środa, 30 kwiecień, 2025
pluken
Home / Komentarze i opinie / Szansa na powrót idei Międzymorza?
duda_andrzej

Szansa na powrót idei Międzymorza?

Share Button

duda_andrzejW orędziu wygłoszonym podczas zaprzysiężenia nowego prezydenta RP Andrzeja Dudy nie zabrakło także odniesień do polityki zagranicznej Polski, w tym także jej wschodniego wymiaru.

Prezydent Andrzej Duda stwierdził w przemówieniu wygłoszonym na forum Zgromadzenia Narodowego (połączonych izb Sejmu i Senatu RP), że polityka zagraniczna nie potrzebuje rewolucji, ale wymaga pewnych korekt. Wśród nich ma znaleźć się między innymi wzmocnienie wymiaru regionalnego polskiej polityki zewnętrznej, w tym zwłaszcza relacji z sąsiadami. Również dzień przed zaprzysiężeniem, 5 sierpnia 2015 roku w wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej zwrócił uwagę na znaczenie aspektu regionalnego. „Myślę o tworzeniu bloku partnerskiego od Morza Bałtyckiego do Morza Czarnego i Adriatyku” – powiedział Andrzej Duda.

We wskazanym obszarze wiele pozostaje do zrobienia. Na plan pierwszy wysuwają się zadania związane z aktywnością Polski w relacjach z dwoma grupami państw. Pierwsza z nich to kraje bałtyckie Litwa, Łotwa i Estonia, które zarówno we własnej percepcji jak i w opinii wielu ekspertów są szczególnie zagrożone agresywną polityką Rosji, przede wszystkim wobec posiadania na swoim terytorium znacznych grup  narodowej mniejszości rosyjskiej, która może zostać wykorzystana jako baza do realizowania przedsięwzięć mieszczących się w schematach tzw. wojny hybrydowej. Z punktu widzenia Warszawy w obecnej sytuacji geopolitycznej szczególnego znaczenia nabierają relacje z Wilnem, które od co najmniej kilku lat nie należą do najlepszych i którym ciąży sprawa relacji pomiędzy polską mniejszością a władzami litewskimi – tylko z pozoru wyglądająca jednoznacznie, także wobec faktów manipulowania zarówno opinią publiczną na Litwie jak i sympatiami miejscowych Polaków w kierunku budowania pozycji tych ostatnich jako mocno prorosyjskich i jednocześnie antylitewskich. Drugie, nie mniej ważne forum to Grupa Wyszehradzka – w ostatnich latach wykorzystywana w dość ograniczonym stopniu, co w opinii niektórych polskich polityków spowodowało swoiste popchnięcie Budapesztu prosto w ramiona Rosji. Pole do współdziałania nadal pozostaje, i to nie tylko na forach takich jak UE czy NATO; nadal do realizacji pozostają wspólne plany w sferze obronności, dotyczące m.in. powołania wspólnej Grupy Bojowej w ramach UE, najpewniej z udziałem Ukrainy jako piątego państwa wnoszącego swój wkład do tej jednostki. Poza tym pozostaje dość szerokie pole do współpracy z innymi krajami regionu Europy Środkowo-Wschodniej, które nie wchodzą w skład wymienionych struktur regionalnych: od Finlandii poprzez państwa Partnerstwa Wschodniego, Rumunię i Bułgarię aż po Turcję.

Na znaczenie współpracy regionalnej, w tym inicjatyw dotyczących bezpośrednio Ukrainy zwrócił uwagę także Krzysztof Szczerski, który najpewniej zostanie doradcą nowego prezydenta do spraw zagranicznych. „Przyszłość Ukrainy trzeba rozstrzygnąć na międzynarodowej konferencji pokojowej. Zaproponujmy ją” – powiedział Krzysztof Szczerski. Także Andrzej Duda zwrócił uwagę na konieczność elementarnego poszanowania suwerenności i niepodległości – co powinno być punktem wyjścia w każdej dyskusji na temat obecnego konfliktu w Donbasie. Z punktu widzenia Ukrainy idea rozszerzenia kręgu państw, jakie uczestniczą w rozmowach o konflikcie zbrojnym na wschodzie kraju jest godna uwagi i zapewne zostałaby pozytywnie przyjęta w Kijowie. Rozmowy w szerszym formacie niż nieskuteczny format normandzki (Ukraina, Rosja, Francja, Niemcy), które toczyły się dotąd w Mińsku i które nie przyniosły jak dotąd rozwiązania konfliktu, a jedynie jego zamrożenie na bliżej nieokreślony czas byłyby szansą na trwałe rozwiązanie pokojowe, choć na tą chwilę należy dość realistycznie podejść do możliwości ich przeprowadzanie, głównie ze względu na stanowisko Rosji.

Potencjalne możliwości współpracy polsko-ukraińskiej sięgają jednak o wiele dalej niż tylko do kwestii dotyczących rozwiązania aktualnego konfliktu rosyjsko-ukraińskiego, który, co zrozumiałe, wysuwa się na plan pierwszy jako aktualnie najpoważniejsze zagrożenie dla bezpieczeństwa w regionie. Szerokim pozostaje pole do współpracy nie tylko politycznej czy społeczno-kulturalnej, ale także gospodarczej, w tym zwłaszcza w sferze energetyki, sektorze MŚP oraz pomiędzy sektorami zbrojeniowymi obu krajów.

Niewątpliwie ważnym elementem polityki zewnętrznej nowego prezydenta RP będą nawiązania do działań jego poprzednika z lat 2005-2010, śp. Lecha Kaczyńskiego. O ile może to budzić wątpliwości części polskiej opinii publicznej, to jedno jest pewne: nie da się odmówić racji tragicznie zmarłemu prezydentowi RP w stwierdzeniu, jakie padło w czasie wojny rosyjsko-gruzińskiej w sierpniu 2008 roku w Tbilisi, gdy mówił on o agresywnej polityce Rosji: „dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze Państwa Bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę! Byliśmy głęboko przekonani, że przynależność do NATO i Unii zakończy okres rosyjskich apetytów. Okazało się, że nie, że to błąd”. Kolejne lata pokazały, jak wiele było w tym racji, a przyszłość nie daje żadnej gwarancji, że nie spełnią się kolejne elementy prognozy ówczesnego prezydenta Polski.

Priorytety, jakie znalazły się w orędziu prezydenta Andrzeja Dudy nawiązują wprost do idei tzw. Międzymorza – koncepcji politycznej, zakładającej współpracę pomiędzy państwami położonymi pomiędzy Morzami: Bałtyckim, Czarnym i Adriatyckim. Idea ta została sformułowana przez Józefa Piłsudskiego jako nawiązanie do polityki i państwa Jagiellonów z okresu XV-XVI wieku i miała w założeniu stanowić przeciwwagę dla polityki Rosji i Niemiec, jednak mimo zwycięstwa w wojnie polsko-bolszewickiej nie udało się utworzyć postulowanej przez Józefa Piłsudskiego federacji krajów regionu, m.in. wobec kryzysu relacji Polski z Litwą i Czechosłowacją. Nawiązaniem do tej koncepcji było przygotowanie i wdrożenie z inicjatywy Polski i Szwecji unijnego programu Partnerstwa Wschodniego, obejmującego poza Ukrainą także Białoruś, Mołdawię, Gruzję, Armenię i Azerbejdżan. Sukces tego programu okazał się być mocno ograniczonym, m.in. ze względu na ograniczone finansowanie oraz sceptycyzm krajów Europy Zachodniej, mniej lub bardziej nadal odwołujących się do zasady „Russia first”. Wydarzenia, jakie miały miejsce począwszy (przynajmniej) od lutego 2014 roku pokazały, że takie podejście było błędnym, choć wydaje się, że do dzisiaj w wielu stolicach na wschód od Odry nadal nie ma świadomości porażki dotychczasowej polityki wobec Rosji.

W polityce wschodniej, zarówno na szczeblu krajowym jak i na poziomie Unii Europejskiej nadal pozostaje wiele do zrobienia – i to właśnie otwiera szerokie pole do działania nowo zaprzysiężonemu prezydentowi RP Andrzejowi Dudzie. Można oczekiwać, że nowe inicjatywy Warszawy będą spotykać się z pozytywnym przyjęciem zwłaszcza w krajach, które czują się zagrożone działaniami Moskwy i które oczekują, że Polska nadal będzie wśród krajów-liderów wschodniego wymiaru Unii Europejskiej.

Dariusz Materniak

Tekst ukazał się na łamach portalu Wschodnik.pl

Share Button

Czytaj również

Czołg M1A1 Abrams z 1 Warszawskiej Brygady Pancernej /fot. polukr.net

Komunikacja na wysokim poziomie

Tegoroczne obchody Święta Wojska Polskiego, podobnie zresztą jak rok temu, odbywały się w dość szczególnej …

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.