Zmiany, jakie zaszły na Ukrainie z nieprawdopodobną wprost szybkością w ciągu ostatnich kilku dni to wielka szansa, której nie wolno zmarnować. Szansa dla Ukrainy, Unii Europejskiej oraz dla Rosji.
Tempo, w jakim dokonano usunięcia ze stanowiska prezydenta Wiktora Janukowycza, wyznaczono datę nowych wyborów parlamentarnych, uwolniono byłą premier Tymoszenko oraz wprowadzono szereg innych zmian musi robić wielkie wrażenie. Z jednej strony Rada Najwyższa Ukraina, będąca dzisiaj najwyższą i faktycznie jedyną władzą w kraju, jest niewątpliwie niesiona falą rewolucyjnego entuzjazmu. Z drugiej strony dla wprowadzania zmian i to zmian istotnych – nie ma tak naprawdę alternatywy. Tego wymagają zgromadzeni na Majdanie ludzie, zmęczeni kilkumiesięcznym wysiłkiem ale i uniesieni swoim sukcesem i nadal zdeterminowani do dalszej walki o swoje prawa. Niewykluczone, że gdyby parlament nie zechciał wysłuchać głosu narodu, za chwilę mogłoby nie być już parlamentu.
Tak czy inaczej Ukraina stoi dzisiaj przed unikalną szansą na wprowadzenie zasadniczych zmian nie tylko na stanowiskach prezydenta, premiera i ministrów, ale zmian w państwie i systemie polityczno-społeczno-gospodarczym jako całości. Dla osiągnięcia tego celu nie wystarczy jedynie zmienić prezydenta, przywrócić konstytucję z 2004 roku czy podjąć walkę z korupcją. Najważniejszym elementem będzie zmiana świadomości ludzi jako jednostek i społeczeństwa jako całości. Zadanie to nie jest łatwe i będzie wymagało prawdopodobnie wielu lat pracy. Jak na razie jednak, zresztą po raz drugi w ciągu ostatnich dziesięciu lat społeczeństwo wypracowało olbrzymi kapitał zaufania i nadchodzi moment, kiedy w wyborach prezydenckich oraz być może parlamentarnych będzie musiało go przekazać komuś, kto będzie potrafił go odpowiednio spożytkować.
Prawdopodobnie politycy, którzy mieli już swój udział we władzy w ciągu ostatnich lat będą stali na straconych pozycjach. Dotyczy to także uwolnionej z więzienia byłej premier Julii Tymoszenko, której postać budziła dość poważne kontrowersje już na samym początku funkcjonowania obecnego Majdanu. Również reakcja na jej przemówienie w sobotę 22 lutego wieczorem była delikatnie mówiąc stonowana. Coraz częściej można słyszeć głosy, że Ukraina potrzebuje nowych elit politycznych, które stworzą ludzie nieskompromitowani udziałem w procederach korupcyjnych i tym podobnych. Teoretycznie daje to przewagę w wyścigu prezydenckim Witalijowi Kliczko, trudno jednak w chwili obecnej realnie ocenić jego szanse. Wydaje się, że znaczną rolę w kształtowaniu się nowego obrazu ukraińskiej sceny politycznej mogą odegrać przedstawiciele organizacji działających w ramach Społecznego Sektora Euromajdanu oraz skupieni w ogólnoukraińskim ruchu „Majdan”, powstałym na przełomie 2013 i 2014 roku.
Ważne, aby nowe władze miały głęboką społeczną legitymizację do działania, gdyż jak uczy przykład transformacji w Polsce czy innych krajach Europy Środkowej i Wschodniej, decyzje jakie będą musieli podejmować politycy mogą być często bolesne dla społeczeństwa. Między innymi dlatego zasadnym byłoby zainicjowanie wcześniejszych wyborów – nie tylko prezydenckich, ale także parlamentarnych, które pozwoliłyby na wyłonienie nowych elit, zdolnych do wzięcia odpowiedzialności za reformy w kraju.
#bloodyEU
Zmiany i będące ich konsekwencją uspokojenie sytuacji na Ukrainie to dla Unii Europejskiej kolejna, być może ostatnia szansa na aktywizację i wypracowanie poważnego podejścia do jej polityki wschodniej. W interesie całej UE jest wspieranie działań na rzecz stabilizacji sytuacji i transformacji na Ukrainie. Stabilna i szybko rozwijająca się Ukraina jest elementem niezbędnym dla bezpieczeństwa Unii Europejskiej, w tym także w kluczowym dla krajów unijnych wymiarze energetycznym, tj. zapewnienia nieprzerwanych dostaw gazu ziemnego z Rosji do krajów europejskich.
Właśnie dlatego Unia Europejska powinna dołożyć wszelkich starań na rzecz ustabilizowania sytuacji na Ukrainie, pomocy w przeprowadzeniu wyborów i realizacji reform, a także powinna udzielić nowym władzom w Kijowie pomocy gospodarczej i finansowej. Może to być pomoc w negocjacjach kredytu z Międzynarodowym Funduszem Walutowym, kredyty z Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju, gwarancje finansowe i pomoc makroekonomiczna krajów członkowskich czy wreszcie działania dyplomatyczne wobec Rosji. Jak na razie nieoficjalnie mowa jest o kredycie w wysokości co najmniej 20 mld euro, choć konkretne propozycje jak dotąd nie padły – co tylko potwierdza, że twierdzenie, jakoby UE oferowała Ukrainie kredyt w wysokości 20 mld euro na szczycie w Wilnie było wyssane z palca i była to nieudolna próba zamaskowania porażki, jaką poniosła UE pod koniec listopada 2013 roku.
Niestety, dotychczasowa polityka Unii Europejskiej, zwłaszcza w okresie przed szczytem Partnerstwa Wschodniego w Wilnie zmusza do poważnych wątpliwości co do tego czy UE jest w stanie zdobyć się na jakiekolwiek zdecydowane i skuteczne działania w polityce zewnętrznej. Dopiero skrajnie dramatyczne wydarzenia, jakie miały miejsce w Kijowie 18 i 20 lutego uświadomiły części liderów krajów unijnych, jak poważna jest sytuacja i zmusiły do reakcji w postaci wysłania sformowanej ad hoc misji ministrów spraw zagranicznych Polski, Niemiec i Francji. Gdyby ta reakcja byłą szybsza, być może nie doszłoby do starć w stolicy Ukrainy i nie byłoby ofiar – pozostaje to jednak w sferze mało istotnych w tym momencie spekulacji. Można tylko mieć nadzieję, że gdy opadnie napięcie Berlin, Paryż i Bruksela nie zapomną o wadze sytuacji na Ukrainie dla Unii Europejskiej…
Rosja
Rzecz jasna rola Moskwy jeśli chodzi o wpływ na sytuacją na Ukrainie jest nie do przecenienia. Powiązania pomiędzy Ukrainą a Rosją, zwłaszcza w sferze gospodarczej są na tyle głębokie, że jakikolwiek scenariusz zamrożenia relacji pomiędzy Kijowem a Moskwą nie wchodzi w grę. Rosja była, jest i będzie strategicznym partnerem Ukrainy – ignorowanie lub kwestionowanie tego faktu to ignorowanie rzeczywistości o potencjalnie szkodliwych konsekwencjach. Optymalnym rozwiązaniem byłoby, aby relacje pomiędzy Rosją a Ukrainą stały się bardziej partnerskie, niż miało to miejsce do tej pory. Stabilna Ukraina, będąca krajem o dobrze prosperującej gospodarce i zrównoważonym systemie finansów publicznych jest także istotna dla Rosji, nie tylko jako jeden z najbliższych sąsiadów, ale również jako ważny partner gospodarczy.
Nic, poza wolą polityczną (czy raczej jej brakiem) nie stoi na przeszkodzie, aby realizować porozumienia w zakresie współpracy gospodarczej, jakie zostały zawarte podczas wizyty Wiktora Janukowycza w Moskwie 15 grudnia 2013 roku, tym bardziej, że są to potencjalnie interesujące i dochodowe projekty, takie jak plany budowy kolejnych samolotów An-124, rozwoju programu An-148 czy współpracy w zakresie przemysłu kosmicznego. To samo dotyczy kwestii przesyłania gazu ziemnego z Rosji do Europy Zachodniej: budowa Gazociągu Południowego stoi pod znakiem zapytania, nie tylko ze względu na problemy natury politycznej ale i koszty. Alternatywą dla tej inwestycji jest modernizacja ukraińskiego systemu przesyłowego, która mogłaby być opłacalna zarówno dla Rosji jak i dla Ukrainy, rzecz jasna pod warunkiem zawarcia porozumienia, które w sposób zrównoważonych zabezpieczałoby interesy wszystkich zainteresowanych stron: Ukrainy, Rosji oraz Unii Europejskiej.
Warunkiem opisanego wyżej równoprawnego podejścia Rosji do Ukrainy musiałoby być wyrzeczenie się przez władze w Moskwie dotychczasowych założeń polityki zagranicznej, co jak nietrudno się domyślić jest mało prawdopodobne. Należy raczej oczekiwać zamrożenia realizacji znacznej części porozumień rosyjsko-ukraińskich (w tym także najistotniejszego, tj. o udzieleniu 15 mld dolarów kredytu) oraz powrotu Moskwy do gry cenami gazu ziemnego podobnie, jak miało to miejsce w latach 2005-2010. Bardzo realny jest również powrót do polityki nacisków gospodarczych na Ukrainę i pod pozorem ograniczeń w handlu pod pozorem względów sanitarnych czy jakościowych. Należy spodziewać się także rozpoczęcia ostrej kampanii informacyjnej mającej na celu zdyskredytowanie nowych władz Ukrainy jako „neofaszystowskich” i niebezpiecznych dla całego regionu ze względu za rolę, jaką na kijowskim Majdanie odgrywają formacje skrajnie prawicowe – strona rosyjska będzie zapewne dążyć do maksymalnego uwypuklenia ich roli w obaleniu Wiktora Janukowycza i naświetlenia związanych z tym niebezpieczeństw. Pomimo tego, interwencja zbrojna na Ukrainie w związku z pojawiającymi się w kontekście Krymu tendencjami separatystycznymi wydaje się być na chwilę obecną mało prawdopodobna.
Dariusz Materniak