Los ukraińskich batalionów ochotniczych jest przesądzony – wszystkie wejdą w podporządkowanie Ministerstwu Obrony Ukrainy, Gwardii Narodowej lub MSW. Wśród wielu z tych, kto „nie wąchał prochu” panuje czasem przekonanie, że bataliony ochotnicze to swego rodzaju prywatne armie, coś na kształt armii Nestora Machna z lat 1918-1920. Byłego gubernatora obwodu dniepropietrowskiego, Ihora Kołomojskiego, uznaje się za jednego z głównych dysponentów takich właśnie organizacji. Właśnie on wniósł szczególnie duży wkład finansowych w wyposażenia batalionów ochotniczych wiosną zeszłego roku, gdy ukraińska armia nie była jeszcze gotowa do walki. Faktycznie wiele ochotniczych formacji, słabo uzbrojonych, ale głęboko nastawionych patriotycznie było w stanie zapobiec rozszerzeniu się separatyzmu na południu i wschodzie Ukrainy.
Warto zauważyć, że Ihor Kołomojski nie tylko wyposażył i finansował bataliony ochotnicze „Dnipro”, ale także stworzył efektywny system pracujący na rzecz zwolnienia jeńców i zabezpieczenia tyłowego. Batalion „Dnipro-1” na czele z Jurijem Bezerom już w drugim miesiącu swojego istnienia przeszedł pod komendę Ministerstwa Obrony Ukrainy. Obecnie ten proces przeszła większość z jednostek ochotniczych – pewne kontrowersje nadal dotyczą batalionów „Prawy Sektor”, „OUN” i „Sicz”.
Ochotnicy wykorzystują przede wszystkim własną broń, a także tą, jaką zdobyli na przeciwniku. Wiele zależy także od pomocy wolontariuszy. Brakuje nadal przede wszystkim karabinów maszynowych oraz sprzętu do obserwacji w nocy.
Obecnie, gdy ukraińska armia stała się zorganizowaną i silną, wiele jednostek ochotniczych zostało wycofanych z pierwszej linii i skierowanych do służby na tyłach. Trwają także szkolenia żołnierzy – ochotników, w tym zakresie taktyki snajperskiej. Prowadzą je ukraińscy instruktorzy, posiadający doświadczenia z wojny na Bałkanach i z Afganistanu. Wykorzystują oni głównie broń myśliwską kalibru 7,62×63 (.30-06). Sprzęt optyczny pozwala im na strzelania na dystansie 600-700 metrów.
W ciągu ostatniego roku wielu żołnierzy zyskało znaczne doświadczenie bojowe – wielu z nich walczyło o donieckie lotnisko przeciwko rosyjskiemu specnazowi i grupom separatystów. Niemal co drugi był co najmniej raz rannym. Mimo zawieszenia broni nadal ponoszą straty – tydzień temu zginął snajper batalionu „Karpacka Sicz”, ps. „Pionier” (na zdj.).
Marian Niszczuk