wtorek, 29 kwiecień, 2025
pluken
Home / Komentarze i opinie / Ukraina vs Prawy Sektor: zamrożony konflikt. Co dalej po Mukaczewie?
prawysektor

Ukraina vs Prawy Sektor: zamrożony konflikt. Co dalej po Mukaczewie?

Share Button

prawysektorTrzy tygodnie temu był to temat numer jeden w ukraińskich mediach i sieciach społecznościowych. Krwawą strzelaninę z dnia 11 lipca z udziałem bojowników Prawego Sektora i organów ścigania oraz ochroniarzy lokalnego „autorytetu” w zakarpackim Mukaczewie nazwano nie inaczej jak tylko otwarciem drugiego frontu na Ukrainie. Od tamtego czasu swoistym internetowym memem stały się komentarze o „sześciu tysiącach siłowików wyposażonych w pojazdy opancerzone, skierowanych na Zakarpacie w celu zniszczenia sześciu patriotów”. Czas mijał, Prawy Sektor w miarę swoich sił protestował w Kijowie i innych miastach przeciwko „bezpodstawnym prześladowaniom”, ale poza tym do niczego nie doszło. Odpowiedzi na pytanie czym w rzeczywistości zakończyło się starcie na Zakarpaciu nie udzielono. Aż w telewizyjnej stacji „112” pojawił się komentarz sekretarza prasowego 13. batalionu ochotniczego korpusu ukraińskiego Prawy Sektor, Oleksija Byka, który przyznał, że „ze względu na naszych chłopaków, którzy brali udział w wydarzeniach w Mukaczewie – znajdują się w bezpiecznym miejscu, a ich życiu nic nie zagraża – nie upubliczniamy żadnych dodatkowych informacji, ponieważ mogłyby im zaszkodzić”.

Ci, którzy spodziewali się, że od wydarzeń w Mukaczewie rozpocznie się na Ukrainie „trzeci Majdan” lub nowa rewolucja, byli rozczarowani. Sprawę odłożono do szuflady, ewentualnie zahamowano. Ale problemy nigdzie nie zniknęły: ani kontrabanda na Zakarpaciu, ani tolerancja ze strony miejscowej ludności dla lokalnych magnatów z mandatami parlamentarzystów i własnymi oddziałami paramilitarnymi. Pojawiło się też nowe wyzwanie: oddziały nielegalnego, zbrojnego skrzydła radykalnej partii politycznej, setki kilometrów od strefy ATO w różnych obwodach Ukrainy.

Przypomnijmy chronologię wydarzeń:

 11 lipca w Mukaczewie, na terenie ośrodka wypoczynkowego „Antares”, odbyło się spotkanie zbrojnego oddziału 1. batalionu rezerwowego ochotniczego korpusu ukraińskiego Prawy Sektor, liczącego ok. 15-20 osób, z lokalnym „autorytetem” – deputowanym ludowym Mychajłem Łanio – na temat kontroli nad przemytem w regionie przygranicznym. Według Prawego Sektora Łanio (pseudonim Bljuk) był niezadowolony z faktu, że organizacja odcięła jeden z jego kanałów przemytniczych. W trakcie negocjacji przy wejściu do ośrodka poważnie raniony został strzałem w głowę ochroniarz (20 lipca zmarł w szpitalu). Na miejsce przybyli pracownicy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, po czym bojownicy ochotniczego korpusu ukraińskiego Prawy Sektor użyli granatów dymnych i przy pomocy trzech opancerzonych samochodów terenowych, wyposażonych w wielkokalibrowy karabin, wydostali się z miasta, przedostając się przy okazji przez punkt kontrolny milicji z użyciem broni palnej i granatników.

W wyniku strzelaniny zniszczone zostały trzy samochody milicji, a w pobliskiej stacji benzynowej wybuchł pożar. Dwóch bojowników Prawego Sektora zginęło, a kolejnych dwóch zostało poważnie rannych (zabrano ich do szpitala). Milicja upubliczniła informację o sześciu rannych siłowikach. W walce po stronie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych udział wzięli również uzbrojeni cywile, których wiąże się z ugrupowaniem Łania. Niewielka grupa bojowników Prawego Sektora przedostała się następnie do lasu, gdzie zajęła pozycje obronne. Na Zakarpacie, w celu ich zneutralizowania, przybyły natomiast wzmocnione oddziały Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Gwardii Narodowej, przy czym liczba „sześciu tysięcy siłowików” jest znacznie wyolbrzymiona i pochodzi z oświadczeń zwolenników Prawego Sektora. Prokuratura Generalna zakwalifikowała zdarzenie jako próbę utworzenia organizacji przestępczej oraz jako atak terrorystyczny. W celu rozwiązania konfliktu w negocjacjach z siłowikami udział wzięli lider Prawego Sektora – Dmytro Jarosz – oraz kolejny lokalny magnat, deputowany ludowy Wiktor Bałoga (według niektórych oświadczeń to właśnie jego interesów w konflikcie z Łaniem bronił Prawy Sektor).

Jedną z konsekwencji tego nadzwyczajnego wydarzenia była zmiana szefa Zakarpackiej Obwodowej Administracji Państwowej – na to stanowisko Prezydent Poroszenko mianował Giennadija Moskala, którego odwołano z Obwodu Ługańskiego. Sam prezydent oraz szef Służby Bezpieczeństwa Ukrainy Wasyl Hrycak, podczas wizyty na Zakarpaciu, podkreślili później, że niedopuszczalne jest istnienie prywatnych armii tysiące kilometrów od linii frontu.

21 lipca w Kijowie odbył się zjazd oraz demonstracja Prawego Sektora, na której ogłoszono, że partia nie weźmie udziału w jesiennych wyborach lokalnych, a „na obecnym etapie zrezygnuje również ze zbrojnego powstania przeciwko rządowi” Ukrainy, natomiast zainicjuje ogólnokrajowe referendum w sprawie wotum nieufności dla Rady Najwyższej, Prezydenta i Rządu, wprowadzenia stanu wojennego i pełnej blokady terenów okupowanych przez Rosję, wypowiedzenia porozumień z Mińska oraz legalizacji ruchu ochotniczego. Od tamtego czasu  ośrodki regionalne Prawego Sektora udzielają informacji o zbieraniu podpisów w celu organizacji referendum, chociaż w kręgach kierowniczych partii można usłyszeć oświadczenia o nieformalnym charakterze plebiscytu, przeprowadzonego bez przestrzegania wszystkich procedur przewidzianych odpowiednią ustawą.

Niełatwy związek

„Partia, która w ​​wyborach do Rady Najwyższej uzyskała 1 proc. głosów, stara się rządzić całą Ukrainą” – taką opinię wyraził jeden z wysoko postawionych członków Centralnej Komisji Wyborczej. Dziewięć miesięcy po wyborach parlamentarnych notowania Prawego Sektora wciąż oscylują w granicach błędu statystycznego, ale organizacja pozostaje naprawdę wpływową siłą, przede wszystkim dlatego, że wraz ze strukturą polityczną posiada dobrze uzbrojone oddziały korpusu ochotniczego, nie tylko w sektorze ATO, ale i w większości regionów. Decyzja Prawego Sektora o rezygnacji z udziału w nadchodzących wyborach lokalnych wygląda tym samym symptomatycznie. Część zwolenników Prawego Sektora widzi w tym zamiar zdobycia władzy siłą, przy użyciu broni a nie procedur demokratycznych, a także porównuje ochotniczy korpus Prawego Sektora do Ukraińskiej Powstańczej Armii przy Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUNb).

Prawo do noszenia broni na ulicach ukraińskich miast i wsi Prawy Sektor wyjaśnia tym, że w kraju trwa wojna, a sama broń jest rodzajem trofeum zdobytego w walkach w Donbasie. Eksperci mają jednak wątpliwości co do prawdziwości tych stwierdzeń, wskazując, że przynajmniej część broni i sprzętu w posiadaniu Prawego Sektora nigdy nie była na froncie, a jest wyposażeniem batalionów rezerwowych korpusu. Symboliczna w tym kontekście była zwłaszcza tablica z polskimi numerami rejestracyjnymi, zamontowana na wyposażonym w karabin maszynowy terenowym Nissanie Navara, który brał udział w walce w Mukaczewie.

Prezydent Petro Poroszenko, nawiązując do wydarzeń w Mukaczewie, podkreślił, że „niektórzy przedstawiciele świata kryminalnego dokonują przestępstw pod przykrywką znanej organizacji [Prawego Sektora]. Te siły nie mają podłoża politycznego, dlatego też reakcja państwa powinna wyglądać następująco: muszą być oni traktowani jako przestępcy. Nie należy jednak przesadzać z kwestią braku bezpieczeństwa. Kontrolujemy sytuację i nie dopuścimy do destabilizacji w kraju”.

„Stanowisko władz jest niekonstruktywne. W kraju powinien panować spokój, a obywatele muszą wiedzieć kogo ta władza chroni – naród czy klany lokalne?” – skomentował z kolei stanowisko Prezydenta rzecznik Prawego Sektora, Artem Skoropadski. Jego zdaniem „Prezydent Ukrainy powinien uważnie dobierać słowa mówiąc o ludziach, którzy od pierwszych dni walczyli w Donbasie i bronili integralności terytorialnej kraju. Wielokrotnie wyrażaliśmy swoje stanowisko w sprawie wydarzeń w Mukaczewie – jest to prowokacja polityczna przeciwko naszej organizacji. Jesteśmy zainteresowani obiektywnym dochodzeniem w tej sprawie. Nie wystarczy ogłosić poszukiwań bojowników Prawego Sektora, powinno się przede wszystkim zbadać rolę lokalnych klanów przestępczych”.

Trzeba przyznać, że stosunki na linii władza-społeczeństwo-uzbrojone jednostki ochotnicze stały się skomplikowane i delikatne. Formalnie ochotniczy korpus Prawy Sektor, nie będąc legalną częścią Sił Zbrojnych Ukrainy ani innych struktur siłowych, pozostaje nielegalną formacją zbrojną. Wśród władzy istnieje jednak formalny konsensus co do udziału Prawego Sektora w ATO, przy czym na najtrudniejszych odcinkach frontu. Jednocześnie społeczeństwo docenia osiągnięcia ochotników na rzecz obrony kraju, co de facto oznacza przyzwolenie na wyjście poza ramy prawa jeśli chodzi o posiadanie broni. W Mukaczewie Ukraińcy zobaczyli jednak czym to się może skończyć.

Jak wyjść z zamrożonego konfliktu?

„Sytuacja w Mukaczewie była naprawdę niebezpieczna. Gdyby władza rozpoczęła wówczas operację militarną przeciwko PS, sprowokowałaby tym samym powstanie drugiego frontu w środku kraju. Dzięki Bogu jednej ze stron, strukturom państwowym, wystarczyło elastyczności aby nie ponaglać wydarzeń. Z kolei drugiej stronie, liderowi Prawego Sektora Jaroszowi – nie mówię tu o poszczególnych przedstawicielach organizacji regionalnych PS, pseudo-rewolucjonistach, którzy chcieli pobawić się w wojnę – wystarczyło odpowiedzialności, aby podjąć decyzję o zastopowaniu tego konfliktu” – powiedział w specjalnym wywiadzie dla polukr.net ukraiński politolog Władimir Fesenko, szef Centrum badań politycznych „Penta”.

Zdaniem Fesenki nie oznacza to jednak, że konflikt został wyczerpany, uczestnicy strzelaniny nie będą poszukiwani i nie poniosą odpowiedzialności. „Jeśli zostaną aresztowani za sześć miesięcy lub za rok – będzie to w pełni zrozumiałe. Nie wszystkich przestępców da się złapać natychmiast, zwłaszcza w naszym kraju. Najważniejsze, że na razie konflikt w Mukaczewie pod kątem politycznym rozwiązany został przy minimalnych negatywnych konsekwencjach” – dodaje politolog.

Fesenko apeluje, aby nie wyolbrzymiać wydarzeń z udziałem Prawego Sektora, jak i w ogóle działań ruchu ochotniczego. Po Mukaczewie stało się jasne, że nie będzie legalizacji ochotniczego korpusu ukraińskiego Prawy Sektor na jego warunkach. „Ochotniczy Korpus Ukraiński Prawy Sektor, to zrozumiałe, działa poza prawem. Istnieje też poważny problem z innymi ugrupowaniami zbrojnymi, które otrzymały ostatnio broń ze strefy ATO. W interesie kraju jest jednak, aby nie forsować tego problemu – powinien być on rozwiązany delikatnie, elastycznie i nie za jednym zamachem. W przeciwnym wypadku naprawdę możemy otworzyć drugi front. Po co nam to? Nie potrzebujemy prowokowania nowych konfliktów z Prawym Sektorem. Działać trzeba stopniowo, lokalnie, w pojedynczych miejscowościach i z pojedynczymi osobami. Krok po krok pokazać Prawemu Sektorowi jego miejsce w szeregu, ale też nie zepchnąć go w podziemie. Ostanie, czego nam brakowałoby, to oprócz rosyjskiej działalności podziemnej mieć jeszcze pro-ukraińską działalność podziemną, która będzie walczyć z państwem” – pokreślił Fesenko. Według eksperta wymownym jest, że uczestnicy strzelaniny w Mukaczewie schowali się i nie wychylają nosa. Gdyby było odwrotnie, mogłoby to oznaczać, że Prawy Sektor jest bezkarny i nie boi się Państwa.

Fesenko uważa działania struktur państwowych po wydarzeniach w Mukaczewie za zrównoważone i odpowiednie, z kolei kroki podjęte przez Prawy Sektor za „szpan” i próbę ratowania politycznego wizerunku, dodając, że zapowiedziane przez PS referendum to z prawnego punktu widzenia „bezwartościowa bańka mydlana”.

Co dalej z Prawym Sektorem?

Niektórzy komentatorzy od początku wydarzeń na Majdanie są zdania, że przynajmniej za niektórymi działaniami oraz wypowiedziami Prawego Sektora stoją moskiewscy polittechnolodzy. „Nie jest zwolennikiem takiej konspіrologіi” – przyznaje jednak w rozmowie dla polukr.net Władimir Fesenko. W jego opinii „wydarzenia w Mukaczewie to po części naturalne, ale w większej mierze żywiołowe działania, które pokazały, że Jarosz nie kontroluje części swojej organizacji. Rosja popiera niedawne kroki Prawego Sektora na rzecz destabilizacji sytuacji na Ukrainie dlatego też PS musi się zastanowić na czyją korzyść naprawdę działa”. Za większe zagrożenie ekspert uważa działalność Prawego Sektora w niektórych regionach kraju bezpośrednio lub pośrednio na rzecz lokalnych oligarchów i biznesmenów (Bałogi na Zakarpaciu, Kołomojskiego w Dniepropietrowsku). „To wygląda jak prywatna armia, którą można wypożyczyć aby rozwiązać pewne problemy, lub w celu zarabiania pieniędzy poprzez zwykły haracz, udział w przejęciach przedsiębiorstw itd. Właśnie nad tym powinien zastanowić się Jarosz oraz pozostali kierownicy Prawego Sektora” – podkreśla Fesenko.

Dmytro Lychowij

 

KOMENTARZ EKSPERTA dla polukr.net

Ołeksandr Palij, historyk i politolog

Porównanie Prawego Sektora do Ukraińskiej Powstańczej Armii jest na wyrost. UPA nie była strukturą antypaństwową, rozumiała wyjątkową wagę państwa dla przetrwania Ukrainy. Bojownicy UPA byli gotowi znieść wiele cierpień, aby naród ukraiński mógł schronić się za państwem, jego instytucjami i instrumentami. Natomiast Prawy Sektor występuje w znacznej mierze jako organizacja anarchiczna, która nie bardzo rozumie i docenia znaczenie swojego państwa. Ogłoszenie marszu na stolicę w czasie wojny z wrogiem to niedopuszczalna nieodpowiedzialność, jeśli nie coś więcej. Władzę można krytykować, ale nie jest ona zdradziecka, a to najważniejsze. Należy rozumieć, że jakakolwiek, ale mimo wszystko swoja władza jest lepsza niż chaos i zagraniczna okupacja.

Moim zdaniem ośrodkiem jedności ukraińskich sił patriotycznych powinna stać się armia ukraińska, jako najsilniejsza oraz najważniejsza instytucja państwa. Partyzanka jest odpowiednia, gdy nie istnieje państwowe centrum, jak właśnie w czasach UPA. Kiedy to centrum jednak istnieje, wszyscy powinni jednoczyć się wokół niego, znaleźć w nim swoje miejsce i maksymalnie je wspierać. To oczywiste, że wspólnota, dobra komunikacja i dobra organizacja przyczyniają się do większej efektywności działań. W czas zagrożenia Ukraińcy nie mogą być nieskutecznymi i niemądrzy. Ruch ochotniczy to unikalny zasób, ale powinien pracować razem z państwem, a w żadnym wypadku nie wbrew państwu.

 

Tłumaczenie: Nataliia Sokolova

Share Button

Czytaj również

Czołg M1A1 Abrams z 1 Warszawskiej Brygady Pancernej /fot. polukr.net

Komunikacja na wysokim poziomie

Tegoroczne obchody Święta Wojska Polskiego, podobnie zresztą jak rok temu, odbywały się w dość szczególnej …

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.