko kraje zachodnie, ale także własne społeczeństwo. Dlatego każdego tygodnia czekamy na wielką rosyjską operację wojskową – a jednocześnie postępuje militaryzacja świadomości Ukraińców, którzy przygotowują się na najgorsze warianty rozwoju wydarzeń. Także wielu analityków przygotowuje kolejne prognozy, oparte na osobistych wrażeniach, odczuciach i zwykłym „wróżeniu z fusów”. Wobec braku większej aktywności Rosji, ciągłe oczekiwania i zapowiedzi strony ukraińskiej już za jakiś czas (maksymalnie rok-dwa) mogą mieć odwrotny rezultat. Z jednej strony nasi zachodni partnerzy będą przyjmować swoich ukraińskich kolegów jako histeryków, z drugiej – nerwy ukraińskiego społeczeństwa będą wystawione na ciężką, permanentna próbę. Może i trzeba straszyć ludzi wojną, ale należy robić to w sposób umiejętny i ograniczony.
W zeszłym tygodniu sekretarz RNBO Ukrainy Ołeksandr Turczynow poinformował, że na wschodzie Ukrainy obserwowana jest aktywizacja działań rosyjskiej armii. „Jednostki inżynieryjne sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej zbudowały 5 mostów pontonowych na rzece Siewiernyj Doniec w miejscu, gdzie stanowi ona linię graniczną pomiędzy Ukrainą i Rosją. W ten sposób powstaje wojskowa infrastruktura dla zabezpieczenia przerzutu dodatkowych oddziałów wojsk rosyjskich na okupowane terytorium Ukrainy dla ich użycia w walkach” – powiedział sekretarz RNBO.
Gdyby spojrzeć na mapę, to rzeka Siewiernyj Doniec istotnie jest granicą rosyjsko-ukraińską na odcinku 40 km w obwodzie ługańskim. To terytorium na północ od dużego przejścia granicznego Izwarine, które od ponad roku jest kontrolowane przez separatystów z ŁNR. Wydaje się, że nowe przeprawy nie stwarzają dodatkowego, nowego zagrożenia wojskowego ewentualną interwencją wojskową Rosji, jako że ten odcinek granicy już od ponad roku pozostaje poza kontrolą ukraińskich służb granicznych. Ponadto, zgodnie z porozumieniem z Mińska, właśnie wspomniana rzeka ma stanowić linię rozgraniczenia pomiędzy Ukrainą i Ługańską Republiką Ludową.
Nie trzeba tworzyć sensacji tam gdzie ich nie ma: nie jeden raz w ciągu ostatniego roku Rosja przerzucała technikę i ludzi dla wsparcia działań prorosyjskich separatystów w Donbasie. Oddziały rosyjskiej armii przemieszczały się drogami, polami i koleją – użycie mostów pontonowych nie ma więc większego znaczenia. Na poziomie taktycznym podobne działania mogą oznaczać koncentrację w celu przeprowadzenia kolejnego uderzenia na północnym odcinku strefy ATO – na miasta Stanica Ługańska lub Szczastie, gdzie znajduje się strategiczny obiekt w postaci elektrociepłowni zasilającej w energię Ługańsk. Równie dobrze oddziały rosyjskie mogą udać się na każdy inny odcinek frontu.
Walerij Krawczenko